Zdebilałe pokolenie dzieci neostrady?
Mam w rodzinie i pośród znajomych osoby zajmujące się edukacją i dziś w czasie jednego spotkań odbyłem sobie ciekawą rozmowę. Nauczyciele - humaniści ewidentnie nietechniczni zupełnie nie rozumieją co się stało. Jakiś czas temu praktycznie w ciągu 1-2 lat (szkolnych) nastąpiło totalne i nieodwracalne zjawisko.
Od kilku lat następuje w moim mieście totalne zdebilenie młodzieży licealnej objawiające się tym, że nie umieją nic sami napisać. Nie umieją napisać byle eseju, wielka trudność przynosi samodzielne wyciąganie wniosków na zadany temat - patrzą się np.. w obrazki na lekcjach np. niemieckiego gdzie trzeba znaleźć związek między dwoma fotografiami i podjąć dyskusję i nic... cisza...
Okazuje się, że nawet po polsku nie widza związku miedzy oczywistymi faktami, a nawet jeśli zobaczą to nie potrafią nic powiedzieć. Zero kum kum.
Jeden z moich dzisiejszych dyskutantów uczył moja siostrę (jest między nami duża różnica wieku) i miło wspomina jej klasę. Ludzi inteligentni, zaskakujący błyskotliwymi wnioskami, piszący doskonałe i twórcze eseje, przygotowujący odkrywcze i satysfakcjonujące nauczyciela prezentacje... i kto by pomyślał... mat-fiz a tacy zdolni humanistycznie...
Zaraz... zaraz... siostra powiadasz... chwila pomyślunku i doszło do mnie... praktycznie do okolic 1-2 klasy LO mojej siostry nie było w moim rodzinnym mieście neostrady, netu przez kablówkę, itp.!!! Kiedy przeprowadzałem się tu z Poznania, gdzie stałe łącze było już codziennością, była to informatyczna pustynia, a własną pracę przez net przesyłałem dłuuugo przez łącze modemowe, dopiero po jakiś paru miesiącach dorabiając się łącza modemowego pseudo-stałego wdzwanianego 24h, co było cholernie drogie i na tym etapie informatyzacja mojego prowincjonalnego miasta na długo się zakończyła... a w końcu stając się użytkownikiem jednej z pierwszych neostrad w mieście!
Moja siostra i jej rówieśnicy na ogół NIE MIELI stałego internetu, a często i nawet wdzwanianego modemu 0 20 21 22... tego .... bzzz pip... blip....bip...ghrrrr.... piii....!!! Korzystali z książek, korzystali z bibliotek, korzystali z papierowej prasy, szukanie czegoś w Google w moim biurze na pseudo-stałym łączu, czy na raczkującej neo-zdradzie było dla "młodej" raczej incydentalne niż częste, bo byłem zajęty a mój net zwykle obciążony wysyłaniem inbox/outbox na serwer.
Dokładnie! Wkrótce potem zaczęło się, z paruletnim opóźnieniem w stosunku do dużych miast, pokolenie dzieci neo-zdrady i kopiowania wszystkiego z netu. Pokolenia wychowane na neostradzie - a była to dość wyraźna granica technologiczna - bo w ciągu 1-2 lat od wprowadzenia szybko zinformatyzowało się całe miasto - są w oczach nauczycieli-humanistów oczekujących twórczych esejów i umiejętności samodzielnego wyciągania wniosków - niestety zdebilałe, a objętość umysłów uczniów stopniowo zbliża się do poziomu IQ chełbi modrej...
Proste... skoro już wszystko można znaleźć w Google to po co myśleć? Po co uczyć się wypowiedzi i pisania eseju, skoro można znaleźć w necie i co najwyżej przepisać własnymi słowami?
Umiejętność, która nie jest używana zanika.
Od kilku lat następuje w moim mieście totalne zdebilenie młodzieży licealnej objawiające się tym, że nie umieją nic sami napisać. Nie umieją napisać byle eseju, wielka trudność przynosi samodzielne wyciąganie wniosków na zadany temat - patrzą się np.. w obrazki na lekcjach np. niemieckiego gdzie trzeba znaleźć związek między dwoma fotografiami i podjąć dyskusję i nic... cisza...
Okazuje się, że nawet po polsku nie widza związku miedzy oczywistymi faktami, a nawet jeśli zobaczą to nie potrafią nic powiedzieć. Zero kum kum.
Jeden z moich dzisiejszych dyskutantów uczył moja siostrę (jest między nami duża różnica wieku) i miło wspomina jej klasę. Ludzi inteligentni, zaskakujący błyskotliwymi wnioskami, piszący doskonałe i twórcze eseje, przygotowujący odkrywcze i satysfakcjonujące nauczyciela prezentacje... i kto by pomyślał... mat-fiz a tacy zdolni humanistycznie...
Zaraz... zaraz... siostra powiadasz... chwila pomyślunku i doszło do mnie... praktycznie do okolic 1-2 klasy LO mojej siostry nie było w moim rodzinnym mieście neostrady, netu przez kablówkę, itp.!!! Kiedy przeprowadzałem się tu z Poznania, gdzie stałe łącze było już codziennością, była to informatyczna pustynia, a własną pracę przez net przesyłałem dłuuugo przez łącze modemowe, dopiero po jakiś paru miesiącach dorabiając się łącza modemowego pseudo-stałego wdzwanianego 24h, co było cholernie drogie i na tym etapie informatyzacja mojego prowincjonalnego miasta na długo się zakończyła... a w końcu stając się użytkownikiem jednej z pierwszych neostrad w mieście!
Moja siostra i jej rówieśnicy na ogół NIE MIELI stałego internetu, a często i nawet wdzwanianego modemu 0 20 21 22... tego .... bzzz pip... blip....bip...ghrrrr.... piii....!!! Korzystali z książek, korzystali z bibliotek, korzystali z papierowej prasy, szukanie czegoś w Google w moim biurze na pseudo-stałym łączu, czy na raczkującej neo-zdradzie było dla "młodej" raczej incydentalne niż częste, bo byłem zajęty a mój net zwykle obciążony wysyłaniem inbox/outbox na serwer.
Dokładnie! Wkrótce potem zaczęło się, z paruletnim opóźnieniem w stosunku do dużych miast, pokolenie dzieci neo-zdrady i kopiowania wszystkiego z netu. Pokolenia wychowane na neostradzie - a była to dość wyraźna granica technologiczna - bo w ciągu 1-2 lat od wprowadzenia szybko zinformatyzowało się całe miasto - są w oczach nauczycieli-humanistów oczekujących twórczych esejów i umiejętności samodzielnego wyciągania wniosków - niestety zdebilałe, a objętość umysłów uczniów stopniowo zbliża się do poziomu IQ chełbi modrej...
Proste... skoro już wszystko można znaleźć w Google to po co myśleć? Po co uczyć się wypowiedzi i pisania eseju, skoro można znaleźć w necie i co najwyżej przepisać własnymi słowami?
Umiejętność, która nie jest używana zanika.
Skoro maszyny zastąpiły mięśnie człowieka, to czemu nie mogą zastąpić rozumu?
OdpowiedzUsuńOglądałeś komedię SF "Idiokracja"? Moim zdaniem taka nas czeka przyszłość, tylko nie jest to kwestia 500lat, jak w filmie, a góra 50.
z tym komentarzem trafienie w samo sedno.... idiokracja!
UsuńMoże nie jest aż tak źle z tym młodym pokoleniem. Możliwe że oni myślą to samo o nas. Może nie umieją napisać byle eseju, wielką trudność przynosi samodzielne wyciąganie wniosków na zadany temat, ale za to mogą szybko wyszukać informacje, zrobić piękną prezentację.
OdpowiedzUsuńZnają języki komputerowe, czyli PHP, Java, HTML, po co im uczyć się niemieckiego?
@Wild Dog.
UsuńWybacz, ale nie masz pojęcia o obecnym młodym pokoleniu. Umiejętności, o których piszesz może posiada 0,1% obecnej młodzieży.
Pozostała część potrafi jedynie używać komputera do grania w sieci, nie znają nawet worda, excela, a co dopiero języków opisowych. Niestety duża część nie potrafi też wyszukać informacji w sieci.
Na jakikolwiek problem z obsługą komputera rozkładają ręce, a co niektórzy wpadają w histerię.
10-20lat temu młodzież korzystająca z komputerów naprawdę sporo potrafiła. Było to zajęcie dla pasjonatów. Wydawało się, że gdy się komputery upowszechnią będziemy mieli pokolenie cyfrowej e-młodzieży, geniuszy komputerowych.
UsuńJak widać ewolucja poszła w przeciwnym kierunku, bo mamy raczej e-inwalidów informatycznych, których umiejętności ograniczają się do tłuczenia w klawiaturę i co najwyżej wybierania "szukaj" w google.
@Admin
"Po co uczyć się wypowiedzi i pisania eseju, skoro można znaleźć w necie i co najwyżej przepisać własnymi słowami?"
To ambitnych uczniów mają twoi znajomi. Z obserwacji mi znanych nauczycieli wynika, że częściej do stworzenia własnej pracy licealiści używają tylko klawiszy "ctrl+c" i "ctrl+v".
Wild Dog może sądzisz po sobie i swoich mocniejszych kolegach... jednak i z tym środowiskiem mam kontakt i powiem ci, że to jednak nisza w ogóle idiokratów z pokolenia "ctrl+c" / "ctrl+v"
Usuń"...po co im uczyć się niemieckiego?"
OdpowiedzUsuńw sumie bardzo dobre podejście :) Popieram ten wniosek wszystkimi pięcioma kończynami!
...z takim podejściem ogółu ludzie, którzy niemiecki znają, nabiorą wartości na rynku pracy, a jakby nie patrzeć jesteśmy gospodarką coraz bardziej zależna od niemieckiej!!!
Bardzo dobrze - niech się nie uczą niemieckiego :) skoro jest Google translator... to po co????
To ja może dorzucę coś od siebie.
OdpowiedzUsuńOczywiście zgadzam się z Tobą że pokolenie się idiotyzuje, idziemy oczywiście w kierunku zachodu gdzie stopień zidiocenia młodzieży jest już od dawna wysoki.
Natomiast system edukacji to wg mnie idiotyzm nad idiotyzmy. Połączenie obecnego systemu edukacji z idiotyzującym się pokoleniem to mieszanka wybuchowa bo wyhoduje ludzi z sałatą zamiast mózgu.
W młodych pakują obecnie tyle wiedzy teoretycznej... i całej masy pierdół, wszystko jest oczywiści mega ważne nawet GRA NA FLECIE urasta do miana niezbędnych umiejętności w podstawówce u mojego dzieciaka.
A ja się pytam, po co to wszystko pakować do tych małych łbów w takich ilościach?
System powinien być skonstruowany tak aby przekazywać NIEZBĘDNE MINIMUM, powinien UCZYĆ MYŚLENIA. A dalej edukacja powinna być mocno kierunkowa.
Osobiście wolałbym żeby mój syn był zajebistym sportowcem skoro chodzi do szkoły sportowej i bardzo to lubi niż to żeby potrafił grać na flecie...
Na szczęście sam bylem kiedyś mocno sprecyzowany i miałem głęboko w doopie... to czego mnie uczą, interesowało mnie tylko minimum, oczywiście oprócz kilku przedmiotów i informatyki z której zawsze 6 była :), ale tu uczyłem się wszystkiego sam na własną rękę..., ba uczyłem nawet mojego nauczyciela od informatyki programowania w Delphi :) i robiliśmy program do zaliczenia ostatniego roku jego studiów...
System jest chory, młodzi się idiotyzują nic z tego dobrego nie wyjdzie...
"..., ba uczyłem nawet mojego nauczyciela od informatyki programowania w Delphi :) i robiliśmy program do zaliczenia ostatniego roku jego studiów..."
UsuńDOBRE! :>
zasadniczo się zgadzam - mniej pakowania teorii, więcej samodzielnego myślenia :)
tak... system także jest winny powstaniu pokolenia idiokratów
Myślę że nie doceniasz wartości multidyscyplinarnej edukacji. Człowiek ma dwie półkule mózgu i o obie należy zadbać. Inaczej cały wysiłek dydaktyczny idzie w "kibel", czyli produkcję i rozwój półgłówków.
UsuńObecne funkcjonowanie (propagandowe) systemu zorganizowanego szkolnictwa sprawiło, że rodzice uznali własny wkład w uczenie potomstwa za zbędny bo wszystko powinna robić szkoła. Szkoła ich tylko w tym utwierdza i to jest jej największą przewiną. A nie to że próbuje pierwszoklasistów zainteresować fletem czy rysunkiem.
Swoje pierwsze programy w podstawówce (ASM dla Z80) pisałem w domu, ołówkiem w papierowym notatniku (tak właśnie!), zamiast czekać aż "spectrumny" trafią do szkoły. Wygodniejszą postawą byłoby się usprawiedliwić marudząc, że szkoła jest do dupy i nie zadbała zamiast się na nią nie oglądać a wynieść z niej co tylko się dało.
Hmm, dotychczas łączyłem rosnący "debilizm" młodego pokolenia z wprowadzeniem gimnazjów a nie upowszechnieniem Internetu. Z drugiej strony każda katastrofa społeczna ma zwykle kilka przyczyn i możliwe, że mamy tu taką kumulację. Z tego co się orientuję sposób nauczania w gimnazjach i liceach wręcz zachęca do ctrl+c ctrl+v i "kultury obrazkowej".
OdpowiedzUsuńCzemu akurat gimnazjum uważam za katastrofę? Bo zarówno moje obserwacje jak i obserwacje znajomych właścicieli firm wskazują, że znalezienie potrafiącego samodzielnie myśleć pracownika, który urodził się po 86 roku, jest prawie niemożliwe...
Przy czym nazywanie ich debilami nie jest właściwe. Ograniczeni umysłowo nie są, są raczej idiotami - czyli ludźmi głupimi na własne życzenie. Typowy objaw: kompletny brak myślenia analitycznego, słabe myślenie syntetyczne, przy dużej multizadaniowości i niezłej umiejętności wyszukiwania informacji (to ostatnie to tylko Ci ambitni).
gimnazjum to był kretynizm - zgromadzenie dzieciaków w trudnym wieku razem, zdolnych z mniej zdolnymi
Usuńkiedyś to co teraz jest ostatnia klasą gim. dla znacznej części było po prostu 1 klasą zawodówki, a do techników i liceów szli nieliczni
ew. można by podzielić podstawówki, ale nie kosztem edukacji średniej
zawodówka - wojsko - i do roboty,
Usuńproste rozwiazania sa najlepsze
Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Roczniki 87 wzwyż jako pracownicy to jest tragedia. Pomijam fakt, że ludzie ci nawet nie potrafią CV napisać.
Usuńgimnazjum, tzw. "nowa matura", neo-zdrada, Unia Europejska...
Usuń...konsekwentna realizacja polityki, że Polak powinien umieć liczyc tylko do 100
Obowiazek szkolny do 18 roku zycia powoduje, ze ktos kot chce, czy nie chce musi chodzic do szkoly... . I ci co nie chca chodzic naturalnie przeszkadzaja w zdobywaniu wiedzy tym, ktorzy jeszcze tego chca... .
OdpowiedzUsuńAle o poziomie wiedzy swiadczy nie tylko to ale i odpowiedz na podstawowe pytanie: do czego przygotowuje szkola? Zadaniem szkoly, jak sie okazuje, nie jest przygotowanie do samodzielnego zycia w spoleczenstwie ale do "zdawania testow" - czyli do przechodzenia kolejnych etapow szkoly... . I tak system nam sie tautologizuje i autonomizuje. System niedlugo bedzie dzialal sila rozpedu - ma przyjmowac dzieci i wypuszczac na zewnatrz ludzi w wieku lat 18 (bo przeciez niekoniecznie dojrzalych, czy tez doroslych - bo przeciez doroslosc nie tylko na wieku metrykalnym polega... .).
Niestety wszystko zmierza w tym kierunku - aby jak najmniejszym wysilkiem systemu (nawet zwariowane i idiotyczne systemy, dzialaja w oparciu o zasade racjonalizowania wysilkow), zrealizowac cel. Dzis celem, postawionym przez politykow szkolnictwu, jest przetrzymywanie mlodziezy do okreslonego wieku i opoznienie jej wejscie na rynek pracy...
"Dzis celem, postawionym przez politykow szkolnictwu, jest przetrzymywanie mlodziezy do okreslonego wieku i opoznienie jej wejscie na rynek pracy..."
Usuńno właśnie o tym była też rozmowa!
znajomi obserwują chłopaków meczących się ewidentnie w LO czy technikum, nie nadających się do jakiejkolwiek edukacji (intelektualnie) ale nosi ich energia
według mnie te młode dryblasy, rosłe, choć niezbyt lotne powinny już od 16 roku życia pracować - robić np. na praktyce u oponiarza czy mechanika i uczyć się opony przekładać, albo wykop na budowie robić, cegły kłaść - i przynajmniej na tym etapie mieć już jakieś własne pieniądze do wydania na dziewczyny i zabawę
a tak, zero nauki, zero pracy, ciągnięcie kasy od mamusi i tatusia - degenreracja
Ale za to jak potrzebna wszystkim socjalom...!!!
UsuńMozna powiedziec juz dzis, ze czlowiek w wiekszosci procesow przemyslowych czlowiek staje sie zbedny... . Odpowiednie technologie juz istnieja albo beda opracowane w najblizszej przyszlosci... .
W zwiazku z tym niekonieczne potrzebne jest ksztalcenie wysokokwalifikowanych kadr, ktore i tak nie beda mialy co robic... . Latwiej jest manipulowac masami, ktore maja niski poziom wiedzy oraz falszywa swiadomosc!
Samochód zaczął się narowić. Dosłownie - bryka jak mały konik. Godzina już późna, chodnikiem obok przechodzi znajomy znajomego wujka, pracujący na codzień w warsztacie samochodowym (na czarno). Po kilku słowach diagnozuje problem, wymienia jedną część i voila - gotowe. Za pomoc nie chce pieniędzy, ale zaczyna się rozmowa.
OdpowiedzUsuń-Kurcze, dobry jesteś. Wiedziałeś, co się zepsuło i jak naprawić.
-No wiem.
-A do jakiej szkoły chodziłeś?
-Do podstawówki. Przerwałem naukę w 4 klasie bo szkoła to nie dla mnie. Więc ojciec kazał iść do pracy, bo powiedział, że skoro się nie uczę, to do roboty. Lubię samochody, to pracuję w serwisie.
-No widzisz... Ja studiuję, ale nie wiem jak naprawić samochód.
Śmiech.
A teraz wisienka na torcie...
Kraj: Maroko
Wiek serwisanta: 13 lat
I na co komu szkoła?
Rocznik 79. Kiedyś obawiałem się konkurencji młodzieży która od dziecka będzie miała styczność z komputerami. W moich czasach bez internetu człowiek musiał uczyć się z angielskojęzycznych helpów, pomocy z zewnątrz żadnej. Na studiach Pascal. Moje obawy okazały się niepotrzebne, ilość wiedzy w głowach wcale nie jest wprost proporcjonalna do dostępnej na wyciągnięcie ręki. Kierownik łapie się za głowę, nie ma kogo zatrudnić bo młodsze roczniki wychowane na gotowych rozwiązaniach z netu nie potrafi kombinować. Excel Word ? Sprawdzałem testy z tych dwóch programów, były żałosne. Prawdopodobnie żaden z egzaminowanych nie zaglądnął do wbudowanego helpa (internetu nie było). Wyniki 10%-15% poprawnych odpowiedzi z banalnych zadań, a stawką była rozwojowa praca w 200 osobowej firmie. Ludzie myślą, że świat się zmienia i ludzie się zmieniają. Nie! Zmienia się scenografia i ilość aktorów grających półgłówków jest stała.
OdpowiedzUsuńP.S. Mój kierownik to rocznik 85 i ewidentnie odstaje wiedzą od swojego rocznika. Może dlatego, że pochodzi z zapadłej dziury w której chyba do dzisiaj nie ma netu :)
Usuń