Kresowa Zagroda - przeprowadzka z miasta na wieś.

Dziś chciałbym ponownie poruszyć kwestię wyprowadzki na wieś. Temat jakiś czas temu był poruszany na kilku zaprzyjaźnionych blogach. U mnie tutaj:
http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/2011/01/przeprowadzka-na-wies-czesc-1.html

Nasza polska wieś! Raj, idylla i sielanka. Czyżby? To nie jest takie proste.

Chciałem dziś poruszyć kwestie psychologiczne, zachowania mieszczucha i adaptacji w nowym środowisku. Tyle, że ktoś już to zrobił przede mną - i to bardzo dobrze.

Polecam archiwalny artykuł na blogu Kresowa Zagroda, do którego przeczytania serdecznie zapraszam. http://kresowazagroda.blogspot.com/2011/01/przykazania-dla-mieszczucha-na-wsi.html

Komentarze

  1. Pierwsza sprawa jaka Cię spotka to uderzająca różnica w zachowaniu ludzi na wsi a Twoim. Ja wybyłem z Krakowa i to co na start bardzo mnie irytowało to wściskość. Muszą wszystko wiedzieć i zawsze na bieżąco. Jeżeli prowadzisz własny biznes to wiadomo ze trzeba rozplanować całą infrastrukturę kontaktów i dystrybucji, musisz wiedzieć czy tam gdzie zamieszkasz dojedzie kurier i czy listonosz będzie łaskaw dostarczać listy a nie zostawiać w skrzynce avizo. To co mnie uderzyło już po miesiącu to fakt że wydałem na jedzenie o 70% mniej niż w dużym mieście. A to dla tego że tutaj nie ma takiej różnorodności jak w Krakowie, cieszę się z tego niezmiernie. Pytaj jak chcesz coś wiedzieć, opowiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje doświadczenia to raczej pomieszkiwanie niż mieszkanie, i to nie na typowej wsi, ale malutkim miasteczku (bez praw miejskich). To także ciekawy temat.

    Coś tam wiem z doświadczeń i opowieści rodzinnych (teść, itp.).

    Dużo z pomieszkiwania we wsi podmiejskiej (właściwie przedmieście).

    Ale to chyba nie to.

    Dlatego zdecydowałem się podlinkować moim zdaniem lepszy post Ewy, niż dzielić własnymi przemyśleniami.

    Natomiast jasne, że chcę wiedzieć jeszcze więcej - bo mimo wszelkich przeciwności mam zamiar wybyć na wieś. Wszystko mnie interesuje - realne życie, praca, relacje, nieruchomości...

    OdpowiedzUsuń
  3. artur xxxxxx18 maja 2011 00:50

    Lubisz przytaczać udane przykłady przeprowadzki na wieś (blog Riannon, Kresowa Zagroda), jest takich ludzi w sieci całkiem sporo, ale nie zawsze tak to płynnie wygląda:
    http://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/

    Choć większość z tych, którzy odnieśli kompletną porażkę i tak pewnie nie ma ochoty się chwalić tym w necie.


    P.S.Mieszkałem w W-wie w samym mieście, później na wsi odległej od cywilizacji i na tej jej bliższej. Teraz mieszkam na terenach wiejskich W-wy i muszę przyznać, że jest to najlepsze rozwiązanie pod niemal każdym względem. Choć nigdzie źle nie było.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Artur Ten blog ciężko czytać, na każde zdanie przypada tyle samo inwektyw co treści. Ludzie jak Pani z tego bloga mają ekstremalnie ciężko gdziekolwiek się znajdą, to naturalni przegrani każdego systemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. @RO Na wielu blogach ludzie którzy żyją wyobrażeniem "wielkiej emigracji na wieś" widzą siebie jako dzielnych domowych pracowników zleceń przez internet. Chodzi oczywiście o nie do końca prawdziwe wyobrażenie - a jak pojadę na wieś to będę musiał przestawić się na pracę w sieci. Pewnie jest to jakaś kolejna kwestia, która może być dla Ciebie istotna i opisuje ją na swoim przykładzie (człowieka który jest w miarę normalnie zorganizowany).

    Jak przyjechałem tam gdzie teraz mieszkam, idea pracy w sieci była rewelacyjna do momentu aż przyszło mi zrobić pierwsze zamówienie.

    Pierwszy problem to łącze! Tu gdzie mieszkam sieć dostarcza tylko TPSA i po wielu usilnych staraniach dostałem cały 1 MB, który ledwo w swojej chorej stabilności wystarcza na połączenia skype z klientami i jakieś wysyłanie plików. Zawiesza się to, gubi IP, przerwy to jest normalność. Ponieważ zajmuję się montażem grafiki video, pliki próbkowe mają średnio po 200-300 MB. Zatem jak je gdzieś wysyłam to łącze jest całkowicie zatkane na pół dnia i nikt się do mnie nie dodzwoni przez net.

    Ktoś może powiedzieć że ok, ale ja będę robił stronki internetowe lub będę handlował przez sieć - coś się tam rozkręci... Unikaj za wszelką cenę "coś się tam".

    Moja żona prowadzi sklepik internetowy w którym dostaje zamówienia po 10-20 zł, pakuje i wysyła. Tyle że jeżeli ma ich powiedzmy 3 dziennie to nic nie zarobi - choć wydaje się że to trochę pieniędzy. Zarobek zjadają całkowicie:
    - Paliwo na dojazd na pocztę (a wysłać musi i nie ma zmiłuj!)

    DO tego dochodzą przerwy w dostawie prądu których w tym sezonie naliczyłem już około 12. Niezbędny UPS lub 2 akumulatory 100 Amperowe z inwerterem.

    Pewnie nie wszędzie tak jest, ale umownie chodziło o wyprowadzkę tam gdzie jest bezpiecznie. na obrzeżach miast będziesz miał wszystkiego pewnie pod dostatkiem - ale umówmy się że te obrzeża nie są bezpieczne, to pierwsza linia ataku ludzi z centrów.

    Jeżeli prowadzisz powiedzmy jakieś wytwórstwo, robisz coś, produkujesz na czym chcesz zarabiać - musisz mieć pewność że tam dojedzie kurier, jeżeli klient zechce aby towar dotarł na jutro.
    moje doświadczenie z kurierami to jedno wielkie utrapienie. Nie chcą tu przyjeżdżać, towar dostarczają mi z kilkudniowym opóźnieniem, cały czas muszę się użerać z centralą żądając aby kurier natychmiast dostarczył mi paczkę a nie jeździł z nią tydzień na palecie, głupio się tłumacząc że mnie w domu nie zastał - a niby gdzie mam być skoro w nim pracuję?

    Praktycznie do pracy w domu musisz sprawdzić całą infrastrukturę wejść-wyjść. To jest podstawa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki wielkie, to bardzo cenne uwagi, dla mnie i myślę, że dla czytelników - dotychczas raczej zabierałem laptopa+pracę ze sobą na wieś - ale na zasadzie spokojnego odrobienia "zaległości z miasta".

    Na wieś chcę - ale nie chcę żyć mitem. Wolę sceptyczne i realistyczne podejście i raczej mieć satysfakcję z miłych rzeczy "ponad plan", niż złosć na kazdym kroku i przy każdej trudności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Boungler, a co żona sprzedaje? Zerknąłbym na linka.

    OdpowiedzUsuń
  8. marcin wiesmak

    Ja tez nie zyje na takiej wsi zabitej dechami tylko polozonej 3km od miasta powiatowego.
    Odcinanie sie totalnie od cywilizacji jest na wskos jednak troche glupie.
    Tym bardziej w dobie peak oil. Kto chce isc w zime 10km z chorym do szpitala czy zalatwiac sprawy karno- sadowo -urzednicze z buta czy nawet ostatecznie konmi.
    A tak szpital widze go przez pola przez okno ;)
    Drogi wszystkie asfaltowe oswietlone.
    Do najbizszego sklepu mam 2km, zakupy moge zrobic w ostatecznosci nawet pieszo.

    Plusem wsi jest na pewno to ze jest tansze zycie ale na pewno nie lzejsze niz miescie wiec pozostaje zyc na granicy tych swiatow :D

    PS R-O puszki kosztowaly 3zl za kg ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. teściu chce abym budował się na wsi na dostępnej działce tak ze 4km od miasta powiatowego - małe osiedle - bardziej przedmieście niż właściwa wieś

    ja mam trochę inne wizje, ale też nie na końcu świata

    hmm, co do puszek to tak min, ze 4 zł za kg to byłoby już miło - choć z twoich zbiorów na pewno na dobry sześciopak wystarczyło, no nie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?

Jeep Grand Cherokee - spalanie i oszczędność.