Avatar a ekonomia - kilka prawdziwych refleksji.

Niedawno ponownie oglądnąłem film Avatar, o ile pierwszym razem film mi się podobał, zachwycał kolorami to efektami, drugie oglądanie pozostawia mieszane uczucia.


Po pierwsze strasznie oklepany motyw, który jeśli dobrze pomyśleć pojawił się już w dziesiatkach filmów i książek, ot taki zlepek wielu tysiac razy powtórzonych juz wątków.

W warstwie logicznej to straszny gniot - film antycywilizacyjny, który mówi, że najlepiej aby garstka dzikusów nas wszystkich ukatrupiła, a ci co pozostaną przy zyciu mają modlić się do drzew, zjadać jakies marne korzonki z lasu i ogrzewać suszonymi wielbładzimi bobkami.

Źli górnicy i żołnierze z filmu to bowiem MY, to jesteś Ty... to jestem ja, Twój brat, Twój ojciec...

Co??!! Dziwnie to zabrzmiało? Tak... to jesteśmy my... nasza cywilizacja:
- komputer którego używasz
- energia, która go napędza
- miedź z której jest zbudowany twój PC
- rury którymi do Twojego domu płynie bieżąca woda, której zaraz nalejesz do czajnika by zaparzyć kawę w przerwie od pracy...
- węgiel, uran, energia... aby to wszystko chodziło...


Tak! Twoja/nasza drużyna w filmie to ci "źli" wojacy i górnicy... nasza cywilizacja opiera się bowiem na tym, że "źli" ludzie lądują gdzieś na dziewiczej ziemi, przepędzają tubylców, wieśniaków i dzikusów, stawiają szyby wiertnicze albo wyrąbują gigantyczną dziurę w ziemi i kopią...

I dzięki temu masz to wszystko co Cię w tej chwili otacza! Jesteś częścią cywilizacyjno-przemysłowo-górniczego systemu opartego w 100% na surowcach kopalnych w tym ropie naftowej.

Komentarze

  1. i jeszcze jedno, skąd bierze się popularnośc takich filmów? ano z naszej natury

    kazdy facet marzy, by sobie pomachać mieczem czy innym kałaszem, powalczyć w imie idei (np. dokopać dotychczasowym przełozonym i stać się pierwszym w hierearchii), a na koniec przygruchać piekną, dorodną dzikuskę i zrobić z nia to, co się w takich sytuacjach robi

    i dlatego filmy takie jak Avatar się dobrze ogląda...

    ...a następnego dnia i tak potulnie wracamy do naszej pracy... w przypadku mojego regionu w Kopalni, albo biznesie mającym z Kopalnią (KGHM) kontrakty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tylko pewna drobna różnica między eksploatacją swoich złóż, jak KGHM, a najechaniem obcego państwa / świata i mordowaniem jego mieszkańców, żeby te złoża zdobyć. Jeśli Avatar nawiązuje do czegoś to jednak raczej do wojny w Iraku a nie działalności KGHM.

      Usuń
    2. wiesz KGHM także kiedyś wjechał na tereny lubińsko-polkowicie, wysiedlono wielu mieszkańców tych terenów (przesiedlono siłą z ładnych domków do bloków), zrównano z ziemią niejedną wieś (np. pod tzw. stawy osadowe), czy się komus podobało czy nie

      taki był ukaz władzy

      za chwilę (kwestia lat) otworzy się największa w Europie odkrywka węgla brunatnego pod Legnicą, kilkanaście tysięcy tubylców może sobie poprotestować na Facebooku, ale prawo jest takie, że zostaną po prostu wysiedleni za wzięci za buzię i do blokowiska!

      Tak musi być, bo nie ma alternatywy.

      Jeśli masz mieć nowy laptop i smarkfona, jeśli masz mieć prąd w domu, jeśli duża część Polaków ma mieć pracę (kasa z KGHM napędza nie tylko Zaglębie, ale Wrocław i Warszawę)

      a w Avatarze o mordowaniu nie było mowy... chciano "dzikusów" przesiedlić i ucywilizować... zapewne budując im osiedla socjalne... ucząc picia gorzały, podłączając do TV kablowej i łacza internetowego.... zupelnie jak u nas na Dolnym Ślasku :)

      P.S. Anonimy podpisujcie się jakoś :)

      Usuń
  2. Głupi wniosek. Nie jestem częścią cywilizacji, która WYMUSZA nowe tereny. A przynajmniej nie muszę się czuć jej członkiem. Korzystam z dobrodziejstw cywilizacji, bo inaczej się nie da. Ale dojście do dobrego celu złymi środkami - nie, to nie moja ideologia. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem częścią funkcjonalną kombinatu przemysłowo-górniczego i mimo że nie bezpośrednio zatrudnionym przez kopalnię - na okolicznym networku kghm-owskim opiera się cała moja praca.

      Dziwne - korzystanie z dobrodziejstw cywilizacji, ale nie czucie się jej członkiem.

      Dobre cele? Niestety nie ma osiągnięcia celu jakim jest działający laptop pod ręką bez surowców z których ten laptop jest wykonany, czyli bez miedzi i srebra (których wydobycie toczy się dokładnie pod moimi stopami kiedy piszę te słowa) oraz ropy naftowej (plastiki) i węgla (energia do jego napędzenia).

      Niestety nie można dojśc do celu jakim jest laptop, tablet czy iPhone, albo LandRover którym jaśnie Pani Ekolog zachce rozbijac się po jakimś Parku Narodowym, bez brutalnego faktu, że gdzieś w raju egzotycznym wylądują górnicy i ochrona wydobycia (czyli ci marines z Avatara... dokładnie tak samo wygląda to w rzeczywistości!)... i zdemolują okolicę, wytna drzewa kopiac wielką dziurę.


      Korzystanie z dobrodziejstw techniki z zaprzeczeniem tych fatów, z wyparciem się, ma jedną nazwę...

      HIPOKRYZJA


      Usuń
    2. Piramidy są piękne. Chętnie bym je obejrzała, zwiedziła Wielką. Ale czy warte życia jednego choćby człowieka? NIE. Bojkotowanie jednak piramid nic nie da.

      Podobnie jest z laptopami. I z cywilizacją (a także ekspansją) w ogóle. Nie ma sensu jej bojkotować. Ważne, by rozwijała się poprzez najazdy, odbieranie siłą ziemi, etc. Są inne sposoby.

      Usuń
    3. ... NIE rozwijała się poprzez...

      Usuń
    4. Niestety, wszystkie zdobycze cywilizacji które mamy, łącznie z tym, że jako dziecko statystycznie, w 75% nie umarłaś z powodu jakiejś infekcji oskrzeli czy płuc, jak to było w sredniowieczu to zasługa dostępności surowców, a nasza cywilizacja opiera się w 100% na surowcach kopalnych.

      pytanie co kosztuje więcej ludzkich zyć - statystycznie

      wojenka surowcowa z kilkoma dzikimi plemionami, broniącymi skrawka dźungli przed górnikami naftowymi (z czego jednak jakos zawsze walczy fanatyczna mniejszość, bo większośc z dzikusow woli dostać pracę przy szybach, transporcie, dostawach i kupić najnowszy karabin mysliwski czy telewizor z tv sat, a zonie najnowszą kiecke z miasta), czy tysiące uratowanych istnień w tym samym regionie dzięki antybiotykom i lekom na malarie

      Usuń
    5. i powiedzmy sobie szczerze, natura ludzka jest niezmienna - nie różnimy się praktycznie niczym od dzikich z dżungli, ani genetycznie, ani psychologicznie

      i tu i tam, np. w głebii Brazylii, większość mężczyzn chce po prostu oglądnąć mecz w TV popijając czymś wyskokowym - niezależnie czy są pracownikami kopalni na Dolnym i Gornym Śląsku, czy półgołymi Indianami w szortach i w gumowcach

      do tego potrzebna jest cywilizacja - z ludzkimi pragnieniami nie można wygrać, jak to chcą robić utopijni-ekolodzy-socjaliści

      Usuń
    6. A czy ja wojuję (lub chcę wojować) z cywilizacją? Po prostu uważam, że w pewnym momencie trzeba się zatrzymać, że nie można mieć wszystkiego za wszelką cenę. Cel rzadko uświęca środki.

      W "Avatarze" ludzkość nie walczy o przetrwanie. To agresorzy, napastnicy, chciwe bubki. Owszem, taka jest ludzka natura, ale co z tego? Korzystne NIE znaczy moralne. To dwie różne rzeczy.

      Usuń
    7. Oczywiście nie zamierzam bojkotować w s z y s t k i e g o , co zostało osiągnięte w sposób niemoralny, musiałabym bowiem wyjechać za granice miasta, osiąść w jaskini czy szałasie i żyć jak dzikus. Tu chodzi jednak o pewien (czasami rozsądny, czasami zgniły) kompromis: takie działanie akceptuję, takie toleruję, takiego - nie toleruję.

      Usuń
    8. a skąd wiadomo, że w Avatarze ludzkość nie walczy o przetrwanie?

      bo z tego co wiadomo oni poszukują surowca energetycznego tam, skoro szukają tego poza granicami Ziemii, daleko i z poswieceniem, to mozna wysnuć wniosek, że na rodzimej planecie źle się dzieje, mamy w Avatarze taki peakoil v 2.0

      Ziemia desperacko potrzebuje surowców, a tubylcy w Avatarze chcą chronić swoje drzewa. Pokazanie agresji i bezczelności gorników i ochrony to tylko zabieg artystyczny, by było jak w Ostatnim Samuraju czy Tanczacym z wilkami.

      Usuń
    9. Dlaczego twórcy filmu mieliby stać po stronie najeźdźców? Bo to "nasi"? Kiepska argumentacja. Niech każdy sam osądzi, kto tu jest dobry, a kto - nie za bardzo...

      Usuń
    10. PODAŻ JEST ZALEŻNA OD POPYTU
      Gdyby ludzie nie kupowali super-mega-wypasionych coraz to nowszych telefonów komórkowych, czyli nie byłoby popytu na nie, to firmy takie jak np. Nokia czy jakakolwiek inna, produkowałyby tych telefonów mniej, nie rozwinęły by się na taką skalę i nigdy nie stałyby się wielkimi złymi korporacjami. To my, kupując telefon (nawet stary) generujemy popyt na usługi firm takich jak np. Plus czy Orange. To my, wierząc, że zmienianie koloru włosów co sezon nas uatrakcyjni, generujemy popyt na farby do włosów, usługi fryzjerskie, dalej na odzywki do włosów i szampony utrwalające kolor, reanimujące spalone ciągłym farbowaniem włosy itd. To my, jeżdżąc do sklepu samochodem, do którego można iść na piechotę, generujemy popyt na auta, paliwo, płyny, części, usługi naprawcze. Jeśli coś można kupić, to znaczy, że jest zależne od popytu, czyli od konsumentów a konsumenci to my. Dotyczy to usług, produktów, jedzenia, mediów, budynków, terenów, komunikacji, rozrywki, wszystkiego.
      JESTEŚ częścią społeczności, która wymusza zdobywanie nowych terenów w momencie kiedy: z bloku przeprowadzasz się do domku, bo zajmujesz sama miejsce, gdzie mógłby stać blok w którym zmieściłoby się kilka rodzin; rozmnażasz się, bo wszystkie Twoje dzieci też muszą gdzieś mieszkać, domyślam się, że raczej nie do końca życia z rodzicami; jedziesz na wakacje, bo generujesz popyt na np.domki letniskowe albo pokoje hotelowe, czyli przyczyniasz się do budowy nowych takich domków, hoteli itp, które też trzeba gdzieś postawić; wyrzucając śmieci, bo generujesz określoną ilość odpadów, które trafią na wysypisko śmieci, które w wyniku Twoich działań kiedyś w końcu się zapełni i albo powiększy swoje rozmiary albo zostanie utworzone nowe wysypisko, miejsce utylizacji, spalarnia itp, które też potrzebują miejsca; idąc z rodzinką na obiad do np. KFC, bo zwiększasz popyt na tego typu restauracje, których jest co raz więcej i też trzeba je gdzieś postawić; jeżdżąc samochodem, bo potrzebujesz garażu albo miejsca parkingowego, które też muszą się gdzieś znajdować.
      Owszem, jest odpowiedzialność zbiorowa. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze działania, wszyscy razem i każdy z osobna. Każdy może się postawić jeśli zechce. To tylko kwestia poczucia odpowiedzialności za własne życie i otoczenie.

      Usuń
  3. W Avatarze jest podjety (obok motywu antycywilizacyjnego) jeszcze problem ignorancji.

    Podejmujemy sie wielkich projektow zmieniajacych otaczajaca nas rzeczywistosc, bez zwracania uwagi na ewentualne nieodwracalne szkody, jakie zostana przez nasza dzialanosc wyrzadzone... .

    Oprocz tego porusza dosc interesujaca kwestie arogancji wielkiej korporacji w odniesieniu do spolecznosci lokalnych oraz do swoich klientow. Dzis juz potrafimy produkowac materialy oraz urzadzenia dlugowieczne. Niestety korporacjom sie to nie oplaca, wiec dzis praktycznie kazdy produkt na rynku ma swoj "czas zycia" (zwany czasem przydatnosci, jesli jest umieszczony na opakowaniu).

    Oczywiscie, ze w interesie fabryki jest produkowac caly czas ten sam produkt (lub minimalnie zmieniony), bo mozna caly czas korzystac z tej samej linii produkcyjnej (a zmiany polegaja glownie na zmianach w oprogramowaniu), niz wymyslac nowe produkty...

    Sam Tesla wskazal nam praktycznie niewyczerpalne zrodlo energii ale raczej niewielu prezesow firm i politykow bedzie interesowala technologia dzieki, ktorej kazde gospodarstwo domowe mogloby byc niezalezne od rynkowych monopolistow energetycznych... .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Podejmujemy sie wielkich projektow zmieniajacych otaczajaca nas rzeczywistosc, bez zwracania uwagi na ewentualne nieodwracalne szkody, jakie zostana przez nasza dzialanosc wyrzadzone... ."

      I tu jest pies pogrzebany.

      Usuń
    2. no dobrze, ale jak korzystać z tego źródła energii Tesli, bo gdyby było to takie proste wielu domowych wynalazców dawno by to zrobiło

      Usuń
  4. a jeszcze jedno powiedzcie, bo tak piszecie korporacje, jednorazowe produkty, złe, itp.

    ilu z was jest skłonnych uzywać np swojego komputera długo... do jego smierci technicznej, a ilu mysli po około roku, dwóch o jak najszybszej zmianie na nowszy lepszy model, do lepszycj gier, itp.

    ilu z was jest sklonnych długo uzywać starej komórki, która co prawda działa, ale jest nie modna i obciachowa

    sami chcecie
    - nowego samochodu
    - nowego lapka i konsoli do gier
    - nowej dotykowej komóry
    - tableta do kotleta...

    nie wincie korporacji za swoją naturę i wasze pragnienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam samochodu
      mam kompa bo dostałam w prezencie, konsoli nie mam
      telefon mam, ale po zakończeniu umowy pozbywam się
      nie mam tableta, nie wiem nawet do czego to służy xD

      nie winie nikogo za nic, mam swój system wartości i się go trzymam

      Usuń
    2. Mój laptop ma 5 lat i dopóki nie padnie - będzie używany. Pc miałam ok 10 lat, dopóki mąż przy nim nie usiadł i nie przeeksploatował :D
      Komórka standardowa, kilkuletnia, nie ciągną mnie żadne dotykowe. Ot, ma internet, ale z niego korzystam tylko awaryjnie podłączając do lapka. Tabletu nie mam, smartfona nie mam, ipoda nie mam, konsoli na oczy nie widziałam.
      I nie jest to kwestia tylko tego, że mam małe fundusze - po prostu nie jest mi to potrzebne.
      Samochód, no tak, chciałbym mieć nowy, bo stary już stary, ale póki co przerobiliśmy go na gaz i będziemy jeździć ile się da, bo dotąd był bardzo mało awaryjny i mam do niego zaufanie.

      Może i postęp cywilizacyjny wymaga ofiar, jednak... całe jestestwo póki co się przeciw temu buntuje. Nie wiem jak się zachowam, gdy stane wobec wyboru - nowy lek na raka, a populacja Indian, czy tam kogo, ale jeśli będzie chodziło tylko o nowe lepsze paliwo do auta, to jestem w stanie przesiąść się na rower.

      Usuń
  5. Film był robiony głównie pod prezentację 3D, sama fabuła owszem oklepana – to się jednak dobrze ogląda sprzedaje, Co oryginalnego mieli już nakręcić to nakręcili pozostają odgrzewane kotlety, seqele itp. Ale sam czasem lubuję się w takich produkcjach co poradzić :)

    „ W warstwie logicznej to straszny gniot - film antycywilizacyjny, który mówi, że najlepiej aby garstka dzikusów nas wszystkich ukatrupiła, a ci co pozostaną przy życiu mają modlić się do drzew, zjadać jakieś marne korzonki z lasu i ogrzewać suszonymi wielbłądzimi bobkami. „

    Tu się zaprę :)

    To jest przede wszystkim najechanie obcego terytorium dla własnych korzyści, i nawet jeśli intencje wydają się być szczytne (my im wszystko damy, zapewnimy, przesiedlimy, udostępnimy technologię ect.) to ja z kolei popieram, może i naiwnie ale jednak punkt widzenia że każda nawet raczkująca cywilizacja powinna rozwijać się swoim tempem, mieć ostateczny własny wybór a nie narzucony z zewnątrz, nawet siłą.

    Nie porównywałbym tego filmu do krajów cywilizowanych gdzie przepaść regionalna to może parę, paręnaście lat różnicy, gdzie na wsi takiej a takiej jest złoże takie a takie, w tym a tamtym kraju i trzeba je wydobyć. Gdzie wszyscy razem jakoś tam tworzą wspólny gospodarczy ekosystem.

    Widzę w tym delikatną manipulację :), próbę wytłumaczenia sobie że można napadać wszystkich pod pretekstem osiągnięcia większego dobra ;) to inny kaliber.

    Czy cel uświęca środki ?

    Jeśli już to porównałbym Avatara do np. korporacji która chce powiedzmy w Ameryce południowej na obcym terenie ucywilizować dzikusów, do których idąc trzeba jeść czosnek i ściągać buty bo katar ich zabije. Tam jest złoże my im damy wszystko, pokarzemy komputery, zapewnimy dobrobyt w zamian za współpracę. W ich przypadku przeskok kilkuset lat może zabić, zupełnie nie interesować ale to ich sprawa jak chcą żyć a nie korporacji uszczęśliwiającej na siłę.

    „a skąd wiadomo, że w Avatarze ludzkość nie walczy o przetrwanie?
    „Ziemia desperacko potrzebuje surowców, a tubylcy w Avatarze chcą chronić swoje drzewa.

    I co z tego? Czyj to jest problem, albo powinien być? Ziemian czy mieszkańców Pandory? Posunąłbym się dalej skoro ziemianie są tak dobrze rozwinięci i tak inteligentni to dlaczego doprowadzili do sytuacji w której już nie da się żyć na ich planecie? To nie nasz problem a wasz my mieszkańcy pandory wysłuchaliśmy was, waszych propozycji ale dziękujemy.

    Gospodaruj sobie we własnej piaskownicy tak żeby było dobrze, dogaduj się z jej cząstkowymi właścicielami, ustalaj prawa, buduj zamki, pałace, przerabiaj go na szło, to komórek ale jak ci go zabraknie to sobie wymyśl inną technologię, albo kup ze dwa wiadra z sąsiedniej, zrób wymianę ale nie oczekuj że dla ratowania własnej piaskowej cywilizacji po prostu należą się ziarenka z sąsiednich bo, tam go dużo! Aaa dawać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony masz rację, bo kto dał nam prawo najeżdżać inne planety i korzystać z ich dóbr do własnych celów?

      Jednocześnie się mylisz. Czy chmara szarańczy pożerając całą roślinność na określonym terenie martwi się o to, że jak wszystko zje to będzie głodować? Nie, leci dalej. A czy martwi się o to, że na tym określonym terenie występuje zagrożony gatunek jakiegoś kopytniaka, który występuje tylko tutaj i nigdzie indziej? Czy martwi się tym, że jak zeżre całe zielsko to ten zagrożony gatunek wyginie? Nie. Przetrwa silniejszy. Jak kopytniak nie potrafi się przystosować albo przenieść to wyginie. Być może jego wyginięcie przyczyni się do rozwoju jakiegoś nowego gatunku.
      Dinozaury wyginęły, ssaki przetrwały, były lepiej przystosowane. Są przez to tymi złymi?
      Czy lew, wilk, niedźwiedź, który zabija samicy młode po to, żeby samemu mieć z nią potomstwo jest zły? Nie, walczy o przetrwanie. Czy stado małp, które przegania inne stado takich samych albo innych małp z ich terytorium, bo tylko tam jest jedzenie, jest bandą bestii?
      To czy ktoś jest dobry czy zły zależy od tego, do której grupy należymy w danej chwili i od ludzkiej sentymentalności.
      Dla jednych myśliwy polujący na lisy będzie bestią z krwiożerczym hobby a dla innych bohaterem, który pozbywa się plagi szkodników roznoszących wściekliznę w ich wiosce i porywających kury.

      Usuń
    2. To mamy się zniżyć do poziomu zwierząt?, a w konsekwencji stać nimi? Tak się zachowywać? Tak mam rozumieć te przykłady?

      Być jak ta szarańcza, te wilki, lwy, jak te małpy, byleby osiągnąć cel?

      No bez jaj :)

      Przecież człowiek tym właśnie różni się od zwierzęcia że ma ROZUM i WOLNĄ WOLĘ, żeby stać się zwierzęciem, to trzeba no właśnie nieźle upaść, co w historii już miało miejsce.

      Owszem w pewnych warunkach można podpatrywać zwierzęta, a nawet je naśladować, ale robić to z głową tak żeby te „zwierzęce cechy” przekładać na szczytne cele np. sztuki walki – styl modliszki, styl tygrysa sport rozwija :) można przenieść pozycje do sypialni, a nawet upić się jak świnia – jak kto che ;) , byleby nikomu tym krzywdy nie robić, ewentualnie sobie zrobimy kaca :)

      Usuń
  6. Czyli cywilizacja człowieka = moralność szarańczy, tak? W takim razie koniecznie przydał by się na nas jakiś oprysk. Przykłady są śmieszne w tym kontekście. Albo odróżniamy się od zwierząt, bo chyba właśnie o to chodzi w "cywilizacji" albo jesteśmy najzwyklejszymi zwierzętami reprezentującymi mentalność Kalego. Nie szanujemy innych, sami kiedyś będziemy prosić o szacunek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu Arszu tyłek wepchał pierwszy ... :(

      Usuń
    2. z pracki przyszedłem zjadłem obiadek, 2 minutki online, luknięcie co słychać -i odpowiedź :) za chwilę kawusia i w plener, będę wieczorkiem to poczytam masz szanse być pierwszy w innych postach :)

      Usuń
  7. Nie twierdzę, że mamy olać wszystko i wszystkich, wręcz przeciwnie, jestem za tym aby dbać o przyrodę, chronić słabszych, ratować to co inni niszczą.
    Ale taka jest ludzka natura, niestety. Wielu ludzi wcale nie myśli jak my tutaj, bo gdyby wszyscy byli tacy moralni nie było by tematu.
    Chodzi mi o to, że nie mamy prawa osądzać czy to co ktoś robi jest złe albo dobre względem świata.

    "byleby nikomu tym krzywdy nie robić"
    A jak otwierasz swoją firmę, dajmy na to salon fryzjerski, martwisz się o to, że salon niedaleko twojego upadnie? Że pracujący tam ludzie stracą pracę? Że ich dzieci może nie będą miały co jeść? Nie, wręcz przeciwnie, cieszysz się, że się pozbywasz konkurencji.
    Czy kupując biżuterię martwisz się tym, że zniszczono jakiś ekosystem, aby pozyskać kruszec? Nie, cieszysz się, że kupiłeś w promocji kawałek kamienia albo metalu.

    Podkreślam: nie twierdzę, że mamy się zachowywać jak zwierzęta, to był tylko przykład. Życie jest takie a nie inne i pod tym względem akurat to się nie zmieni.
    ......................................................
    Arszu, napisałeś tak: „a skąd wiadomo, że w Avatarze ludzkość nie walczy o przetrwanie?
    „Ziemia desperacko potrzebuje surowców, a tubylcy w Avatarze chcą chronić swoje drzewa.

    I co z tego? Czyj to jest problem, albo powinien być? Ziemian czy mieszkańców Pandory? Posunąłbym się dalej skoro ziemianie są tak dobrze rozwinięci i tak inteligentni to dlaczego doprowadzili do sytuacji w której już nie da się żyć na ich planecie? To nie nasz problem a wasz my mieszkańcy pandory wysłuchaliśmy was, waszych propozycji ale dziękujemy.

    Przypominam, jesteś mieszkańcem Ziemi, nie Pandory. A co jeśli? Gdyby twojej planecie groziła zagłada a Tobie i wszystkim Twoim bliskim i znajomym śmierć, a najazd na inną zamieszkałą planetę wszystkich by uratował to czy Twoim głównym zmartwieniem było by dbanie o obce cywilizacje albo podziwianie nowego krajobrazu? Wątpię. Jak każdy martwiłbyś się o własny tyłek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, pomijając już kwestię tego, czy byłbyś w stanie żądać od swoich bliskich aby poświęcili się w imię Twojej idei ratowania obcego im świata kosztem ich własnego.

      Usuń
    2. Akurat to

      „"byleby nikomu tym krzywdy nie robić" było do upicia się jak świnia :)

      Co do salonu to zdrowa konkurencja, a nie napadanie na obcy salon w celu zabrania z niego surowców, farb, porwania maszynki do golenia, wymuszania haraczu itd.

      jeśli chodzi o kamienia , nie nie martwię się, nawet (może o tym nie pomyśle podczas zakupu) bo, ufam że zostało to pozyskane w normalny sposób, na zdrowych zasadach, ktoś uczciwie kamień oszlifował i wykonał rękodzieło, jest to drogie .Ktoś zarobił na chleb tudzież smartfona :) A jeśli surowiec został pozyskany w niecywilizowany sposób, po trupach no właśnie to tego kamienia powinno nie być, kupujący takich informacji nie posiada.

      Najazd na pandorę wynikał z chciwości i chęci zysku, w poszukiwaniu minerału.A gdyby to groziła zagłada jak sugerujesz, to o jaka zagładę chodzi z niezależnych przyczyn człowieka? (jakiś wulkan, asteroida) czy z winy mieszańców ziemi?
      Tylko że w takim wypadku dyskusja już zaczyna odbiegać od głównego wątku, robią się coraz większe odgałęzienia każde z nowym problemem, i tego nie da się od tak sprowadzić do wspólnego mianownika.

      "A, pomijając już kwestię tego, czy byłbyś w stanie żądać od swoich bliskich aby poświęcili się w imię Twojej idei ratowania obcego im świata kosztem ich własnego."

      Idąc dalej drogą filmową, z innego przeboju TRANSFORMERS gdzie te Autoboty super inteligentne i rozwinięte jednostki, oddawały życie tylko po to żeby ratować tą nic nie znaczącą dla Decepticonów raczkującą cywilizację jaką jest ziemia. Po co oni w ogóle się przejmowali jakąś tam ziemią? Bo, zdawali sobie sprawę że za swoje popełnione błędy nie można poświęcać innych, Optimus Prime opowiadał tą historię swoim towarzyszom przed bitwą którzy do końca tego nie rozumieli., tak to jakoś szło jak dobrze pamiętam:) Znali swoja pozycję siłę i nadrzędność we wszechświecie a mimo to zrobili co "słuszne" to pewna świadomość odpowiedzialności :D

      ale to już zaczyna być zupełna odskocznia, tak donikąd nie dojdziemy, rozciągając kolejne wątki z nowymi problemami:)

      sorry za literówki ale na gorąco się zdarzają

      Usuń
  8. Eeee... strasznie upraszczasz to co napisałam, przez co wychodzi z tego zupełnie co innego niż chciałam przekazać. Mniejsza o to. Właściwie to mnie dziwi ten post, bo takie rozważanie, kto jest zły a kto dobry bez odniesienia względem kogo nie ma sensu. Uwzględniając też: dla ziemian pandorczycy (czy jak im tam) są źli, bo im nie chcą dać surowców, z których i tak nie korzystają; dla niebieskich ludzie to podli najeźdźcy. Więc nie ma o czym gadać.

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie nie dziwią rozważania co jest złe a co dobre i odniesienia z argumentami są ale muszą być miarodajne – logiczne do zaistniałej sytuacji. Czasem trudno jest rozróżnić zło od dobra co słuszne a co nie, ale kto powiedział że ma być łatwo, największe mózgi mają z tym problem a co dopiero przeciętny Kowalski :) jednak próbować trzeba.

    Co upraszczam Fryzjera i kamień? Ja tych przykładów moim zdaniem chybionych nie przywoływałem.

    Przecież jak otwieram zakład to na zasadach i zezwoleniach ogólnie panujących, tak jak mój konkurent, mam do tego takie same prawo, i dopóki robię to uczciwie, nie praktykuję podkładania świń, to jest to w porządku. Na start na pewno mam trudniej on już ma stałych klientów, itd. Otwarcie nie oznacza również że tamten zbankrutuje a jeśli to wcale z tego powodu nie muszę czuć się winny, widocznie źle go prowadził skoro wszyscy do mnie uciekli. Na tym wystarczy bo, za chwilę będą balejaże, permanentne makijaże i inne cuda:)

    Kupując np. pierścionek złoty z brylantami wiem zarabia na tym szereg pośredników, złotnik, sprzedawca, górnik, państwo w podatku, ale jeśli po drodze surowce zostały pozyskane dramatem innych ludzi to być może lepiej żeby zniknął z wystawy. Ja nad każdym produktem zastanawiać się nie mam zamiaru, a tym samym brać problemów świata na klatę bo z takim podejściem każdy normalny by chyba zwariował.

    „Uwzględniając też: dla ziemian pandorczycy (czy jak im tam) są źli, bo im nie chcą dać surowców, z których i tak nie korzystają; dla niebieskich ludzie to podli najeźdźcy. Więc nie ma o czym gadać.”

    Jak nie ma o czym gadać?, to już zostało powyżej w komentarzach powiedziane z ARGUMENTACJĄ że co niby Pandorczyk (czy jak mu tam) to pies ogrodnika? – sam nie weźmie a drugiemu nie da?. Przecież Najeźdźca wlazł z buciorami na ich teren, wydobycie wiązałoby się z inwazją w naturę, która na dodatek dla nich była świętością. Trudno powiedzieć czy w przyszłości sami by go nie potrzebowali, zawsze można było negocjować i prosić o surowiec – jako gość, jednocześnie mieć świadomość porażki. Skończyło się atakiem i ziemianie dostali wciry – słusznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Eh, dobrze, Ty uważasz swoje, ja swoje. Nie zamierzam zmieniać niczyjego światopoglądu, swojego z resztą też nie, więc ustąpię. :) Pisząc, że nie ma o czym gadać chodziło mi bardziej o to, że co miałam napisać to napisałam. Nie zgadzasz się, ok. Nie bulwersuj już się tak. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta dyskusja jest trochę głupia ale nie będę stawać po niczyjej stronie. Każda strona zawsze chce mieć racje.
    Ostatnio znajomy mojego taty potrącił koleżankę siostry prawie pod naszym domem. Życie nie pierwszy raz udowodniło mi, że osądzanie co jest dobre a co złe trzeba mierzyć względem siebie albo wcale. Pewnie nie dostrzeżesz analogii ale chyba już mi nie zależy.
    Raczej już nie zajrzę do tego posta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj w sieci mało się wypowiadam z kilku powodów:

      Jednym z nich jest zmętnianie i przeinaczanie sensu wątków głównych, czasami jest to przypadkowe, nieświadome ale często celowe.

      Drugim ślamazarność w dochodzeniu do setna sprawy – to co można w realu powiedzieć, przedyskutować, w 15 – 30min. w sieci trwa czasem długie godziny.

      Trzeci to że miewam ironiczny, nawet dosadny sposób bycia, i rozmówcy się obrażają (nie mówię że w tym akurat przypadku) , lata w internecie zrobiły swoje :)

      Dlatego wole milczeć, albo napisać coś raz i się więcej nie wtrącać, – chociaż druga strona może odbierać to jako ignorowanie, ale cóż lepsze to niż brnięcie donikąd.

      Tym razem się uparłem, ki czort wie dlaczego:)

      Chcieć mieć rację a mieć racje to delikatna różnica, kwestia dowodów i argumentów, a nawet prawdy. (dowody mogą być spreparowane np.)

      Masz racje nie dostrzegam analogii do wypadku, ona jest taka:

      „jakby babka miała wąsy to byłaby dziadkiem”

      Przedstawienie wizji J. Camrona jest dla mnie namacalne film widziałem mogę się odnieść do niego jakoś, o wypadku i jego okolicznościach wiem zero. Ty wiesz zapewne dużo to możesz sobie to porównywać, tylko żeby nie wyszedł z tego kolejny przykład jakich wyżej mnóstwo (szarańcza, fryzjer, biżuteria)

      i się nie bulwersuję serio :) , gdybym był zbulwersowany TO PISAŁBYM TAKIMI LITERAMI, PRZEPLATANYMI WYKRZYKNIKAMI !!!

      :)

      Usuń
  12. A prawda jest taka,że nie myślimy globalnie jako społeczność.
    Jesteśmy jednostkami,które co prawda wiedzą(a przynajmniej wiedzieć powinny),że nowa komórka sprawi że stara trafi na śmietnik,wysypisko i zanieczyści nasz ekosystem a mimo to większość z nas to robi.Oczywiście oficjalnie troszczymy się o nasze dzieci i wnuki ale tylko bezpośrednio,niestety mamy gdzieś czy wnusio będzie miał co pić lub czy to coś nie będzie wymagało zestawu leków do popicia.Jako stworzenia jesteśmy głupi,niby potrafimy coś wytworzyć ale tworząc jedną rzecz niszczymy dwie inne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?

Jeep Grand Cherokee - spalanie i oszczędność.