Skonczyłeś studia - czy jesteś debilem? Odpowiedź na polemikę Czytelnika.
Drogi Czytelniku,
Dzwonię do fachowca, zwykłego szeregowego fachowca w sprawie zepsutej pralki. Fachowiec przyjeżdża, wysłuchuje jaką ja mam sprawę, w koncu zerka na pralke - okazuje sie, że tylko dysza zapchana, więc nie ponoszę kosztów naprawy - tylko przyjazdu i ekspertyzy - stawka minimalna w moim miescie 50 zł, akceptowana przez wszystkich - cieszę się z tego obrotu sprawy - tamten czlowiek przyjechał, zainwestował w sprzęt naprawczy, poswięcił swój czas, pomógł mi... super!
Bank/Agencja jedna z drugą zajmują mój czas, w sposób nie taki jak Ty - przyjacielską rozmową - tylko rozmową/ekspertyzą można powiedzieć/planem-propozycją wspólnej publikacji i po tym jak na poważnie przygotowuję ofertę wylatuje mi że tylko mowa o mojej pracy na rzecz banku za darmo bo... jest to zgodne z ideą spoleczności.
Skroro to norma, czy to znaczy, że blogując i tworząc coś ja i okoliczni blogerzy finansowo-zakupowo-oszczędnościowi jesteśmy jakimiś głupkami, niżej w hierarchii społecznej od osiedlowego fachowca?
Nie sądze! Wielu z nas konczyło/konczy studia, wielu jest profesjonalistami w swoich dziedzinach... nie zgadzam się na takie podejście, choćbym miał zostać sam w tym stanowisku, będę trwał przy swoim.
Za dużo już czasu poswięciłem na pełne dobrej woli i pokazania się (i naszego mini-blogowego światka od najlepszej strony) rozmowy z WIELOMA ludźmi z korpo oraz agencji którzy się do mnie zgłosili i którzy finalnie pokazują mi swoje stanowisko - ewidentnie myślą, że my autorzy jesteśmy idiotami.
Ja się nie unoszę honorem i nie mam głowy wyżej chmur.
Poprosiłem tym razem znaną instytucję finansową, w ostatniej rozmowie o sto kilkadziesiąt zł brutto za publikację gościnną na 2 blogach - dla banku/kasy pożyczkowej tyle co nic, na jeden billboard przy moim biurze wydają min. 1000 zl + vat miesięcznie, a mają ich setki w całym kraju - dla mnie to koszt rozszerzenia hostingu, który musi ktoś ponieść, jeśli Ty i inni macie komfortowo przeglądać blogi, bez weryfikacji, bez spamu, z czytelnym układem (ta inwestycja wyszla z próśb czytelników niezadowolonych z bloggera!!!)
Ja za pracę blogera nie otrzymuje obecnie wynagrodzenia (nie mam zysków, ew. nadwyżki przekazuję w całości autorom gościnnym), jednak dopłacanie z wlasnej kieszeni do reklam kas pozyczkowych czy banków, lub wielkiego koncernu elektroniki przez autora takiego jak ja (i może Ty)?
Potraktowanie mnie - proponując moją pracę za darmo - instytucja finansowa/agencja (ostatnio 3-4 z kolei wielka firma z resztą) - obraża nie tylko mnie, ale całą grupę spoleczną - ludzi którzy się uczyli, studiowali, umieją jako tako wyrazić się w j. polskim...
Taki bank mówi mi, Tobie, koledze, koleżance autorce...
...trzeba było pralki naprawiać... jesteś debilem, bo jesteś inteligentem i blogi piszesz.
Nie zgadzam się z tym podejściem.
Będę z tym walczył, choćbym miał zostać bez wsparcia, poparcia, zrozumienia, do ostatniego fana na FB czy Bloggerze, który mnie czyta.
Dzwonię do fachowca, zwykłego szeregowego fachowca w sprawie zepsutej pralki. Fachowiec przyjeżdża, wysłuchuje jaką ja mam sprawę, w koncu zerka na pralke - okazuje sie, że tylko dysza zapchana, więc nie ponoszę kosztów naprawy - tylko przyjazdu i ekspertyzy - stawka minimalna w moim miescie 50 zł, akceptowana przez wszystkich - cieszę się z tego obrotu sprawy - tamten czlowiek przyjechał, zainwestował w sprzęt naprawczy, poswięcił swój czas, pomógł mi... super!
Bank/Agencja jedna z drugą zajmują mój czas, w sposób nie taki jak Ty - przyjacielską rozmową - tylko rozmową/ekspertyzą można powiedzieć/planem-propozycją wspólnej publikacji i po tym jak na poważnie przygotowuję ofertę wylatuje mi że tylko mowa o mojej pracy na rzecz banku za darmo bo... jest to zgodne z ideą spoleczności.
Skroro to norma, czy to znaczy, że blogując i tworząc coś ja i okoliczni blogerzy finansowo-zakupowo-oszczędnościowi jesteśmy jakimiś głupkami, niżej w hierarchii społecznej od osiedlowego fachowca?
Nie sądze! Wielu z nas konczyło/konczy studia, wielu jest profesjonalistami w swoich dziedzinach... nie zgadzam się na takie podejście, choćbym miał zostać sam w tym stanowisku, będę trwał przy swoim.
Za dużo już czasu poswięciłem na pełne dobrej woli i pokazania się (i naszego mini-blogowego światka od najlepszej strony) rozmowy z WIELOMA ludźmi z korpo oraz agencji którzy się do mnie zgłosili i którzy finalnie pokazują mi swoje stanowisko - ewidentnie myślą, że my autorzy jesteśmy idiotami.
Ja się nie unoszę honorem i nie mam głowy wyżej chmur.
Poprosiłem tym razem znaną instytucję finansową, w ostatniej rozmowie o sto kilkadziesiąt zł brutto za publikację gościnną na 2 blogach - dla banku/kasy pożyczkowej tyle co nic, na jeden billboard przy moim biurze wydają min. 1000 zl + vat miesięcznie, a mają ich setki w całym kraju - dla mnie to koszt rozszerzenia hostingu, który musi ktoś ponieść, jeśli Ty i inni macie komfortowo przeglądać blogi, bez weryfikacji, bez spamu, z czytelnym układem (ta inwestycja wyszla z próśb czytelników niezadowolonych z bloggera!!!)
Ja za pracę blogera nie otrzymuje obecnie wynagrodzenia (nie mam zysków, ew. nadwyżki przekazuję w całości autorom gościnnym), jednak dopłacanie z wlasnej kieszeni do reklam kas pozyczkowych czy banków, lub wielkiego koncernu elektroniki przez autora takiego jak ja (i może Ty)?
Potraktowanie mnie - proponując moją pracę za darmo - instytucja finansowa/agencja (ostatnio 3-4 z kolei wielka firma z resztą) - obraża nie tylko mnie, ale całą grupę spoleczną - ludzi którzy się uczyli, studiowali, umieją jako tako wyrazić się w j. polskim...
Taki bank mówi mi, Tobie, koledze, koleżance autorce...
...trzeba było pralki naprawiać... jesteś debilem, bo jesteś inteligentem i blogi piszesz.
Nie zgadzam się z tym podejściem.
Będę z tym walczył, choćbym miał zostać bez wsparcia, poparcia, zrozumienia, do ostatniego fana na FB czy Bloggerze, który mnie czyta.