Papierosy - przecież ja mogę w każdej chwili przestać.

Przypomniała mi się dziś podczas pewnej rozmowy sytuacja mojego kolegi ze studiów. Mieszkaliśmy razem jakiś czas. Kolega skusił się na papierosa na studenckiej imprezie - przy piwku - posmakowało, potem kolejny raz i kolejny. W końcu kolega kupił własną paczkę LM-ów, bo czas przestać brać, wypada też poczęstować tych co go poczęstowali. I takie to było popalanie na imprezach.


Potem zaczął się sezon testów i egzaminów - i okazało się, że fajeczka znakomicie relaksuje także na trzeźwo. Tylko dla odstresowania ze 2 fajki dziennie - co najwyżej - mówił - to nie groźne, nie jestem uzależniony - przecież ja mogę w każdej chwili przestać!!! :)

Mówi dalej - nieeee.... nie muszę palić, ale wiesz - idę ulicą jak jakiś James Dean, wyciągam papierosa, odpalam zaciągam się - od razu inaczej - jestem gość... podchodzę na palarnię częstuję ładną dziewczynę.... ale nie, serio nie muszę zapalić, nawet wiele godzin, albo czasem parę dni.... kontroluję to...

Po roku okazuje się, że schodziła dziennie paczka LM-ów, mus i nie ma to tamto, a kolega kiedy nagle zabrakło papierosów potrafił wyjść i poprosić sąsiada o fajeczkę. Nie ma lekko - powiada kumpel - trzeba coś zapalić :>

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?