Markowe żarówki - czyli jak doją nas marketingowcy

Kontynuuję cykl wpisów o markach, psychologi i o tym jak ślepa wiara w produkty markowe pozbawia nas gotówki. Tym razem będzie o firmowych żarówkach renomowanej firmy X, z którymi zetknąłem się w pracy. Niestety z uwagi na tajemnicę handlową nie mogę podać nazwy firmy, miasta ani nawet regionu produkcji. Musicie tym razem uwierzyć mi na słowo, albo darować sobie dalsze czytanie.


Firma X weszła na polski rynek poprzez prywatyzację, kupując po prostu lokalny zakład produkujący żarówki. Produkcja klasycznej żarówki nie jest zbyt wielkim wyzwaniem dla inżynierów, jest to w rzeczywistości dość proste urządzenie - konstrukcja prosta jak cep. Oczywiście ulepszono linie produkcyjne, zadbano o standardy (czyli lepsze auta dla managementu), itp.

Lokalna marka była powszechnie znana wśród klientów i specjalistów, ale szare opakowanie i logo z epoki głębokiej komuny nie zachęcało i rozpatrywano argumenty za likwidacją marki. Jednak przyzwyczajenie jest drugą natura człowieka i badania rynku zdecydowały o pozostawieniu marki.

Jednocześnie firma X wprowadziła na nasz rynek nową markę, znaną wcześniej na zachodzie. Wydano kupę kasy na promocje, nowy design opakowania, itp. Firmowy produkt X pojawił się na sklepowych półkach obok starych, szarych opakowań. Markowy produkt oczywiście był znacznie droższy niż klasyczna marka z okresu PRL - koszty intensywnej promocji musiały zostać zrównoważone.

Badanie rynku po roku wprowadzenia marki na rynek było bardzo pozytywne, tak pozytywne, że zaskoczyło i marketingowców i inżynierów firmy, Polacy pozytywnie nastawieni do marek zachodnich twierdzili na przykład że:
Markowe żarówki X palą się dłużej kiedy "szaraki" padają jak muchy...
Żarówki X lepiej odwzorowują naturalne światło i głowa nie boli...
Jakość wykonania marki X jest lepsza...
Klasyczna żarówka X jeszcze mnie nie zawiodła... kiedy tanie żarówki wielokrotnie....



Tymczasem żarówki X oraz klasyczne szaraki były produkowane dokładnie na tej samej linii produkcyjnej i z tych samych komponentów - to jest naprawdę zbyt prosty technologicznie produkt, aby można było wydusić jakiekolwiek oszczędności pogarszając standard - po prostu między zmianami serwisant zmieniał oprogramowanie i na żarówki szedł nowy nadruk. Na dział pakowania szły nowe, ładne pudełka na lśniącym kredowym papierze.

P.S. Polecam zerknąć do archiwum bloga styczeń/luty 2011 - było dużo postów o żarówkach i oświetleniu.

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?