Gdzie kupić tanie paliwo? Dobra kalkulacja w oszczędzaniu.
Ten wpis nie odpowie na pytanie, gdzie kupić tanie paliwo przy granicy wschodniej lub północnej. Nie napiszę także, gdzie i jak można od tirowców kupić tzw. oszczędności.
Te rzeczy są chyba oczywiste, poza tym polecanie tego na blogu byłoby jednak naruszeniem prawa. Zatem nie napiszę, że można te oszczędności załatwić od tirowca, lub na "bazie" i nie napisze też o możliwości załatwienia czegoś przy granicy lub u jakiegoś lokalnego "szejka"... i oczywiście tego oficjalnie nie polecam.
Będę natomiast kontynuował wątek z poprzednich dni i wyjaśnię dalej dlaczego mimo preferowania stacji Tesco czasem tankuję w drogich stacjach sieciowych.
Pojechałem, zobaczyłem, kupiłem...
Otóż pewnego razu usłyszałem, że na "wylocie na Zielonkę" jest nowa stacja gdzie można kupić paliwo nawet kilkanaście groszy taniej na litrze niż na osiedlu. Specjalnie w tym celu pojechałem, zobaczyłem, kupiłem ok. 20-25 litrów, przekonałem się, że na taniej stacji (choć bodajże z logami "paliwo z PKN Orlen" na dystrybutorach) można kupić paliwo, które nie zniszczyło silnika!
Potem usiadłem i przekalkulowałem: Pojechanie na drugi kraniec miasta w dwie strony to niemal dokładnie 10km. Przeliczając na zużycie paliwa w cyklu miejskim (zatrzymywanie się i ruszanie ze świateł kilka razy) to 3-4 zł. I teraz pytanie - ile zaoszczędziłem lejąc nawet 25 litrów paliwa tańszego dajmy na to o 15 groszy niż na pobliskiej stacji.
Kalkulatory w ruch moi drodzy czytelnicy i sprawdźcie :)
Wynik który otrzymacie jest odpowiedzią, dlaczego czasem warto zatankować, a raczej dotankować na stacji w sąsiedztwie, bo nasze oszczędne paliwo może po przeliczeniu okazać się paliwem drogim.
Te rzeczy są chyba oczywiste, poza tym polecanie tego na blogu byłoby jednak naruszeniem prawa. Zatem nie napiszę, że można te oszczędności załatwić od tirowca, lub na "bazie" i nie napisze też o możliwości załatwienia czegoś przy granicy lub u jakiegoś lokalnego "szejka"... i oczywiście tego oficjalnie nie polecam.
Będę natomiast kontynuował wątek z poprzednich dni i wyjaśnię dalej dlaczego mimo preferowania stacji Tesco czasem tankuję w drogich stacjach sieciowych.
Pojechałem, zobaczyłem, kupiłem...
Otóż pewnego razu usłyszałem, że na "wylocie na Zielonkę" jest nowa stacja gdzie można kupić paliwo nawet kilkanaście groszy taniej na litrze niż na osiedlu. Specjalnie w tym celu pojechałem, zobaczyłem, kupiłem ok. 20-25 litrów, przekonałem się, że na taniej stacji (choć bodajże z logami "paliwo z PKN Orlen" na dystrybutorach) można kupić paliwo, które nie zniszczyło silnika!
Potem usiadłem i przekalkulowałem: Pojechanie na drugi kraniec miasta w dwie strony to niemal dokładnie 10km. Przeliczając na zużycie paliwa w cyklu miejskim (zatrzymywanie się i ruszanie ze świateł kilka razy) to 3-4 zł. I teraz pytanie - ile zaoszczędziłem lejąc nawet 25 litrów paliwa tańszego dajmy na to o 15 groszy niż na pobliskiej stacji.
Kalkulatory w ruch moi drodzy czytelnicy i sprawdźcie :)
Wynik który otrzymacie jest odpowiedzią, dlaczego czasem warto zatankować, a raczej dotankować na stacji w sąsiedztwie, bo nasze oszczędne paliwo może po przeliczeniu okazać się paliwem drogim.