Moja przygoda z policją - światła w samochodzie

Dziś pogoda była wyśmienita, jako stary kierowca, szkolony na starych zasadach z trudem pamiętam o zapaleniu świateł w samochodzie w jasny i słoneczny dzień. Czy to ma w ogóle sens? W dni pochmurne tak, w trakcie opadów tak, w szary wieczór tak. Nie wiem, co do jasnych, pogodnych i słonecznych dni. Chyba musimy podyskutować na ten temat :)


Tak czy inaczej misiaczki (czyli w slangu CB - nasza kochana drogówka) złapały mnie bez świateł tuż obok domu. Uff, całe szczęście - antena była schowana w bagażniku, a misiek nie wpadł na to aby mi tam zaglądnąć (przy okazji kontroli gaśnicy na przykład). A CB-radio w schowku.

Dlatego na jazdę w mieście CB-radia nie zakładam :)

Wątpię, czy gdybym miał na widoku CB-radio, a misiek miałby zły humor - to nie udałoby mi się uniknąć mandatu tak jak dziś. A tak grzecznie, kulturalnie, po sąsiedzku wytłumaczyłem co i jak i skończyło się na pouczeniu.

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?