Czy wydanie sporych pieniędzy na urlop jest marnotrawstwem?
Siedzę sobie właśnie przy hotelowym basenie i obijam się, cykady skrzeczą jak głupie, dopadło mnie lekkie przetrenowanie, bo ostatnimi dniami pływałem w morzu jak szalony, aż się żona dziwi czemu tyle pływam, bo wszyscy inni idą się tylko zamoczyć i potem opalanie. No cóż, byłem kiedyś wicemistrzem mojego miasta w stylu klasycznym, powygrywało się trochę zawodów mniejszego formatu, więc...
Tytułowe pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Parę lat temu zaliczyłem trochę więcej podróży i w szeroko pojętej rodzinie pojawił się wniosek - to jeżdżenie to marnotrawstwo, za te pieniądze miałbyś już pół działki budowlanej pod miastem, albo nawet całą nieco dalej. No i mógłbyś już na nią jeździć, dbać, kosić trawę, płot stawiać...
Co Ty na to?
Ponieważ naturalnym jest uzasadnianie swojego wyboru i swojej racji napiszę po prostu jakie korzyści widzę w urlopie za granicą.
- regeneracja psychofizyczna i "podładowanie baterii", odreagowanie po całym roku pracy i swoich spraw
- zmiana perspektywy, przemyślenie polskich spraw z dystansu, znalezienie rozwiązań niektórych problemów dzięki innemu spojrzeniu (przedsiębiorca tak naprawdę jest w pracy 25h na dobę 8 dni w tygodniu)
- obserwacja innej rzeczywistości, jak te same rzeczy funkcjonują w innym środowisku, podłapanie nowych pomysłów, które mogą przełożyć się na finanse
- poznanie innej kultury, innych ludzi, porozmawianie z nimi (skonfrontowanie znajomości języka w praktyce)
Jakieś inne pomysły?
Tymczasem co do szczegółów moich finansów to zapraszam tutaj:
Tytułowe pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Parę lat temu zaliczyłem trochę więcej podróży i w szeroko pojętej rodzinie pojawił się wniosek - to jeżdżenie to marnotrawstwo, za te pieniądze miałbyś już pół działki budowlanej pod miastem, albo nawet całą nieco dalej. No i mógłbyś już na nią jeździć, dbać, kosić trawę, płot stawiać...
Co Ty na to?
Ponieważ naturalnym jest uzasadnianie swojego wyboru i swojej racji napiszę po prostu jakie korzyści widzę w urlopie za granicą.
- regeneracja psychofizyczna i "podładowanie baterii", odreagowanie po całym roku pracy i swoich spraw
- zmiana perspektywy, przemyślenie polskich spraw z dystansu, znalezienie rozwiązań niektórych problemów dzięki innemu spojrzeniu (przedsiębiorca tak naprawdę jest w pracy 25h na dobę 8 dni w tygodniu)
- obserwacja innej rzeczywistości, jak te same rzeczy funkcjonują w innym środowisku, podłapanie nowych pomysłów, które mogą przełożyć się na finanse
- poznanie innej kultury, innych ludzi, porozmawianie z nimi (skonfrontowanie znajomości języka w praktyce)
Jakieś inne pomysły?
Tymczasem co do szczegółów moich finansów to zapraszam tutaj: