Echa konkursu, kolega kujacik oszczędza na skarpetkach :)
Bardzo spodobał nam się patent Sebastiana (kol. kujacik) na oszczędzanie. Patent nie tylko wywołuje uśmiech na ustach, ale przede wszystkim jest po prostu genialny w swojej prostocie i praktyczności:
Mój mały patent na oszczędność. Staram się mieć wszystkie skarpetki takie same (zawsze kupuję wielopaki, najlepiej z jakimś znakiem szczególnym). A to dlatego, że gdy zepsuje się jedna sztuka, to spokojnie mogę połączyć tą drugą z dowolną inną, zamiast ją wyrzucać. W ten sposób zakup 10 par takich samych starcza na zdecydowanie dłużej niż 10 par różnych. Daje to też pewną oszczędność czasu po wysuszeniu prania - nie trzeba dobierać i porównywać ze sobą, co przy czarnych skarpetach jest dość mozolne.
Wiecie co? A ja jeszcze trochę pamiętam te czasy, gdzie po skarpetki stało się w długich kolejkach, a "zepsutych" skarpetek się nie wyrzucało, tylko kobiety w domu (mamy, babcie, siostry) je starannie cerowały, aby starczyły chłopu czy dzieciakom na dłużej. To były czasy!
Sahib stosuje ten sam patent. Kupuje od raz hurtowe ilości. ;)
OdpowiedzUsuńI ja robię dokładnie to samo :-) Aby po praniu odróżnić swoje skarpetki od skarpetek Chłopa, kupuję w dwóch różnych kolorach. Dużo zaoszczędzonego czasu i... skarpetek :-)
OdpowiedzUsuńZ pralki i tak wychodzą nieparzyście, prawda? ;)
OdpowiedzUsuńno fakt :)
Usuń