Jazda samochodem: Jak oszczędzić... życie i zdrowie!
Dziś, ku przestrodze, krótko opiszę moją własną historię związaną z jazdą samochodem.
Kilka lat temu jechałem z Mierzei Wiślanej na Dolny Śląsk - jest to ni mniej ni więcej - przejechanie prawie całego kraju na ukos. Jazda męcząca i długa z braku dobrych połączeń drogowych własnie w tym układzie.
Podróż o której piszę była dość męcząca, pogoda w kratkę, ciśnienie zwalające z nóg. Po drodze zaplanowaliśmy, krótki postój w rodzinnym mieście żony. Postój, ku mojemu niezadowoleniu, zamienił się jednak w nieco dłuższy pobyt, okazało się, że musimy załatwić coś tam w banku, potem posiedzenie i jeszcze pogaduchy.
Nie odpocząłem w ogóle, nie zdrzemnąłem się przed dalszą podróżą - mniejsza o szczegóły, ale było silne parcie, aby jeszcze tego dnia dojechać na Dolny Śląsk. Młodego faceta łatwo wziąć na ambicję - wypijesz red bulla - dasz radę. Zmęczenie zalałem mocną kawą. Po około dwóch godzinach jazdy zmęczenie zalałem kolejną kawą.
Tak mogliśmy skończyć - według policjantów przybyłych na miejsce nasze przeżycie to szczęśliwy przypadek.
Ze snu "przy otwartych oczach" wyrwał mnie krzyk żony - "przespałem" ciężarówkę hamującą przed nami. Przy prędkości przelotowej 120km/h, na mokrej drodze, kilkakrotnie traciłem i odzyskiwałem kontrolę nad samochodem, jakoś udała mi się minąć ciężarówkę. Pulsacyjne hamowanie, kilka przebłysków zapamiętanych z programów o bezpiecznej jeździe. I potem ekspresowy wybór - czołówka albo słup. Slup. Czy uda się go wziąć na moją część auta - a nie kobiety? Udało się.
Z wypadku wyszliśmy cało - obydwoje - choć długo mnie potem bolała głowa, kark i ramię. Miałem długo mdłości i zawroty głowy. Mam czasem wrażenie, że nawet po latach z moim błędnikiem nie jest do końca wszystko w porządku.
Dla tych, którym się nie udało. Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie...
Jaki z tego wniosek?
1. Nie zawsze da się oszczędzić pieniądze, nie zawsze da się oszczędzić czas. W wielu przypadkach nie warto.
2. Traktuj automatycznie, bezwzględnie i od razu tych, którzy mówią: "wypijesz red bulla - dasz radę" i nie zważają na Twoje argumenty jak osoby niepoczytalne, albo nawet jak wrogów, którzy chcą zrobić Ci krzywdę. Postępuj tak nawet jeśli to są osoby Ci bliskie. Wiem - to brutalne - ale cena za inne postępowanie może być bardzo wysoka - i dla ciebie - i dla nich.
Kilka lat temu jechałem z Mierzei Wiślanej na Dolny Śląsk - jest to ni mniej ni więcej - przejechanie prawie całego kraju na ukos. Jazda męcząca i długa z braku dobrych połączeń drogowych własnie w tym układzie.
Podróż o której piszę była dość męcząca, pogoda w kratkę, ciśnienie zwalające z nóg. Po drodze zaplanowaliśmy, krótki postój w rodzinnym mieście żony. Postój, ku mojemu niezadowoleniu, zamienił się jednak w nieco dłuższy pobyt, okazało się, że musimy załatwić coś tam w banku, potem posiedzenie i jeszcze pogaduchy.
Nie odpocząłem w ogóle, nie zdrzemnąłem się przed dalszą podróżą - mniejsza o szczegóły, ale było silne parcie, aby jeszcze tego dnia dojechać na Dolny Śląsk. Młodego faceta łatwo wziąć na ambicję - wypijesz red bulla - dasz radę. Zmęczenie zalałem mocną kawą. Po około dwóch godzinach jazdy zmęczenie zalałem kolejną kawą.
Tak mogliśmy skończyć - według policjantów przybyłych na miejsce nasze przeżycie to szczęśliwy przypadek.
Ze snu "przy otwartych oczach" wyrwał mnie krzyk żony - "przespałem" ciężarówkę hamującą przed nami. Przy prędkości przelotowej 120km/h, na mokrej drodze, kilkakrotnie traciłem i odzyskiwałem kontrolę nad samochodem, jakoś udała mi się minąć ciężarówkę. Pulsacyjne hamowanie, kilka przebłysków zapamiętanych z programów o bezpiecznej jeździe. I potem ekspresowy wybór - czołówka albo słup. Slup. Czy uda się go wziąć na moją część auta - a nie kobiety? Udało się.
Z wypadku wyszliśmy cało - obydwoje - choć długo mnie potem bolała głowa, kark i ramię. Miałem długo mdłości i zawroty głowy. Mam czasem wrażenie, że nawet po latach z moim błędnikiem nie jest do końca wszystko w porządku.
Dla tych, którym się nie udało. Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie...
Jaki z tego wniosek?
1. Nie zawsze da się oszczędzić pieniądze, nie zawsze da się oszczędzić czas. W wielu przypadkach nie warto.
2. Traktuj automatycznie, bezwzględnie i od razu tych, którzy mówią: "wypijesz red bulla - dasz radę" i nie zważają na Twoje argumenty jak osoby niepoczytalne, albo nawet jak wrogów, którzy chcą zrobić Ci krzywdę. Postępuj tak nawet jeśli to są osoby Ci bliskie. Wiem - to brutalne - ale cena za inne postępowanie może być bardzo wysoka - i dla ciebie - i dla nich.
Koszmarna przygoda. Mnie w życiu by do głowy nie przyszło wywierać nacisk na kierowcę. Od red-buli trzymamy się z daleka. Mój znajomy przesadził z napojami energetycznymi, ucząc się do egzaminu i dostał krwotoku. Zamiast zdawać egzamin, wylądował w szpitalu. To jakiś koszmarny syf jest, dziwię się, że ludzie to piją.
OdpowiedzUsuńNapoje energetyczne to trochę chemii spożywczej - nic nadzwyczajnego, to samo co w jakimś sprite czy innej oranżadce - oraz kofeina i tauryna.
OdpowiedzUsuńTo pierwsze jest w kawie i herbacie - to drugie ponoć nieszkodliwe w umiarze.
Ten red-bull czasem rzeczywiście naprawdę pomaga w długiej trasie i podnosi na nogi, kiedy zwykła kawa nie daje rady, czasem też łykam pastylkę z guaraną, zioło, niby bardziej naturalne.
Jak miałem czas, nabijałem sobie tykwę z yerba matę i woda z termosa :)
Lepiej to wszystko niż przysnąć za kierownicą. Po tej przygodzie mam się na baczności.
Co do wywierania nacisku, hmm, no niestety ja mam nadal z tym kontakt i problemy - chyba tylko ja w rodzinie wyciągnąłem jakiś wniosek z wypadku.
Lubię się często zatrzymać, rozprostować kości, odetchnąć, przejść się, coś przekąsić i wypić małą kawę. Ku niezadowoleniu moich podróżnych.
A to ja mam odwrotnie. Każda prośba o postój jest obuczana przez mojego chłopa-kierowcę, który ma jakąś awersję do zatrzymywania się w trasie. Ale pilnuję, żeby zawsze jechał wypoczęty.
OdpowiedzUsuńCóż, po prostu bądź asertywny i nie poddaj się presji podróżnych.
Wolałabym wypić trzecią kawę, niż łyknąć owej chemii spożywczej z napoju energ :-(
czasami skuteczność asertywności to fikcja literacka
OdpowiedzUsuńkawa jest zdrowsza, zgadzam się, oczywiście poza kawą rozpuszczalną = czyli inaczej: syfem i chemią kawopodobną
Ja mam dewizę: "Lepiej być 5 minut później niż 30 lat za wczesnie!" :)
OdpowiedzUsuńkto ma kierownice ten ma władzę jak ktoś smęci wysiadasz siadasz z tyłu dajesz klucze i mówisz to jedź mondralo
OdpowiedzUsuń