Zakupy na wsi - przeprowadzka na wieś?
Czytając nowy post Riannon na Korzystnych Zakupach pt. Inwestycje w nieruchomości na wsi. zastanawiam się nad kilkoma sprawami.
Jedną z nich jest model zakupów, który panuje w mieście. Otóż w mieście przyzwyczailiśmy się do wygody zakupów. Do godziny 21.00 mogę zrobić zakupy we wszystkich supermarketach, do 22.00 w Kauflandzie i Realu, 24h na dobę w pobliskim Tesco, a pod domem jest Żabka czynna do 23.00.
Sklepy są czynne 7 dni w tygodniu, za wyjątkiem świąt, ale i w kłopotliwym dla zakupowicza okresie świątecznym niektóre osiedlowe sklepiki dalej pracują.
To jest naprawdę wielka wygoda - wiele razy robiłem sobie zakupy po 22.00 - 23.00 nie mówiąc o tym, że prawie regularnie idę na moje zakupy po 21.00.
A jak jest na wsi? Hmm... po części jestem przyzwyczajony do mieszkania na wsi u rodziny, ale nadal jest to pewna trudność. Na wsi nie ma takiego luksusu! I co mają tam począć mieszczuchy z krwi i kości zepsute komercją?
Jedną z nich jest model zakupów, który panuje w mieście. Otóż w mieście przyzwyczailiśmy się do wygody zakupów. Do godziny 21.00 mogę zrobić zakupy we wszystkich supermarketach, do 22.00 w Kauflandzie i Realu, 24h na dobę w pobliskim Tesco, a pod domem jest Żabka czynna do 23.00.
Sklepy są czynne 7 dni w tygodniu, za wyjątkiem świąt, ale i w kłopotliwym dla zakupowicza okresie świątecznym niektóre osiedlowe sklepiki dalej pracują.
To jest naprawdę wielka wygoda - wiele razy robiłem sobie zakupy po 22.00 - 23.00 nie mówiąc o tym, że prawie regularnie idę na moje zakupy po 21.00.
A jak jest na wsi? Hmm... po części jestem przyzwyczajony do mieszkania na wsi u rodziny, ale nadal jest to pewna trudność. Na wsi nie ma takiego luksusu! I co mają tam począć mieszczuchy z krwi i kości zepsute komercją?
To proste: zepsuty mieszczuch (taki jak też i ja) kupuje samochód i zasuwa do najbliższego miasta :)
OdpowiedzUsuńTo o nas, mieszczuchy na wsi gdzie jak to się mówi - psy dupami szczekają:), lub zabitej dechami. Do najbliższego sklepu mam ok. 3km, do jednego miasta 20km, do drugiego 40 i jest to Wielkie Miasto Łódź. Zakupy robi się raz w tygodniu, jak zostanę sama na gospodarstwie, to miły sąsiad nawet kawkę rowerem podrzuci, generalnie nie ma problemu, poza tym jest samochód (aktualnie jeden), więc zawsze można wycieczkę zrobić i jest prawdziwa frajda, choć jak się żyje tak ekstremalnie jak my - czyli bez telewizora, to różnie bywa, dziś na przykład próbowałam nas załapać na prapremierę spektaklu Opowieści o Ślepym Maksie i niestety nie udało się, a szkoda, więc z doświadczenia stwierdzić mogę, że wieś uczy nas planować z dużym wyprzedzeniem!
OdpowiedzUsuńTo kwestia organizacji. Mnie szkoda czasu i paliwa, aby codziennie specjalnie wyjeżdżać te 6 km po drobiazgi. Prowadzenie gospodarstwa to też zadanie logistyczne, które uczy planowania. Dla mnie to nie problem zapanować nad podstawowymi potrzebami, zorientować się, co akurat wychodzi i trzeba dokupić. Jak ktoś nie pamięta, to można mieć w kuchennej szufladzie kartkę i zapisywać sprawunki, które się kończą, aby nabyć je przy najbliższej wizycie w miasteczku.
OdpowiedzUsuńObecnie takie sklepy pierwszej potrzeby- jak np biedronka, też są w miasteczkach czynne do 21.00. W gospodarstwie roboty nie brakuje, czasem człowiek jest zajęty od świtu po zmierzch i też może wyjechać po zakupy koło 19.00-20.00.
Osobiście duże zakupy robię raz w tygodniu, po drobiazgi, których w tygodniu zabraknie jadę do wiejskiego sklepiku ( około 2 km ). No i mamy zasadę sąsiedzką - jak któraś z nas jedzie to zawsze pyta, czy "coś ci kupić?:-))). Da się.
OdpowiedzUsuńNa wsi jest tragedia - mieszkałam długie lata, i to na prawdziwej "popegeerowskiej prowincji" ;). Zwłaszcza w oddaleniu od większych ośrodków (20 km nie uważam za zbyt daleko) albo jeśli nie ma się pojazdu. Można powiedzieć, że pod względem kosztów życia, mieszkanie na typowej polskiej wsi nie ma co porównywać nawet do miasta, drożyzna niesamowita, wybór kiepski a źródeł zarobku znacznie mniej.
OdpowiedzUsuńJedyne, co wpisuje się bardzo pozytywnie w ten obrazek, to ceny takich artykułów spożywczych jak owoce/warzywa w sezonie i co tam innego jeszcze można od sąsiada kupić lub samemu wyprodukować. Problem zaczyna się wtedy, gdy potrzeba czegoś specjalistycznego.
OdpowiedzUsuńPff, mieszczuchy :D
OdpowiedzUsuńNie mieszkam może jakoś strasznie daleko od miasta (40 km do miasteczka), ale zakupy duże jeździ się mniej więcej raz na dwa tygodnie. Jak powiedziano wcześniej - wszystko to kwestia logistyki. Z drugiej strony często w wioskowym sklepie jest wybór... Żadem. O cenach nie wspomnę, bo potrafią być z kosmosu. Ale - żyjąc na wsi - można mieć własne jajka najwyższej kasy. Wędliny i drób smaczniejsze niż te w sklepach, własny ser, mleko (to, co sprzedają jako "mleko" w sklepach to jakaś pomyłka), śmietanę i masło. Ponadto warzywa z własnego warzywnika, owoce w sadzie, grzyby w lesie (najbliższy mam kilometr od domu).
Alannada
UsuńGdzie są jeszcze takie wsie? Teraz większość wsi to uprawy monokulturowe, a z ogródków poznikały kaczki, kury i warzywa, na rzecz tuji. Jeżeli jeszcze gospodarze coś hodują bądź uprawiają, to wyłącznie dla siebie.
Na początku lat 90-tych na rodzinnej wsi mojej żony można było zaopatrzyć się we wszystkie produkty od rolników. Teraz większość małych zrezygnowała z upraw, więksi zajmują się wyłącznie zbożami. Są też świnie, ale masówka jakiejś firmy. Ludzie zaopatrują się teraz w dyskontach, a nie u sąsiadów...
generalnie wśród was neo-wieśniaków i osiedlenców imponuje mi to pozytywne podejście i samoorganizacja
OdpowiedzUsuńjesteście dla mnie w jakimś stopniu wzorem i zazdroszczę (w aspekcie pozytywnym)
w sumie sam chciałbym zostać neo-wieśniakiem
Tylko mi Google Reader nie wyświetla części wpisów?
OdpowiedzUsuńnie używam google readera - napisz w czym problem na maila, jeśli dotyczy tego blogu
Usuń