Przeprowadzka na wieś - część 1
Nie sposób nie zauważyć, że wśród osób z naszego kręgu bardzo popularne jest dążenie do wyprowadzki z miasta na wieś. Motywowane jest to bardzo różnymi argumentami - to między innymi lepsza jakość życia, niezależność, zdrowie, wygoda, możliwość realizacji swojej pasji, a wreszcie wspomniana oszczędność. Oczywiście nie wszyscy się z tym zgadzają, jednak już jak pisałem, moi rodzice wybrali taką opcję - jest to wieś w pobliżu średniego miasta.
Czy myślicie, że dom na wsi jest tańszy w utrzymaniu?
Wątpie aby w tej chwili ojciec udostępnił mi szczegółowe rachunki (postaram się je dostać i skalkulować), jednak zawsze twierdził, że nowy dom o powierzchni min. trzykrotnie większej niż stare mieszkanie w bloku jest mimo wszystko tańszy w utrzymaniu.
Ja za analogiczne mieszkanie w bloku - 54m2 płacę ok. 350 zł czynszu do spółdzielni, w tej samej wysokości przez 12 miesięcy w roku. Opłata obejmuje wszelkie koszty technicznie i administracyjne, wywóz śmieci oraz ryczałt za ogrzewanie - nie mam możliwości oszczędzenia na ogrzewaniu i odzyskania części opłat. Woda i oplata za kanalizację - odprowadzenie ścieków - to minimum około 100 zł miesięcznie (przy racjonalnym gospodarowaniu wodą). Energii elektrycznej nie ma co liczyć, ponieważ jest to zależne od potrzeb każdego z nas, chyba, że dogrzewamy się elektrycznie, co już należałoby uwzględnić w kosztach ogrzewania i podstawowej kalkulacji. Napiszcie mi jak to jest u was. Czy macie jakieś realne porównanie kosztów?
Dodatkowe koszty życia na wsi
Oczywiście jestem świadomy ewentualnych dodatkowych kosztów, ale obecnie w przypadku osoby posiadającej oszczędny samochód, przy bliskiej odległości od miasta koszty dowozów i dojazdów nie stanowią znacznej pozycji w budżecie. Mój ojciec posiada ultranowoczesną "benzynkę" 1.2l i spalanie paliwa ma na symbolicznym poziomie. W mieście także dojeżdżamy do pracy, korzystamy z komunikacji miejskiej, która też nie jest za darmo, jeździmy do supermarketów na zakupy.
W blokowisku także mamy kosztowne problemy techniczne, których spółdzielnia często nie naprawi w ramach czynszu, wścibskich sąsiadów, włamania do mieszkań, w czasie ostrej zimy także nie ma lekko - bo na przykład "miasto" odśnieży główną trasę przelotową często przy okazji blokując zaparkowane samochody zwałami śniegu i wtedy w ruch łopata oraz czasem życzliwy sąsiad do pomocy...
Ciąg dalszy nastąpi...
Ponieważ mam doświadczenia z pomieszkiwania w domu letnim na wsi, oraz relacje z pierwszej ręki, postaram się kontynuować temat, jednak jako mieszczuch proszę także o waszą pomoc w lepszym zbadaniu tematu i zapraszam do dyskusji.