Golenie - męska rzecz - balsam po goleniu oraz after shave.
Góra dobrego mięcha to ponoć rzecz męska, ale to nie wszystko. Według dużej części moich znajomych, kolejnym atrybutem męskości jest golenie i ja też jestem tego zdania. O podstawowym oszczędnym goleniu już było - zapraszam TUTAJ. Dziś porozmawiamy o balsamach po goleniu.
Można i w ten sposób - ale twardy macho chce przytulić kobietę na gładko i miękko.
Balsam po goleniu warto czasem zastosować, szczególnie jeśli nie golimy się w pospiechu, tuż przed wyskoczeniem do pracy, czy na spotkanie. Ja osobiście golę się wieczorem, na spokojnie, ponieważ uważam, że poranne golenie w pośpiechu to nie jest dobry pomysł. Z tego względu nie muszę stosować drogich płynów po goleniu, często o lepszym i głębszym zapachu, ale generalnie składzie niemal identycznym jak płyn za kilka zł. Ot, woda, alkohol, perfum, jakiś składnik łagodzący i to z reguły wszystko - niezależnie od marki i ceny. Wystarczy mi dobry płyn poniżej 10 zł, czasem nawet 'after shave' za dosłownie kilka zł ma już odpowiedni, dobrej jakości skład. Rano i tak nie czuć już zapachu, czegokolwiek bym użył.
Kiedyś miałem trochę więcej czasu i dokładnie sprawdziłem składy popularnych balsamów po goleniu. Mowa o najpopularniejszych balsamach typowych, wiodących marek kosmetyków. Zależność jest podobna. Nie wszystkie tanie balsamy są dobre - powiedzmy sobie szczerze. Natomiast znalazłem przynajmniej dwa balsamy o składzie niemal identycznym, co balsamy za 25-30 zł. Jednego z nich używam obecnie - to zwykły Kanion For Men z nowej serii (biało-niebieskie opakowanie) - rewelacyjny odpowiednik Nivea, nie do odróżnienia - cena 7 zł w markecie. Starego zielonego Kaniona odradzam - to już mocno perfumowany balsam o klasycznym mydlano-drzewnym zapachu kojarzącym się z okresem PRL. Nowe serie kosmetyków Kanion mają często akceptowalne dla młodego człowieka zapachy, lub są dość neutralne - tak jak wspomniany balsam.
Ta miła Pani "podkradła" mężowi maszynkę i goli nogi - to częsta praktyka...
Wiele gospodarnych pań w polskich domach kupuje tańsze mega-packi maszynek do golenia Gillette albo Wilkinsona i używa ich razem z mężem. Na maszynkę o dobrym ostrzu lepiej nie żałować, natomiast przy kupnie większej ilości są zdecydowanie tańsze. Kilka znajomych pań zauważyło, że dobra męska maszynka jest często tańsza niż bajerancka "różowa" wersja dla Pań, a ostrza ma identyczne i goli tak samo.
Można i w ten sposób - ale twardy macho chce przytulić kobietę na gładko i miękko.
Balsam po goleniu warto czasem zastosować, szczególnie jeśli nie golimy się w pospiechu, tuż przed wyskoczeniem do pracy, czy na spotkanie. Ja osobiście golę się wieczorem, na spokojnie, ponieważ uważam, że poranne golenie w pośpiechu to nie jest dobry pomysł. Z tego względu nie muszę stosować drogich płynów po goleniu, często o lepszym i głębszym zapachu, ale generalnie składzie niemal identycznym jak płyn za kilka zł. Ot, woda, alkohol, perfum, jakiś składnik łagodzący i to z reguły wszystko - niezależnie od marki i ceny. Wystarczy mi dobry płyn poniżej 10 zł, czasem nawet 'after shave' za dosłownie kilka zł ma już odpowiedni, dobrej jakości skład. Rano i tak nie czuć już zapachu, czegokolwiek bym użył.
Kiedyś miałem trochę więcej czasu i dokładnie sprawdziłem składy popularnych balsamów po goleniu. Mowa o najpopularniejszych balsamach typowych, wiodących marek kosmetyków. Zależność jest podobna. Nie wszystkie tanie balsamy są dobre - powiedzmy sobie szczerze. Natomiast znalazłem przynajmniej dwa balsamy o składzie niemal identycznym, co balsamy za 25-30 zł. Jednego z nich używam obecnie - to zwykły Kanion For Men z nowej serii (biało-niebieskie opakowanie) - rewelacyjny odpowiednik Nivea, nie do odróżnienia - cena 7 zł w markecie. Starego zielonego Kaniona odradzam - to już mocno perfumowany balsam o klasycznym mydlano-drzewnym zapachu kojarzącym się z okresem PRL. Nowe serie kosmetyków Kanion mają często akceptowalne dla młodego człowieka zapachy, lub są dość neutralne - tak jak wspomniany balsam.
Ta miła Pani "podkradła" mężowi maszynkę i goli nogi - to częsta praktyka...
Wiele gospodarnych pań w polskich domach kupuje tańsze mega-packi maszynek do golenia Gillette albo Wilkinsona i używa ich razem z mężem. Na maszynkę o dobrym ostrzu lepiej nie żałować, natomiast przy kupnie większej ilości są zdecydowanie tańsze. Kilka znajomych pań zauważyło, że dobra męska maszynka jest często tańsza niż bajerancka "różowa" wersja dla Pań, a ostrza ma identyczne i goli tak samo.