Jak ochronić część kapitału przed kryzysem - #2 - Podwyższenie poziomu zapasów.

Być może nie każdemu spodobała się idea inwestycji w lokal/mieszkanie, lub pomysł inwestycji w fizyczne metale - to pierwsze zdecydowanie nie jest dla każdego - to drugie może być mocno dyskusyjne przy obecnych cenach - jednak zarówno w komentarzach jak i na Domowym Survivalu napisałem o tym, że warto polować na okazje - taka była jak rozumiem idea Survivalisty, który zdradził swój patent na kupno tańszego srebra.

Fajna koleżanka w barwach Argentyny.


Ostatnio mocno i dużo czytałem o kryzysie Argentyńskim sprzed niemal dekady, a także zachowaniu Argentyńczyków wtedy i teraz - lata po kryzysie (Ferfal, blogosfera, wiki). Ci ludzie nie ufają bankom, nie wierzą w pieniądz w formie zapisu elektronicznego. Dla nich liczy się głównie materialne, namacalne dobro.

Generalnie jeśli chodzi o mnie, nie idę aż w taką skrajność, jednak zdecydowanie lepiej się czuję z pieniędzmi w formie zapasów, sprzętu, itp., niż z cyferkami na rachunku bankowym. Wolę także gotówkę i płatności gotówką niż kartę.

W lecie, na urlopie odszedłem od swojego zwyczaju posiadania minimalnego zapasu gotówki i zdałem się na 'plastik'. Po tygodniu posługiwania się kartami płatniczymi miałem nieprzyjemną i żenującą sytuację, że nie mogłem zapłacić za potrzebne mi zakupy. Jednak karta utraciła akurat ważność (przeoczyłem to), z drugą były jakieś problemy i nie mogłem wypłacić pieniędzy. Sytuację opanowałem w ciągu kilku godzin - ale aż mnie chwyciło w dołku - bo co by było gdyby...

Tak czy inaczej osobom, które trzymają swoje skromne oszczędności w banku polecam wypłatę części środków i zwiększenie poziomu zapasów dóbr zużywalnych. Warto aby były to dobra i produkty o zwiększonym terminie przydatności do spożycia oraz takie które rzeczywiście zużywamy (musimy stosować rotację). Produkty chemii domowej, środki czystości, kosmetyki pierwszej potrzeby, produkty spożywcze suche (orzechy, itp.), przetwory, wybrane konserwy, paliwo do samochodu (szczególnie zimowy olej napędowy). Oczywiście to tylko wstępne sugestie.

Trzymanie większej ilości zapasów w domu nie jest szczególnie niebezpieczne, jeśli chodzi o ryzyko włamań - to nie są złote monety i biżuteria, ani inne dobra 'bijące po oczach' nasze otoczenie sąsiedzkie.

Jeśli ostro rypnie, i choćby w części powtórzy się historia z Argentyny - będzie o wiele przyjemniej ze spiżarnią i magazynkiem pełnym zapasów. Jeśli wydarzy się nasze małe SHTF np. utrata źródła dochodów - dobry stan zapasów jest swoistą miękką poduchą, na którą przyjemniej spaść niż na twardą betonową posadzkę.

Komentarze

  1. aha, przerobiłem już chwilową utratę większości dochodów połączone z problemami zdrowotnymi w rodzinie

    wiem co to znaczy ostre rypnięcie i prywatne SHTF

    piszę to co piszę jako weteran (niestety)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że obawa przed "syndromem" argentyńskim jest częściowo nieuzasadniona. Upadek Europy oznacza problemy dla całego świata (Nawet Chiny nie dopuszczają takiej myśli, bo eksport by im upadł). Więc w odróżnieniu od Argentyny, na Europę w ostateczności będzie łożył cały świat.
    Jeśli jednak taki scenariusz by się zrealizował to świetną inwestycją jest nauka (kursy, nie kursy) umiejętności, które w barterze można wymienić za dach nad głową i coś do jedzenia.
    Ja umiem naprawiać rowery, podstawy budowlanki też nie są mi obce, a i łopaty się nie boję.
    A pieniądze - no cóż. Jak widzę obrót nimi w tych ciężkich czasach napisałem ostatnio. Trzymanie w skarpecie gotówki to tylko utrata ze względu na inflację. Chyba, że nastąpi potężna deflacja. Ale na to się nie zanosi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hubert:
    ta tak, bedzie łożył - w istocie pedzi na zlamanie karku, tak pedzi, ze ostatnio Niemcy - najsilniejsza gospodarka EU wciaz majaca nadwyzki eksportowe - nie mogla sprzedac swoich obligacji rządowych.

    Dream on, dream on....

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety chyba futrzak ma tu rację.

    :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli jednym słowem Ty również oceniasz, iż idziemy w kierunku załamania? Jestem dosyć ciekawy Twojej opinii w tym temacie, ponieważ wśród blogosfery to Ty byłeś nastawiony raczej pozytywnie i nie panikowałeś... Że tak powiem, byłeś głosem rozsądku wśród czarnowidztwa. Jak oceniasz obecnie sytuację ekonomiczną i w jakim kierunku idziemy? Będę wdzięczny za Twoją opinię. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Panikowac to nalezy PRZED a nie PO. Po to juz tylko mozna tylko popic maslanka i ..... - reszte sama Gotar sobie dopowiedz
    2 podstawowe zasady:
    a) nie robic tego co robia WSZYSCY
    b) nie wkladac wszystkich jajek do jednego koszyka
    Pozdro ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. @Gotar, trudno mi wyczerpująco i w krótkiej przerwie przy kubku czegoś ciepłego dokładnie ująć to co myślę:

    - tak mimo wszystko suma sumarum nie panikuję i jestem raczej pozytywnie nastawiony, ALE:

    - na pewno jakieś załamanie JUŻ jest i się może trochę pogłębić, ale bez przesady polska gospodarka jest w miarę zdrowa, myślę nawet, że docelowa proporcja zł/euro po kryzysie może wynieść 3:1, mamy zdrową sytuację społeczną (bez agresywnej kilkunastoprocentowej mniejszości narodowej/religijnej... itp.), naprawdę jest całkiem pozytywnie jak dla mnie

    - Na pewno NIE idziemy ku załamaniu cywilizacji i do scenariusza MadMax

    - ALE, tu przyznałem rację futrzakowi, że może choćby częściowo wydarzyć się scenariusz argentyński, inflacja, manipulowanie przy bankach - dodatkowe opodatkowanie złota i srebra "papierowego", np. VAT na obrót zlotem, czy dodatkowy podatek przy otrzymaniu złota fizycznego z banku, itp., czasowe przyblokowanie depozytów, przypadki paniki, a nawet run na banki/kantory...

    Nie jestem jasnowidzem jednak - ale dam przykład:

    W interesie, w najlepszych etapach powodzenia, mam zwyczaj robić zapasy - sprzętu, materiału, kapitału - inwestować w solidne podstawy, itp. Słowem, wolę być przygotowany na najgorsze, albo choćby na gorsze.

    Zgadzam się też z marcinem/herkusem-monte.



    Aha, co do teorii o ratunku dla Europy. Nie wierzę też, aby Chiny w jakiś szczególny sposób chciały ratować Europę. Chiny patrzą już raczej na Azję, Afrykę, Amerykę Płd.

    OdpowiedzUsuń
  8. jeszcze jedno

    będę zatem pisał o przygotowaniach i ucieczce od utraty oszczędności, może będzie trochę Domowo-Survivalowo - ale proszę tego NIE traktować w kategorii schowania się do bunkra, obłożenia workami z piaskiem, oliwienia strzelby i wypatrywania SHTF

    OdpowiedzUsuń
  9. pamiętam dawno temu jak w kolejce, (w dużej firmie) czekało się po wypłatę, przyjeżdżał wóz z sejfem i lista podpisik - kaska do rączki. Potem wprowadzono konta, i po jakimś czasie mówiłem że powinna być możliwość wypłaty pieniędzy indywidualnie, przecież ktoś może nie chcieć mieć konta. Jak to bez konta? Pukali się w głowę pewni współpracownicy, patrząc na mnie wzrokiem litościwym, w jakim Ty świeci żyjesz... :)

    no a gdzie wolność wyboru? ale co tam takie głupie zacofane pomysły, tak mi się przypomniało :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam
    Jeżeli chodzi o obrót gotówką to wszystko zależy od tradycji w danym kraju.
    Ostatnio na jednym z portali biznesowych czytałem raport o metodach płatności w poszególnych krajach europejskich. Konkluzja była dość ciekawa, mianowicie im wyżej dany kraj był na liście rankingu dotyczącego korupcji tym mniejszy był udział płatności elektronicznych (karty itp). Np. Grecja na liście korupcji jest w Europie wysoko a preferowanym sposobem obrotu pienądza jest gotówka. Na drugim biegunie jest Szwecja, kraj o bardzo niskim poziomie korupcji i jednocześnie o znikomym obrocie gotówki. Jako ciekawostkę podam fakt, że rząd szedzki rozważał plan by chyba od 2013 roku w ogóle wycofać gotówkę z obrotu.
    Osobiście znam jednego Szweda i gdy spotkałem się z nim niedawno w Polsce to nie mógł zrozumieć dlaczego nie może w każdym sklepie lub taksówce płacić kartą. Tam nawet w autobusie płaci się kartą.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. wycofanie gotówki z obrotu = totalitaryzm, czujne oko wielkiego brata zarejestruje nawet płatność za papier toaletowy, będą za przeproszeniem wiedzieć, gdzie i kiedy skorzystałeś z toalety

    a gotóweczka, normalny obrót, hmm, Kowalski płaci Nowakowi za pomoc w przewiezieniu komody jego vanem 10 km dalej i nikogo to nie obchodzi, nikt się nie fakturuje za przyjacielską przysługę za pół ceny...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja z kolei uważam że korupcja nie jest wyznacznikiem tego czy płacimy karta czy gotówką, owszem wprowadzenie tylko płatności kartą powoduje lepsza kontrolę ewentualnych korupcji, co z kolei potęguje strach przed dawaniem w łapę i robienie wszelakich lewizn.
    Natomiast korupcja raczej bierze się z nieżyciowych przepisów i wysokich podatków. Jeśli np. deweloper chce budować i musi czekać rok albo i dłużej na machiny urzędnicze a zatrudnia ludzi których jakoś musi zagospodarować, to często rusza wcześniej z inwestycjami a w trakcie załatwia albo popycha łapówkami decyzje. Jeśli pracownikowi i pracodawcy opłaca się dawać kasę do ręki aby ominąć podatki to nie dlatego że u chce być koniecznie oszustem, tylko dlatego że coś jest nie tak skoro ryzyko się opłaca, jeśli u specjalisty czy na operację trzeba czekać miesiącami to lepiej to przyśpieszyć – łapówką, ludzie czują się po prostu okradani przez system bo, jest graniczna linia którą jak się przekroczy, narzuci odgórne to ludzie wtedy działają na własna rękę. I wprowadzenie tylko płatności elektronicznej zniweluje to działanie i pozwoli je lepiej kontrolować, potem rzeczywiście można się pochwalić małym łapówkarstwem ale syf zostaje. Dobrze jest wtedy jak można wszędzie płacić też gotówką a przy tym korupcja jest prawie zerowa tzn. nieopłacalna:)

    OdpowiedzUsuń
  13. @abruzzi
    Konkluzja była dość ciekawa, mianowicie im wyżej dany kraj był na liście rankingu dotyczącego korupcji tym mniejszy był udział płatności elektronicznych (karty itp).

    Zamiast gotówki można stosować inne formy łopówki, np samochody do "wypróbowywania", testowanie mieszkania, konferencja w Tanzanii itp.-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Kresowa Zagroda - przeprowadzka z miasta na wieś.

Oszczędna dieta - oszczędne żywienie - 200 zł na osobę na miesiąc. Jak przeżyć tanio?