Taryfa dwustrefowa w praktyce.
Niedawno podczas konkursu arszu proponował zmianę taryfy energetycznej i tak się złożyło, że podczas obecnego urlopu w domu u rodziny taką taryfę mają. Tzn. klasyczną taryfę dwustrefową. Ponieważ dotychczasowe rozważania z mojej strony były teoretyczne - dziś zabierzemy się za sprawę od strony praktycznej.
Taryfa została zmieniona dawno temu po konsultacjach z przedstawicielem firmy energetycznej, jako korzystniejsza niż taryfa płaska. Dlaczego? Wiele rzeczy w domu jest na prąd: ciepła woda i dwie kuchenki.
Nie podam wam niestety szczegółów rozliczeń z pewnych powodów, natomiast powiem jakie są subiektywne odczucia gospodyni domu.
1. Trzeba dostosować się do rytmu pracy bojlera, ale akurat nie jest to problemem - kąpiele i toaleta to głównie okolica godz. 22.00 wzwyż.
2. Trzeba dostosować pranie - pranie w dzień zmieścić pomiędzy 13.00 a 15.00. Pralka to pożeracz prądu.
3. Trzeba zmieścić przygotowanie obiadu pomiędzy 13.00 a 15.00, dłuższe pieczenie i czasochłonne potrawy w stylu bigosu po 22.00.
Czyli obecna taryfa wymusza pracę gospodyni domowej pomiędzy 13.00 a 15.00. Z jednej strony jest to jakaś rama czasowa wymuszająca samoorganizację, z drugiej strony gospodyni narzeka, że ma tego dość i wolałaby mieć jedna stawkę dobową.
Niestety, tak dużo tego prądu idzie, że na zmianę się nie zanosi - o wiele korzystniej jest zacisnąć zęby i zorganizować prace domowe w wyznaczonych godzinach. Jednak dla osoby, która pracowałaby np. do 15.00 taka taryfa jest bez sensu.
W rodzinie, w analogicznej sytuacji, był też wariant taryfy weekendowej - bardzo drogo w tygodniu, bardzo tanio w weekendy i w nocy, ale nie zdał on egzaminu. Myślę, że opcja weekendowa jest korzystna jedynie dla posiadaczy domków letnich/weekendowych.
P.S. Jeśli ktoś się interesuje siłownią i/lub fitnessem zapraszam: Zasady suplementacji w sporcie amatorskim.
Taryfa została zmieniona dawno temu po konsultacjach z przedstawicielem firmy energetycznej, jako korzystniejsza niż taryfa płaska. Dlaczego? Wiele rzeczy w domu jest na prąd: ciepła woda i dwie kuchenki.
Nie podam wam niestety szczegółów rozliczeń z pewnych powodów, natomiast powiem jakie są subiektywne odczucia gospodyni domu.
1. Trzeba dostosować się do rytmu pracy bojlera, ale akurat nie jest to problemem - kąpiele i toaleta to głównie okolica godz. 22.00 wzwyż.
2. Trzeba dostosować pranie - pranie w dzień zmieścić pomiędzy 13.00 a 15.00. Pralka to pożeracz prądu.
3. Trzeba zmieścić przygotowanie obiadu pomiędzy 13.00 a 15.00, dłuższe pieczenie i czasochłonne potrawy w stylu bigosu po 22.00.
Czyli obecna taryfa wymusza pracę gospodyni domowej pomiędzy 13.00 a 15.00. Z jednej strony jest to jakaś rama czasowa wymuszająca samoorganizację, z drugiej strony gospodyni narzeka, że ma tego dość i wolałaby mieć jedna stawkę dobową.
Niestety, tak dużo tego prądu idzie, że na zmianę się nie zanosi - o wiele korzystniej jest zacisnąć zęby i zorganizować prace domowe w wyznaczonych godzinach. Jednak dla osoby, która pracowałaby np. do 15.00 taka taryfa jest bez sensu.
W rodzinie, w analogicznej sytuacji, był też wariant taryfy weekendowej - bardzo drogo w tygodniu, bardzo tanio w weekendy i w nocy, ale nie zdał on egzaminu. Myślę, że opcja weekendowa jest korzystna jedynie dla posiadaczy domków letnich/weekendowych.
P.S. Jeśli ktoś się interesuje siłownią i/lub fitnessem zapraszam: Zasady suplementacji w sporcie amatorskim.
Nazywasz to samoorganizacją? Dla mnie to niestety, jeszcze jedna forma współczesnego niewolnictwa. Uzależniasz swoje życie od czynników zewnętrznych. My świadomie się nie zdecydowaliśmy na takie rozwiązanie. O 22.00 to ja siedzę z nosem w książce i zerkam w stronę łóżka, a nie o bigosie :-)
OdpowiedzUsuńJa powoli rozglądam się za solarami. To bliższe mojej filozofii uniezależniania się od firm. Technika idzie do przodu, z roku na rok to się zmienia. W końcu stanie się opłacalne. Coś słyszałam o nowych technologiach w tej dziedzinie, u nas jeszcze nie dostępnych, ale u Niemców już ponoć są.
U Niemców solary sprawdzały się od 20 lat, ale ostatnio państwo przestało przeznaczać na to aż tak wysokie dotacje i firmy zaczęły się wycofywać, bo nie mają aż takiego zysku, a więc i prywatni inwestorzy mają taką możliwość, ale jest ona dla nich droższa, czyli mniej mogą odliczyć przy instalacji. Po upłynięciu gwarancji solary tańsze często się psują, a wymiana jest bardzo droga, bardziej opłacalne jest założenie nowych.
UsuńAle tu już powstaje podstawowe pytanie o opłacalność.
Obecnie bardziej popularne robią się tam elektrownie wiatrowe, nawet takie małe, prawie tylko na własny użytek, ale jak na nasze warunki i tak dość drogie.
Moje z kolei źródła mówią o wycofywaniu się Niemców z wiatraków. Te u nich złomowane, masowo są zwożone do Polski. Jedyne, co zostaje, to nie ufać źródłom, tylko samemu zorientować się w sytuacji :-)
UsuńWiatr wieje, albo nie wieje, słońce obecne będzie jeszcze przez jakieś 5 miliardów lat. Ale podstawą jest opłacalność inwestycji. Czytałam ostatnio obiecujący artykuł w "Wiedzy i życiu" na temat testowania nowych technologii związanych z energią słoneczną (testowy samolot na solary). Nos i przeczucie mówią mi, że to ten właśnie kierunek.
szkodliwość wiatrakow według mnie wynika ze źle zastosowanej technologii - średnica megawiatrakow jest tak duza, że ich krańce poruszaja się z ogromną prędkością - to jest zrodlo hałasu, wibracji, itp.
Usuńwiatraki pionowe, o niskiej prędkości obrotu, o małej średnicy nie powinny powodowac problemów
ostatnio jadąc przez Polskę widuję małe wiatraki jachtowe o małej srednicy montowane na dachach domów, parę lat wcześniej na wyspach, nieco na południe od nas, naogladalem sie tyc wiatrakow więcej
nie zaobserowowałem uciążąliwego hałasu, itp. - ot maleństwa takie
w PL solary przydomowe muszą być sprzęzone z takim jachtowym wiatraczkiem co najmniej - za mało stabilne nasłoneznienie
Analizowałam swego czasu te niby korzystniejsze taryfy i stwierdziłam, że to dla mnie żadna rewelacja, kiedy pranie mogę wstawić dopiero po 22, a wieszać ... około północy! Albo rano - kiedy czas zająć się pracą.
OdpowiedzUsuńŁaskawe dodanie dwóch godzin w ciągu dnia akurat od 13 do 15 to też forma zniewolenia, bo pracuję w godzinach do 17, więc gotowanie w ciągu dnia zdarza mi się (pracuję na miejscu, tu też mam biuro), ale raczej jako wyjątek, a nie jako reguła.
Gdyby taryfa objęła czas między 17.00 a 20.00 a potem nawet po 22.00 miałoby to sens, bo gotowanie wtedy występuje w naturalnych godzinach, a wieczorami można sobie wstawić do prania rzeczy, którym nie zaszkodzi wywieszenie następnego dnia rano albo pooglądać tv i wstawić jakieś długogotujące lub długopieczące się potrawy.
ja wam powiem tak - wszystko jest dla ludzi
OdpowiedzUsuńmoi gospodarze kiedyś zdecydowali o tym, że chcą mieć godziny w sieci, gdzie prąd będzie 2x tańszy a dużo go używają
i tyle
ponieważ gospodyni jest na emeryturze, nie jest problemem mieszczenie się w godzinach niższej strefy
ja osobiście przerabiałem to kiedyś z komórkami - miałem taryfę taką że wieczorem i w weekendy było 2x taniej - powiem wam, że korzystałem, ale finalnie zmieniłem taryfę na płaską - po prostu nie chciało mi się kontrolować godzin
dla mnie osobiście taryfa 2 strefowa klasyczna nie ma sensu
natomiast być może kupiłbym taryfę dwustrefową weekendową do małego domku letniego (przyszłego) - bo nawet w lecie pracuję i wolne mam tylko weekendy na ogół - i w tym domu dożo rzeczy zrobił na prąd - np ogrzewanie podłogowe (złodzieje nie wydłubią go spod glazury, a grzejniki i piec odkręcą!)
Ja mogę dodać jeszcze od siebie że, przed napisaniem posta (a raczej przed decyzją o skorzystanie z tej taryfy) też pytałem w rodzinie jak to się ma do rzeczywistości :) Wiem rzeźbią nas na tym prądzie ale co zrobić, potrzebny jest a wybór niewielki niestety :/
OdpowiedzUsuńBrat powiedział że u niego się to sprawdza, ma to od lat i już tak się przyzwyczaił że specjalnie o niej nie myśli, na podwójnym licznikau starego typu, z taką strzałeczką która przełącza się w zależności od godzin, wychodzi mu średnio 50/50 zużytej energii. Pracuje zawsze tak że jest po 15:00 w domu. Tylko na bojler uważa albo włącza sam albo ustawia zegar przy kontakcie. Gotuje kiedy potrzebuje oprócz sobót i niedziel wtedy stara się w godzinach tańszych.
R-O
1. co do dostosowywania się do rytmu pracy bojlera, nagrzana woda nawet pomiędzy 13:00 a 15:00 spokojnie wytrzyma do wieczora tak samo ta nagrzana w nocy do południa – następnego dnia, bojlery są zazwyczaj dość pojemne i izolowane. Chyba że potrzeby duże ale to by oznaczało że nie jesteśmy oszczędni ;)
2. Przy pralce nie trzeba być o wyznaczonych tańszych godzinach, wystarczy wsadzić pranie i ją zaprogramować, a jeśli ktoś robi pranie raz w tygodniu albo ma franię i młóci cały dzień to już raczej kwestia upodobań ;)
3. po 21:00 a nie po 22:00 przynajmniej w moim rejonie taka obowiązuje. Myślę że najlepiej porównywać własne rachunki w skali roku, gdzie w różnych porach roku różnie to może się przedstawiać, jeśli w tańszych miesiącach nadrobimy te droższe i jeszcze nam zostanie to warto.
Na koniec ogólnie:
Co do wszelkich innych form pozyskiwania energii, musi się to kalkulować być przede wszystkim opłacalnie a nie modne czy popularne. Wiatraki odpadają, dla mnie to bez sensu jest. Kiedyś to przeglądałem i taki bajer kosztuje kilka & kilkanaście tys. zł. , a przecież wygodnie całego domu tym nie zasilimy. Gdyby jeszcze to miało wieczystą gwarancję wraz z obsługą i konserwacją albo chociaż taką min. 30 letnią jak dachówka cementowa. A tak od chwili użytkowania dokładać jeszcze trzeba. Za taką sumę wiatraka z konserwacją tradycyjny prąd będzie na długie długie lata.
Solary też drogie, na dzień dzisiejszy uważam że nie warto, można coś w ten deseń zrobić sobie samemu, tanio i skutecznie o czymś takim będę ewentualnie myślał.
Jakby co będę wieczorem i zerknę jeszcze tutaj:)
tu jest po 22.00
Usuńarszu- to zdanie mnie poważnie zainteresowało: "...można coś w ten deseń zrobić sobie samemu, tanio i skutecznie o czymś takim będę ewentualnie myślał." Rozwiń proszę temat, jeśli możesz.
UsuńRiannon
OdpowiedzUsuńCeny takich kolektorów słonecznych – całego oprzyrządowania to pewno z 10/20 tys zł. Zależy od rodzaju ,wydajności i takich tam..Akurat się teraz tym nie interesuję dawno o tym czytałem a wszystko się przecież zmienia. Zanim się za to zabiorę to zdanie mogę zmienić, ceny spadną, albo coś innego zastosuję:)
Miałemm na myśli jeden ze sposobów o jakim słyszałem i jest podobno sprawdzony. W skrócie, to wąż ogrodowy, taki lepszej jakości (pod ciśnieniem wody) poskręcany na styropianie i zalany betonem. Beton pomalowany na ciemny kolor najlepiej czarny. Na dodatek ja chciałbym aby to działało grawitacyjnie, jest to do zrobienia. Instalacje zaizolować i jak się sprawdzi latem, to można doinwestować i na zimę jakimś płynem wypełnić aby w bardzo mroźne wieczory nie marzła. W miarę ładnie to zrobić coby to jakiś wygląd miało i gotowe:)
Warunek to musi być słońce, wiem że klasycznych kolektorów słonecznych to nie zastąpi ale też jest to ponad 10x tańsze. Uda się albo nie:) no i wydajność w zimie przy słonecznej pogodzie to znak zapytania jak dla mnie. Może by to przeszklić dodatkowo, w każdym bądź razie beton potrafi się nagrzać i absorbować ciepło, pamiętam rok temu a mróz był siarczysty zalegał śnieg na dachówce (ciemna cementowa). I przy tem. powietrza -11C w południe przy ładnej słonecznej pogodzie woda kapała z dachu. To dlaczego miałoby to nie działać? przynajmniej częściowo się sprawdzić :P ?
Brzmi ciekawie. Jeśli zrobisz, to koniecznie opisz, jak działa i czy spełnia Twoje oczekiwania.
UsuńKolektory są nie opłacalne, byłem u producenta przeprowadzałem kontrolę jakości i dowiedziałem się, że kolektory są dobre, ale zbiornik wymienia się co 2-5 lat (haha i trochę kosztuje) i gdzie ta opłacalność, cała inwestycja zwróci się po 20-30 latach to za zainwestowane pieniądze lepiej normalnie kupować energię (jedynie ekologia jest tutaj ważnym elementem działania, na zachodzi Państwo dopłaca do takich inwestycji).
OdpowiedzUsuńKiedy taryfa dwustrefowa jest opłacalna?
OdpowiedzUsuńWtedy gdy energia kupiona w takiej taryfie w jednym okresie rozliczeniowym jest tańsza niż gdyby była zakupiona w taryfie podstawowej.
Z cennika Zakładu Energetycznego można się dowiedzieć ile kosztuje 1 kWh w taryfie podstawowej, ile w pierwszej, ile w drugiej.
Z rachunku dowiemy się ile energii zużywamy w danym okresie. I to wystarczy,żeby sobie policzyć czy tracimy, czy zyskujemy i ile jeśli udział energii w II taryfie wynosi 10,20,50 czy 70% ogólnego zużycia.
pozdrawiam autora i PT dyskutantów
P.S.1
W moim ZE zrównanie kosztów taryfy podstawowej i dwustrefowej ma miejsce gdy udział II strefy wynosi~30%. Mam wszystko na prąd (z wyjątkiem ogrzewania - choć i tu coś się znajdzie)i wystarczy, że bojler 80 l, pralka i zmywarka chodzą tylko w II taryfie (z reguły, bo jak są goście, to przełączam na ciągłą pracę)
P.S.2
Przestrzegam tych, którzy kierują się wskaźnikami technicznymi tylko zamiast ekonomicznymi-"stosując nasze rozwiązanie zaoszczędzi Pan/Pani tyle to a tyle energii, ciepła, wody, itp w ciągu miesiąca, roku, itp"
Trzeba zadać pytanie - a ile zaoszczędzę w złotówkach?
I dlatego nie warto (póki co) ładować 10 kzł w kolektory, które dadzą nam 100% potrzebnej ciepłej wody, a zmajstrować coś samemu, co da nam tylko 50% cw, ale będzie kosztować 0,5-1,5 kzł
i na pewno się zdąży zamortyzować.
także jestem za kolektorem-samoróbką, którą można zbudować samemu, naprawić samemu - choć pewnie będzie efektywna tylko w lecie
Usuńoraz także pozdrawiam Ciebie oraz innych komentujacych
Usuń