Higiena mężczyzn... nie jest z tym w Polsce dobrze...
Kilka ciepłych dni przekonało mnie, że coś takiego jak higiena mężczyzn to temat trudny. My sobie tu nie raz dyskutowaliśmy, czy markowe perfumy, lub wody po goleniu to jest to, do czego powinniśmy dążyć, czy jest to ściemą korporacyjno-marketingową i czy nie lepiej po prostu po goleniu używać taniego, bezwonnego spirytusu salicylowego, czy supermarketowej wody typu "fresh"...
Tymczasem dla większości mężczyzn to jest temat nie czego używać, ale by w ogóle używać!!!
Prawdą jest bowiem to, że jak moja teściowa mawia... chłopy śmierdzą!
Zapach większości mężczyzn mijanych na ulicy to przetrawiona wódeczka lub piwo, sfermentowany pot, wyziewy z ust po potrawach typu żurek lub flaki, woń zawilgoconego tytoniu, stęchlizna... długo by wymieniać.
Kosmetyki niemarkowe może nie biją rekordów trwałości, ale są wśród nich - czy to popularnych tanich marek, czy to supermarketówek (marek własnych) dostępnych w każdej sieci naprawdę przyzwoite produkty, które mogą zamienić przeciętnego obwiesia ziejącego przypaloną wątróbką z baru mlecznego w (prawie) Jamesa Bonda....
Właśnie to sprawdziłem na zakupach: pasta do zębów dobrej jakości w popularnym supermarkecie kosztuje ok. 2,30 zł, szczoteczka do zębów full wypas (podróbka Colgate) 2,30. Płyn do płukania ust, mocna mięta to 3,99 zł w popularnej sieci kosmetycznej, miętowe gumy do żucia 1,99, płyn po goleniu (świeży zapach typu sport) 3,99, dezodorant Bond Waterworld 4,99 (bądź co bądź bardzo poprawny zapach "fresh"), pasta do golenia 2,49 zł, maszynki do golenia marketowe już od kilku zł za komplet kilku maszynek.... mydło to grosze... i tak dalej.
Łączny koszt męskiego zestawu higienicznego full wypas spokojnie zamknie się w 0,7 wódki... w czym jest zatem problem... bo nie w pieniądzach w zasięgu przeciętnego pracownika czy emeryta...
Panie wykazują większe skłonności aby dbać o siebie, a mimo wszystko... ich chłopy śmierdzą... i ten problem dotyczy dużej części meskiej populacji!
Co na to moi czytelnicy, a przede wszystkim czytelniczki? Co o tym myślicie? Jak zmienić ten smutny fakt obleśności przeciętnego polskiego mężczyzny?
Tymczasem dla większości mężczyzn to jest temat nie czego używać, ale by w ogóle używać!!!
Prawdą jest bowiem to, że jak moja teściowa mawia... chłopy śmierdzą!
Zapach większości mężczyzn mijanych na ulicy to przetrawiona wódeczka lub piwo, sfermentowany pot, wyziewy z ust po potrawach typu żurek lub flaki, woń zawilgoconego tytoniu, stęchlizna... długo by wymieniać.
Właśnie to sprawdziłem na zakupach: pasta do zębów dobrej jakości w popularnym supermarkecie kosztuje ok. 2,30 zł, szczoteczka do zębów full wypas (podróbka Colgate) 2,30. Płyn do płukania ust, mocna mięta to 3,99 zł w popularnej sieci kosmetycznej, miętowe gumy do żucia 1,99, płyn po goleniu (świeży zapach typu sport) 3,99, dezodorant Bond Waterworld 4,99 (bądź co bądź bardzo poprawny zapach "fresh"), pasta do golenia 2,49 zł, maszynki do golenia marketowe już od kilku zł za komplet kilku maszynek.... mydło to grosze... i tak dalej.
Łączny koszt męskiego zestawu higienicznego full wypas spokojnie zamknie się w 0,7 wódki... w czym jest zatem problem... bo nie w pieniądzach w zasięgu przeciętnego pracownika czy emeryta...
Co na to moi czytelnicy, a przede wszystkim czytelniczki? Co o tym myślicie? Jak zmienić ten smutny fakt obleśności przeciętnego polskiego mężczyzny?