Co robić w razie utraty pracy? Część 6. Zanim cię wyleją z pracy.

To co napiszę teraz w oczywisty sposób wynika z poprzednich postów. Nie wkłada się wszystkich jajek do jednego kosza. Tak samo nie warto uzależniać całych naszych finansów od jednego etatu.


Więcej pracy.
Jeśli jesteś etatowcem - staraj się robić coś jeszcze. Po dniu pracy masz zapewne jeszcze dużo wolnego czasu, nawet jeśli jest dużo obowiązków domowych pozostają jeszcze wieczory, weekendy i mnóstwo zajęć, którym można oddawać się mniej lub bardziej dorywczo.

Są także stanowiska, gdzie wymiar pracy jest jeszcze niższy niż 8h dziennie - np. nauczyciele, albo stanowiska gdzie praca jest na tyle lekka, że po dniówce mamy jeszcze pełno energii - np. sprzedawcy w salonie luksusowych mebli nieopodal - ich dniówka to max. 2h jakiejkolwiek pracy, 6h siedzenia na GaduGadu. Wariują z nudów w tej pracy - to przyznają sami. Tutaj aż się prosi, by zająć się dodatkowym małym biznesem.

Grunt, że jak się chce można robić zawodowo coś jeszcze. Co więcej skoro podstawowy etat już jest można oddać się zajęciom które naprawdę lubimy. Oczywiście dobrze jest jeśli dodatkowe zajęcie nie koliduje w żaden sposób z pracą i nie stanowi konfliktu interesów.

Akceptacja w dotychczasowej pracy.
Nie jesteśmy niewolnikami - ale jeśli po pracy robimy to samo na własną rękę - miło jest mieć akceptacje szefa. Mi raz zdarzyło się pożegnać z jedną pracą, ponieważ właściciel firmy widział w moich "kombinacjach" po godzinach potencjalne ryzyko dla siebie. Było gadanie o mnie typu: "On na pewno w przyszłości zrobi mi konkurencję" i różne drobne nieprzyjemności. Dałem sobie spokój sam, bo widziałem, że konflikt narasta. Kolejny szef, ku mojemu początkowemu zdziwieniu, pozwalał mi nawet robić moje drobne "fuchy" na terenie swojej firmy, mówił: "Chłopak młody, ma potrzeby, ma dobie dorobić, jak może".

Ale np. znajomy serwisant po pracy dodatkowo naprawia elektronikę na własny rachunek. Szef to akceptuje, jego sklep i tak woli się nie babrać w potencjalnych naprawach pogwarancyjnych.

Bezpieczeństwo zawodowe.
Wniosek jest taki - jeśli robimy coś jeszcze dorywczo, nasze finanse są zwykle w lepszym stanie, niż kolegów, którzy pracują jedynie na etacie. W razie straty głównej pracy sytuacja jest radykalnie lepsza, czasem mamy po prostu możliwość przejścia do dotychczasowej dorywczej pracy pełnowymiarowo - i problem się rozwiązuje sam. To wszystko jest oczywiste dla każdego myślącego człowieka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Peak Oil oraz możliwy SHTF.

"Nie bierz d**y z tej samej grupy." - oszczędzanie nerwów w relacjach z kobietami.