Efekt skali - bigos i ciecierzyca - oszczędzanie w kuchni

"Oooo kurczę! Po co robisz tyle tej cieciorki! Dwa wielkie gary!" - Tekst kobiety gdy ostatni raz gospodarowałem w kuchni. "Znooowu tyle bigosu! Kto tyle zje?" - To typowy stały punkt programu, kiedy robię bigos (sporadycznie).


Problemem jest to, że obie wymienione potrawy, zrobione tak jak ja tego chce, są bardzo pracochłonne. Jednakże niemal tyle samo czasu poświęcam na jeden mały garnek, co na dwa wielkie gary żarełka. Wydaje mi się, że także mniej więcej tyle samo gazu zużywam na mały, jak i na wielki garnek bigosu.

Zatem jeśli już coś robię - staram się robić duuużo i zamrażać. Jaki jest sens bowiem spędzać cały wieczór nad daniem które starczy na 1-2 obiady? Według mnie ma starczyć nawet na 10 obiadów!

Czas to pieniądz.

- Jaki jest sens smrodzić w małym mieszkaniu zapaszkiem, który będzie unosił się bardzo długo (np. flaki), aby upichcić porcję tylko na jeden obiad?

- Umycie naczyń po małym gotowaniu jak i po dużym zajmuje tyle samo czasu.

- W tej chwili mam w lodówce kilka słojów pysznego barszczu z królika - są zapasteryzowane i czekają na swój czas - jeśli robić takie coś - to konkretnie i na dłuższy czas.

Trzeba szanować swoją pracę.

Komentarze

  1. Ja tak robię z pierogami. Za dużo roboty i zamieszania, aby zjeść je w 10 minut. Robię więc przynajmniej setkę na kilka dni i zamrażam.

    Nawiasem mówiąc nie rozumiem kobiet które marudzą, że chłop coś upichcił. Mój Chłop potrafi zrobić tylko herbatę i kawę, a i to czasem nie do końca. Gdyby ugotował mi kiedyś obiad, albo chociaż śniadanie jakieś podał, to bym się poryczała ze szczęścia, bo czasem mam po prostu dość garów, choć generalnie gotować lubię, ale jak mam natchnienie i czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawsze musi być pełny obiad, z głodu się nie umrze, czasem przecież może być coś na szybko - choćby kanapki.

    A co do marudzenia - niektóre kobiety marudzą - bo mają za dobrze. Czyli za dobrze to też niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo racjonalny post ;) Podobnie jest z robieniem wina domowego. Im więcej tym bardziej się opłaca ;-).

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe, ja tez jestem hurtownikiem. Zarowno zakupowym jak i przy robieniu jedzenia. Jak juz gotuje, to w hurcie. W koncu kto wie, kiedy znowu bedzie mi sie chcialo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zmywanie po malym i duzym obiedzie zajmuje tyle samo czasu tylko wtedy, kiedy ma sie zmywarke.
    A flaki, jesli sie je robi na modle meksykanska wcale nie zasmierdza kuchni....

    OdpowiedzUsuń
  6. Patent z zamrażaniem jet niezły. Zdarza mi się zamrażać jakieś jedzenie, które zostało w lodówce przed wyjazdem na parę dni (np. jeśli zostanie mi trochę zupy, leczo, ryż z warzywami itp.). Po przyjeździe do domu - miła niespodzianka - jest co jeść! :) Zwłaszcza jak wróci się o nietypowej porze.
    Jeśli chodzi o zakupy, to często kupuję większe paczki np. ryżu, mąki, zgrzewkę płatków owsianych, wina :) Większy proszek do prania albo płyn do zmywania w 5-litrowej bańce też nie są od rzeczy. Wychodzi to taniej i nie ma zawracania głowy przy każdych zakupach.

    OdpowiedzUsuń
  7. co do zmywania to mówiłem o przygotowaniu - tyle samo trzeba zmyć myjąc duży garnek i mały garnek + akcesoria

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta.... pod warunkiem, ze "duzy obiad" jest daniem jednogarnkowym. Natomiast jesli sie robi dla wiekszej ilosci osob rzeczy bardziej skomplikowane niz to, co sie zmiesci w jednym garnku, to juz tak wesolo nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  9. gotuję na zapas głównie dania jednogarnkowe - bigos, leczo, jakieś kombinacje warzywno-mięsne

    muszę ubrudzić nóż, deskę do krojenia, czasem patelnię, no i garnek

    tyle samo muszę ubrudzić przy małej i dużej ilości żarełka

    jeśli robię coś bardziej skomplikowanego - tzn. duży obiad - tyle samo muszę nabrudzić, czy robię 1 kurczaka, czy 2 kurczaki na przykład

    mówię o przygotowaniu porcji na dłużej (do zamrożenia) a nie o ilości osób - finalnych konsumentów


    natomiast oczywiste jest że wielki rodzinny obiad na kupę luda to max. pracy - więcej niż dla parki

    OdpowiedzUsuń
  10. natomiast zainteresowany jestem flakami po meksykańsku - jeśli nie śmierdzi - to może być ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie trafiłam na Pana bloga i tak sobie czytam kolejne wpisy. I akurat tutaj jest poruszony temat związany z pytaniem, które mi chodzi po głowie, więc co mi szkodzi się zapytać.
    Czy tę ugotowaną ciecierzycę (lub inne strączkowe) można zapasteryzować w słoikach? Trochę mi szkoda miejsca w zamrażalniku, a oczywiście popieram gotowanie większej ilości naraz.
    Pozdrawiam
    Agata

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Leśne grzyby w ogrodzie - pełen sukces

Jeep Grand Cherokee - spalanie i oszczędność.