Rozwód - sytuacja awaryjna! Część #2

Zapraszam dziś na drugą część wpisu gościnnego Andrzeja na temat trudnych relacji damsko-męskich oraz kłopotów związanych z ewentualnym rozwodem.

Zagrożena po ślubie
Jak już jesteśmy po ślubie dużym zagrożeniem są teściowie/teściowa. Niektórzy po prostu bezczelnie wtrącają się w nasze życie prywatne, jakby mogli to pewnie by sobie kamerę nad naszym łóżkiem przykręcili. Teściowie potrafią porządnie nas skłócić, do tego na wszystkim znają się najlepiej oraz wiedzą o nas więcej niż my o sobie sami. Jak się przed tym bronić? Najlepiej wyprowadzić się minimum na drugi koniec miasta, a idealna odległość to ponad 100 Km. Nie będą nas aż tak często odwiedzać to i ryzyko konfliktu maleje. Jeżeli nie możemy się wyprowadzić, ważne, aby nasz dom czy mieszkanie miało oddzielne wejście i było oddzielone od mieszkania rodziców w sposób mechaniczny - ścianą lub przynajmniej jakąś płytą gipsową z dobrą izolacją akustyczną, oddzielna łazienka, jadalnia, oddzielne miejsce parkingowe lub garaż. Jeżeli nie jesteśmy wstanie zapewnić takich warunków - ślub bierzemy na własne ryzyko i rozwód jest znacznie bardziej prawdopodobny. Nawet takie oddzielenia mechaniczne nie gwarantują że zabezpieczymy się przed upierdliwością i wścibskością, ale ograniczymy niekorzystne skutki.

Nuda i rutyna to największy killer nawet udanych związków, małżeństw. Tutaj już najwięcej zależy od nas – facetów - to my musimy być liderem i przewodnikiem. Kobiety nienawidzą podejmowania decyzji i to jest nasza rola abyśmy je podejmowali. Nie możemy się wpakować w schemat praca-dom, a wieczorem telewizor, piwo i tak w kółko, bo szybko się wypalimy. W czasie wolnym trzeba zabierać kobietę na jakieś wyjazdy mogą być jednodniowe, mogą to być całe weekendy, nie muszą to być wyjazdy drogie, mogą być budżetowe. Jakieś wyjście do teatru , nawet do kina raz na jakiś czas. Jakaś wspólna aktywność, rowery, bieganie, obojętnie, żeby tylko nie siedzieć w domu w wolnym czasie i nie patrzeć sobie w oczy całymi godzinami, bo nawet jakbyśmy mieli najlepszą modelkę, to i tak nam z czasem spowszednieje - taka już natura człowieka.


Ostatni jakże drażliwy temat to finanse. Każdy ma inne wymagania, ale patrzmy realnie. Nawet jak dwie osoby pracują za najniższą krajową to w zasadzie nie ma mowy o jakimś minimalnym godnym samodzielnym funkcjonowaniu - wynajęciu mieszkania, spłaty kredytu, kupienia jakiegoś normalnego samochodu „minimalnego-jezdnego”, nie mówiąc już o jakiś wyjazdach, czy wyjściach. Dziecko w takim układzie to też nie jest dobry pomysł i nawet 500 plus tu nie pomoże. Funkcjonowanie w takim układzie może wywoływać masę frustracji i docelowo rozwód. Przykra prawda jest taka, że jak chcemy mieć żonę, to musimy mieć ustabilizowane finanse. Trudno podawać konkretne kwoty, bo w zależności od regionu kraju potrzebne będą inne kwoty, żeby żyć na godnym poziomie, ale dla mojego regionu, podam kwotę 2500 zł netto na jedną osobę. Łącznie 5 tys. żeby można było minimalnie i godnie funkcjonować. Jeżeli te wymagania nie są spełnione, ryzyko rozwodu będzie duże. Oczywiście da się przeżyć za mniej, ale będzie to przypominało raczej wegetację. 

OK. Teraz stajemy przed sytuacją rozwodową.

Co jak już wszelkie możliwości negocjacji zostały wyczerpane żadna mediacja, ani nic innego nie są wstanie pomóc i rozwód jest nieunikniony?

Rozdzielność majątkowa. Czy warto taką posiadać, to już każdy indywidualnie musi podejść do tego tematu, ale mi się wydaje, że warto jeżeli np. my jesteśmy właścicielem mieszkania, bo np. dostaliśmy po rodzicach, dziadkach, niepotrzebne skreślić, prowadzimy jakąś firmę, itp. Ja bym brał rozdzielność majątkową - to jest też sygnał dla kobiety, że owszem „szanuję cię”, ale jak coś pójdzie nie tak z twojej winy to nie dam się zrobić w konia, bo niestety, najbardziej poszkodowani podczas rozwodów są na pierwszym miejscu dzieci jeżeli są a na drugim miejscu facet.


Przykład ku przestrodze: Pewien daleki kuzyn z Górnego Śląska wkopał się w coś takiego. Ten gość to prosty chłopak bez jakiegoś formalnego lub nieformalnego wykształcenia, ale to może spotkać i dr. fizyki elementarnej. Wszystko zaczęło się klasycznie. Gość koło 30-stki poznał kobietę, później ślub, dwójka dzieci, wszystko normalnie - zwyczajnie na gościa zostały wzięte kredyty. Kobiecie specjalnie pracować się nie chciało, niby pracy nie było, ale jak ktoś 4 lata nie może niczego znaleźć, nawet pracy „za ladą”, to już zalatuje lekkim lenistwem. 


Jakoś tam funkcjonowali, minęło 10 lat i nagle kobiecie się odwidziało - sprawa rozwodowa. Na ile on był winien? Trudno jednoznacznie powiedzieć, pewnie też swoje cegiełki dołożył. Kobieta ja kto zwykle bywa odgrywała niezłe sceny i sąd orzekł winę faceta. Efekt jest taki, że dżentelmen musiał ponieść koszta sądowe, a małe nie były, do tego naliczone zostały alimenty na dwójkę dzieci, też niemałe jak na jego możliwości, kredyty były na niego - więc musi spłacać, a w zasadzie nie spłaca, bo nie ma z czego, więc dług rośnie. 

I teraz najgorsze - mieszkanie dostał po rodzicach, a rozdzielności majątkowej nie było, więc to trzeba sprzedać i po połowie podzielić. Z tego co wiem, to komornik już mu zajął mieszkanie. I czeka eksmisja, lokal zastępczy, z normalnego faceta stał się już prawie menelem, psychika mu siadła, ze stresu zaczął nadużywać alkoholu. Za to kobieta wylądowała jak kot na czterech łapach a nawet lepiej Wróciła do mamusi alimenty pobiera, 500 plus i jeszcze jakiś zasiłek z MOPS pobiera, bo jest samotną matką i w zasadzie nie opłaca jej się iść do pracy. Właścicielem żadnych nieruchomości nie była, ale rozdzielności majątkowej też nie było, więc po ewentualnej sprzedaży mieszkania dostanie połowę pieniędzy. Wyjdzie na plus. Z tego co mi wiadomo, już ma innego gościa i na nowo sobie życie układa.

Następne środki zaradcze. Jeżeli czujemy że kobieta nas zdradza, nie róbmy scen. Udajmy, że nic nie wiemy a w międzyczasie zbierajmy jakiś materiał dowodowy, wyślijmy kolegę, żeby zrobił kilka zdjęć, przechwyćmy maile. W razie potrzeby wynajmijmy prywatnego detektywa, jak będziemy mieli materiał dowodowy, dopiero wtedy wnioskujmy o rozwód. Jeżeli już nie mieszkamy z żoną, a sprawa rozwodowa jest w toku, podczas rozmów czy jakiś negocjacji dobrze by było, żeby towarzyszyła nam osoba trzecia. Zdążały się sytuacje, że ktoś został pomówiony o pobicie, chociaż tego nie zrobił. W konfrontacji 1 na 1 z kobietą w sądzie nie mamy szans. Choćby jeden świadek zwiększy radykalnie nasze szanse a i kobieta będzie świadoma, że będzie musiała się zmierzyć w sądzie z dwiema osobami i jeżeli ma olej w głowie to sobie odpuści aktorstwo. 


Jeżeli sprawy już od dłuższego czasu się nie układają i rozwód jest tylko kwestią czasu zabezpieczmy nasze konta. Kobieta nie może być upoważniona do naszego konta. Piny, hasła muszą być znane tylko nam. To samo tyczy się gotówki, trzymajmy ją w miejscach, do których dostęp mamy tylko my. Kobiety potrafią być wredne, za to bardzo dobrze udają płacz przed sądami lub rodzicami to ich narzędzie obronne mające wywołać poczucie winy u faceta oraz u całego otoczenia.

O ile to możliwe próbujmy negocjować, najlepiej w towarzystwie osoby trzeciej, spokojnie i bez emocji ustalmy co i ile się komu należy, w jakie dni będziemy widywali się z dziećmi. Negocjacje mogą być trudne, a często wręcz niemożliwe, ale zawsze warto próbować. Warto zawsze skorzystać z profesjonalnej pomocy mediatorów, prawników czy radców prawnych (np. Rozwód Lubin)

Złotego środka tutaj nie ma. Możemy jedynie zminimalizować skutki potencjalnego rozwodu. Skutki finansowe oraz psychiczne trudne do oszacowania. Najlepsze co możemy zrobić to wybrać właściwą kobietę oraz samemu się pilnować żeby nie doszło do nudy rutyny a w końcu wypalenia i rozwodu. Lepiej zapobiegać, niż leczyć.

Andrzej Leszno WLP

Jeśli masz jakieś wnioski lub pytania zapraszamy do (kulturalnych) komentarzy. Może też znasz jakiś przykład z życia? Podziel się nim z innymi Czytelnikami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Peak Oil oraz możliwy SHTF.

"Nie bierz d**y z tej samej grupy." - oszczędzanie nerwów w relacjach z kobietami.