Podcasty kontra pisanie postów. Czy warto nagrywać podcast?
Wczoraj zapytałem o to czy Czytelnikom pasuje forma dźwiękowa moich postów i wśród komentarzy na "Racjonalnym Oszczędzaniu" i na "Drodze do Prostego Życia" usłyszałem także argumenty negatywne co do takiej formy. Są one oczywiście dla mnie zrozumiałe... blog jest jakby nie patrzeć formą tekstową, rozumiem argumenty o niemożności wysłuchania... argument o przeglądaniu bloga w przerwach w biurze przy współpracownikach...
...jednakże... argumenty o tym, że ktoś nie zamierza poświęcić czasu na wysłuchanie, że inna osoba nie zadała sobie trudu kliknąć przycisku Play i oświadcza, że nie zamierza... nie bo nie... generalnie razem z komentarzami w innych miejscach, a także obserwacjami z życia poza-blogowego, taki wniosek:
Wszyscy teraz gdzieś pędzą, na niczym się nie mogą skupić, nie mają czasu dla siebie, na drobne przyjemności, nie mają czasu na nic.
Wysłuchanie wymaga czasu i uwagi... poświęcenia chwili i bliższgo kontaktu z autorem. Posty na blogach, artykuły w prasie, ulubione portale, można przelecieć powierzchownie... pewnie pomijając wstęp i zakończenie.
Może w przyszłej komunikacji będzie dominować forma obrazkowa? Szybki rzut okiem o co chodzi, obrazek, drugi... minimum tekstu... dwa, trzy kluczowe zagadnienia, wiemy o co chodzi... i gonimy dalej z treścią... zupełnie jak ten hamburger w fast-foodzie... same obrazki i skróty na Facebooku.
Może kierunkiem przyszłości jest komiks-blog? Może zacznę dla was rysować?
...jednakże... argumenty o tym, że ktoś nie zamierza poświęcić czasu na wysłuchanie, że inna osoba nie zadała sobie trudu kliknąć przycisku Play i oświadcza, że nie zamierza... nie bo nie... generalnie razem z komentarzami w innych miejscach, a także obserwacjami z życia poza-blogowego, taki wniosek:
Wszyscy teraz gdzieś pędzą, na niczym się nie mogą skupić, nie mają czasu dla siebie, na drobne przyjemności, nie mają czasu na nic.
Wysłuchanie wymaga czasu i uwagi... poświęcenia chwili i bliższgo kontaktu z autorem. Posty na blogach, artykuły w prasie, ulubione portale, można przelecieć powierzchownie... pewnie pomijając wstęp i zakończenie.
Może w przyszłej komunikacji będzie dominować forma obrazkowa? Szybki rzut okiem o co chodzi, obrazek, drugi... minimum tekstu... dwa, trzy kluczowe zagadnienia, wiemy o co chodzi... i gonimy dalej z treścią... zupełnie jak ten hamburger w fast-foodzie... same obrazki i skróty na Facebooku.
Może kierunkiem przyszłości jest komiks-blog? Może zacznę dla was rysować?