Posty

Nie dziel się z innymi!

Obraz
Jakiś czas już o tym coś tam pisałem, w postach, lub komentarzach o biznesie i pracy lub mieszkaniu w bloku. Dziś poświęcę na to osobny post. Otóż jakakolwiek sytuacja, gdzie dwoje lub więcej ludzi (rodzin, firm) musi coś współdzielić to najprostsza droga do konfliktu - straty czasu, nerwów i pieniędzy. Ja współdzielę w pracy niesprawny system ogrzewania gazowego z pewnymi ludźmi - jest to nieustanne utrapienie, powód do rozmów, dyskusji, irytacji - a tak na prawdę nie da się zrobić NIC - w efekcie po pierwszym sezonie grzewczym olałem sprawę - zdecydowałem się kupić grzejniki elektryczne z termostatami na dogrzewanie i dopłacić kilkadziesiąt zł miesięcznie w sezonie. Lepsze to niż nieustanne szarganie nerwów. Wystarczy jednak, że z sąsiadami współdzielę korytarz - jest to też nieustanne pole do drobnych zgrzytów - kto posprzątał, jak posprzątał i dlaczego źle, czyi klienci nabrudzili więcej... uwierzcie mi - to nieustannie żarzący się węgielek, który może wybuchnąć wielkim pożarem...

Fast food po mojemu.

Obraz
Nie ma czasu, nie ma czasu na zrobienie tego po mojemu, czyli pójście po zakupy i upichcenie sobie obiadu tak jak mam dziś ochotę - a miałem dziś ochotę na wątróbkę z cebulką. Teraz mam chwilę na kawę, ale za chwile hejka do pracy. Przypomniałem sobie jak to było najczęściej w czasach szkolno-studenckich, gdzie czasu na samodzielne gotowanie było jeszcze mniej. Jeśli byłem w towarzystwie - większość z nas kierowała się do różnych barów i w szczególności fast foodów, ale ja bardzo często wybierałem inną opcję. Skoczenie do warzywniaka, albo na targowisko (Rynek Jeżycki, Poznań) i kupienie surówki, warzyw, kiszonej kapusty, szybki wlot do piekarni/sklepiku po pieczywo i/lub kupno dobrej wędliny, kabanosa, albo wędzonej ryby. Czasem wariant bezmięsny - dobre pieczywo i jakiś nabiał. Kaloryczny owoc, np. banan. Konsumpcja trochę po partyzancku, czyli na ulicy, na ławce lub w parku - albo po prostu najwygodniej i na szybko w domu, czasem prosto z opakowania ze sklepu (z reguły miesz...

Jak kupić tanio telewizor LCD

Obraz
Mój stary i niezawodny kuchenny telewizor kineskopowy 21" ostatecznie dokonał żywota, niechcący uszkodziłem kineskop i sprzęt został wystawiony dla złomiarzy. Pojawiła się konieczność znalezienia nowego TV o zbliżonych parametrach. Oczywiście w dalszym ciągu z dużą sympatią patrzę na starą i niezawodną technologie kineskopową, jednak dysponując dość ograniczoną przestrzenią w mieszkaniu w bloku oczywiście w pierwszej kolejności zwróciłem uwagę na płaskie telewizory LCD oraz LED. Obowiązkowy obrazek w artykule o LCD to full wypas sprzęcior + dziewczyna. Telewizory LED Ładne, o dobrych parametrach, ale wyraźnie droższe od tradycyjnych LCD TV. Cieńsze i wyraźnie lżejsze, jeśli to dla kogoś ma znaczenie - można na przykład rozpatrywać powieszenie na ścianie o lekkiej konstrukcji - suporex, ytong czy regips, albo szkieletowa ścianka działowa. Kalkulacja kosztów w stosunku do klasycznego LCD zazwyczaj nie wypada przekonująco, ewentualne oszczędności na niższym zużyciu energii przez...

Niezły bigos #1 - czerwona kapusta

Obraz
"Jaki koń jest - każdy widzi". Ta słynna definicja stworzenia czterokopytnego może być równie dobrze sprowadzona do opisania bigosu i jego roli w naszym pięknym kraju: "Jaki bigos jest - każdy wie". Mimo to podzielę się z wami swoimi przemyśleniami na temat robienia niezłego bigosu. Potrawa to bowiem wygodna i oszczędna. Cykl o bigosie zaczynam przepisem na bigos z czerwonej kapusty. A zatem lecimy :) Szatkuję na drobne kawałki kapustę czerwoną i robię resztę bigosu w miarę klasycznie - ale nie dodaję pomidorów - ten bigos jest gotowy o wiele szybciej niż klasyczny - no i ma ciekawy kolor, który zmienia się, jeśli ewentualnie dokwaszam ten bigos cytryną lub octem. Krytyczne uwagi: - Proszę uważać na dokwaszanie i poeksperymentować na małych porcjach. Łatwo zepsuć potrawę. - Ze zmieszania czerwonej kapusty i kapusty kiszonej wychodzi potrawa "płaska w smaku" i nieciekawa, frakcje kapusty rozgotowują się nierównomiernie, co by się nie robiło. Nie ...

Irytująca koleżanka typu Joanna vel Dżouana Krupa w pracy.

Obraz
My Polacy mamy jakiś kompleks narodowy, lata komuny, lata rządów socjalistów wszelkiej maści doprowadziły nasz naród do upodlenia. Zawsze z pewną zazdrością patrzymy na lepszy zachód - nawet jeśli on jest czasem już trochę mitem i wspomnieniem, mamy lekki kompleks i tyle... Mogą się niektórym patriotom moje słowa nie podobać, ale i tak napiszę co myślę, tak już mam. Skoro jednak zachód jest taki "cool, great and wow" to dziw bierze, że coraz częściej mamy do czynienie z reemigrantami stamtąd. Pobyli parę lat, nie do końca wyszło jak miało wyjść i czas wrócić z podkulonym ogonem. Jednak gdzie tak można, podkulony kudłaty ogon przed polską granicą trzeba nastroszyć, natapirować i uczesać... no i "jeshhhtem grejt, wroocziłam z JuKej" ... Chodzi taka potem po biurze i wk***a ludzi, grając oczywiście na polskim kompleksie, i oczywiście lecą w teksty w stylu: "No wieszh, u nas w JuKej to tak sie nie robiło... dizajn prosidżer musi być kuul.... no jak to się...

Jaki tłuszcz najlepszy do smażenia?

Obraz
Jako chłop gotujący, a szczególnie lubiący smażone potrawy, często zastanawiam się nad tym jaki tłuszcz jest najlepszy do smażenia. - Sam preferuję oliwę z oliwek extra virgin, choć wiem, że nie powinno się jej smażyć, a raczej spożywać na surowo. Lubię ten smak. - Dość dobry do smażenia jak dla mnie jest smalec gęsi, delikatny w smaku. Pełny, sycący i ponoć zdrowy dla układu krążenia. - Rewelacyjnym wyborem jest jak dla mnie masło klarowane - rewelacyjne do potraw, gdzie maślany posmak jest pożądany (np. szpinak, jajecznica z cebulką), ale gdzie przypalone zbyt długo masło zepsułoby potrawę. - Z myślą o siłowni (ponoć zawiera substancje anaboliczne) kupiłem delikatny i świetnie nadający się do wszystkiego olej z pestek winogron - jak dla mnie dość fajny i uniwersalny. Jeden jest fakt, wymienione powyżej tłuszcze... ...jaki jest ten fakt dowiecie się na nowym blogu - tutaj: Tłuszcz do smażenia!

Moja przygoda z policją - światła w samochodzie

Obraz
Dziś pogoda była wyśmienita, jako stary kierowca, szkolony na starych zasadach z trudem pamiętam o zapaleniu świateł w samochodzie w jasny i słoneczny dzień. Czy to ma w ogóle sens? W dni pochmurne tak, w trakcie opadów tak, w szary wieczór tak. Nie wiem, co do jasnych, pogodnych i słonecznych dni. Chyba musimy podyskutować na ten temat :) Tak czy inaczej misiaczki (czyli w slangu CB - nasza kochana drogówka) złapały mnie bez świateł tuż obok domu. Uff, całe szczęście - antena była schowana w bagażniku, a misiek nie wpadł na to aby mi tam zaglądnąć (przy okazji kontroli gaśnicy na przykład). A CB-radio w schowku. Dlatego na jazdę w mieście CB-radia nie zakładam :) Wątpię, czy gdybym miał na widoku CB-radio, a misiek miałby zły humor - to nie udałoby mi się uniknąć mandatu tak jak dziś. A tak grzecznie, kulturalnie, po sąsiedzku wytłumaczyłem co i jak i skończyło się na pouczeniu.

Papierosy - przecież ja mogę w każdej chwili przestać.

Obraz
Przypomniała mi się dziś podczas pewnej rozmowy sytuacja mojego kolegi ze studiów. Mieszkaliśmy razem jakiś czas. Kolega skusił się na papierosa na studenckiej imprezie - przy piwku - posmakowało, potem kolejny raz i kolejny. W końcu kolega kupił własną paczkę LM-ów, bo czas przestać brać, wypada też poczęstować tych co go poczęstowali. I takie to było popalanie na imprezach. Potem zaczął się sezon testów i egzaminów - i okazało się, że fajeczka znakomicie relaksuje także na trzeźwo. Tylko dla odstresowania ze 2 fajki dziennie - co najwyżej - mówił - to nie groźne, nie jestem uzależniony - przecież ja mogę w każdej chwili przestać!!! :) Mówi dalej - nieeee.... nie muszę palić, ale wiesz - idę ulicą jak jakiś James Dean, wyciągam papierosa, odpalam zaciągam się - od razu inaczej - jestem gość... podchodzę na palarnię częstuję ładną dziewczynę.... ale nie, serio nie muszę zapalić, nawet wiele godzin, albo czasem parę dni.... kontroluję to... Po roku okazuje się, że schodziła dzien...

Komputery - czyli jak wielkie korporacje robią nas w jajo.

Obraz
Pomyślmy jak to jest, że kupuję pralkę i chodzi ona wiele, wiele lat. Jedna z pralek w naszej rodzinie chodziła intensywnie użytkowana, przy twardej i mocno korozyjnej wodzie przez ponad 20 lat. Moja ówczesna, nowoczesna pralka chodzi już conajmniej od lat pięciu. Stary telewizor kineskopowy działał lat kilkanaście, i gdybym go przez nieuwagę nie rozbił, działałby drugie tyle. Z komputerami jest inaczej - kupujesz - po 2-3 latach super szybki komputer okazuje się za słaby, a bo to nowy Windows, bo to nowe gry, bo to wszyscy używają już nowego Office, itp. - nie mija okres gwarancyjny, a już super sprzęt sprzed 2 lat to chłam. Dalej wchodzisz na mniej więcej te same strony www, dalej klikasz na tych samych czatach i komunikatorach, dalej klikasz w równie odmóżdżające gry, dalej w domu pod Officem piszesz mniej więcej podobne teksty - ale nie! stary dwu/trzy letni komp to chłam, wolny przeżytek. Coś tu nie gra. Odpowiedzi na to szukam między innymi na moim blogu technologicznym h...