Maca razowa - prosto, tanio, zdrowo i bezpiecznie.
No to teraz znów posypią się komentarze, że jestem Żydek! No bo jak, prowadzi bloga o oszczędzaniu, promuje posiadanie własnego "geszeftu" a na dodatek zajada macę. No nie! Maca to już definitywny dowód! Co więcej ta maca wydaje się koszerna! Zaraz się jeszcze okaże, że jestem siostrzeńcem red. nacz. A. Szechtera!
A tak na poważnie. Ten żydowski wynalazek to rewelacyjna, praktyczna i oszczędna rzecz. Trwałość tego pieczywa jest właściwie nieograniczona. Macę preferuję w wersji spolszczonej, razowej, kupowaną w Kauflandzie za 1,99 zł. Na obrazku powyżej.
W poprzednim poście była mowa o zakażonych warzywach w Hiszpanii. To jest bardzo poważny problem, i trzeba będzie raczej unikać Hiszpańskich warzyw, ale na co dzień spotykam się raczej z innym. Lecę w nieznane, do jakiegoś dziwnego kraju, nie wiem jakie restauracje są dobre, gdzie jedzenie jest zaufane. Czy czeka mnie Zemsta Montezumy? Czy nie? Tak wiem, wiem - dużo ostrych papryczek i lokalnej wódki, spoko, ale to drugie wolę stosować z umiarem i raczej wieczorem, w związku z tym nowa flora bakteryjna w moim żołądku może potencjalnie zaszaleć.
W tych różnych dziwnych sytuacjach, samopoczucie ratowała mi właśnie maca zabrana z Kraju. Jestem żarłokiem i to jest fakt. Kiedy jestem głodny - jestem zły. Kobieta śmieje się, że na co drugim zdjęciu z podróży siedzę wygodnie i zasuwam macę.
A tak na poważnie. Ten żydowski wynalazek to rewelacyjna, praktyczna i oszczędna rzecz. Trwałość tego pieczywa jest właściwie nieograniczona. Macę preferuję w wersji spolszczonej, razowej, kupowaną w Kauflandzie za 1,99 zł. Na obrazku powyżej.
W poprzednim poście była mowa o zakażonych warzywach w Hiszpanii. To jest bardzo poważny problem, i trzeba będzie raczej unikać Hiszpańskich warzyw, ale na co dzień spotykam się raczej z innym. Lecę w nieznane, do jakiegoś dziwnego kraju, nie wiem jakie restauracje są dobre, gdzie jedzenie jest zaufane. Czy czeka mnie Zemsta Montezumy? Czy nie? Tak wiem, wiem - dużo ostrych papryczek i lokalnej wódki, spoko, ale to drugie wolę stosować z umiarem i raczej wieczorem, w związku z tym nowa flora bakteryjna w moim żołądku może potencjalnie zaszaleć.
W tych różnych dziwnych sytuacjach, samopoczucie ratowała mi właśnie maca zabrana z Kraju. Jestem żarłokiem i to jest fakt. Kiedy jestem głodny - jestem zły. Kobieta śmieje się, że na co drugim zdjęciu z podróży siedzę wygodnie i zasuwam macę.
Węgiel leczniczy warto ze sobą wozić za granicę :)
OdpowiedzUsuńDzięki za radę, a co do problemów to więcej słyszałem niż miałem, ponieważ staram się patrzyć na to co jem - raz chwyciła mnie jakaś niemiła niestrawność, i to po kurczaku z KFC, a nie lokalnych hiszpańskich specjałach.
OdpowiedzUsuńZalanie żołądka 100ml lokalnego ginu załatwiło sprawę.
RO gratulacje za ogrom wpisów w maju, mam nadzieję, że taka ilość wpisów się utrzyma, ponieważ są na poziomie i miło się je czyta.
OdpowiedzUsuńpowodzenia
Kuba
Miło, że się podoba.
OdpowiedzUsuńLubię pisać - to dla mnie forma relaksu, dobrze, że się komuś to podoba i mam nadzieję, że się przydadzą wam niektóre patenty w praktyce.