Narzędzia oszczędnościowe - arkusz kalkulacyjny.
Myślę, że arkusz kalkulacyjny to jest najłatwiejszy i najbardziej naturalny (oczywisty) program, w którym możemy sobie przeliczyć nasze oszczędności. Używanie i obsługa arkusza jest dosyć prosta, o ile ktoś nie przesypiał zajęć z informatyki, lub nie złamał blokad sieci uczelnianej, by zamiast uczyć się flirtować na czatach z koleżankami, to nie będzie miał problemu.
Do prostych przeliczeń oszczędności oczywiście najlepiej użyć narzędzia oszczędnego, dostępnego za darmo - polecam LibreOffice Calc. Przykład poniżej - po kliknięciu na obrazek ukaże się wam pełnowymiarowy LibreOffice (główny następca słynnego OpenOffice).
Wpisywanie, sumowanie, czy zastosowanie prostych formułek znacznie ułatwi nam przeliczenia i kontrolę nad naszymi finansami.
Jak używać arkusza kalkulacyjnego? Jak właściwie sumować wydatki? Jak je grupować oraz identyfikować?
O tym wkrótce.
Tymczasem powiedzcie mi, jakich narzędzi wy używacie do oszczędzania? Czy jest to szuflada z paragonami i zeszyt? Czy jest to coś bardziej skomplikowanego?
Do prostych przeliczeń oszczędności oczywiście najlepiej użyć narzędzia oszczędnego, dostępnego za darmo - polecam LibreOffice Calc. Przykład poniżej - po kliknięciu na obrazek ukaże się wam pełnowymiarowy LibreOffice (główny następca słynnego OpenOffice).
Wpisywanie, sumowanie, czy zastosowanie prostych formułek znacznie ułatwi nam przeliczenia i kontrolę nad naszymi finansami.
Jak używać arkusza kalkulacyjnego? Jak właściwie sumować wydatki? Jak je grupować oraz identyfikować?
O tym wkrótce.
Tymczasem powiedzcie mi, jakich narzędzi wy używacie do oszczędzania? Czy jest to szuflada z paragonami i zeszyt? Czy jest to coś bardziej skomplikowanego?
i najważniejsze, link do pobrania:
OdpowiedzUsuńhttp://pl.libreoffice.org/
Powiem uczciwie, że nie korzystam z żadnych narzędzi. Głowa mi wystarcza w zupełności.
OdpowiedzUsuńWychodzę z założenia, że jak ktoś oszczędzanie ma we krwi, to mu żadne arkusze nie są mu potrzebne. Ważne, by suma przychodów była wyższa niż suma rozchodów. Wtedy jest ok. A jak chcę coś policzyć, to po prostu biorę rachunki, sumuję je używając kalkulatora i wiem, na co kasa poszła.
ja nie robię dziennika każdego wydatku - w następnych postach napiszę jak mądrze przeprowadzać kalkulacje wcale nie będąc pod terrorem wklepywania a libreoffice każdego paragonu :)
UsuńJa używam Google Docs ze względu na wygodę w dostępie z różnych komputerów, ale raczej też się przeniosę się na Libre Office, bo coraz mniej mi się podoba jak wiele Google o mnie wie ;-)
OdpowiedzUsuńno fakt, robi się z tego lekka permanentna inwigilacja
Usuńco jak co dane prywatne lepiej trzymać lokalnie + kopia zapasowa
Widzę, tylko ja mam bardziej liberalne podejście do inwigilacji ;) Generalnie nie mam nic do ukrycia, a na reklamy jestem odporny, więc Google daje mi dużo w zamian za wiedzę jakie reklamy ma mi pokazywać, które i tak nie przynoszą im nic, bo nie zwracam na nie uwagi, lub je blokuje.
UsuńOwszem można cała historię mojego życia wywnioskować na podstawie tego co Google zebrało, ale wybór jest raczej czy oddamy 60 czy 80% swojego życia. Więc moim zdaniem żaden.
generalnie nie mam nic przeciwko umieszczaniom w Google
UsuńDocs notek, czy dokumentów, które i tak w firmie leżą na podajniku dostępne dla każdego
ale zestawienia osobistych finansów, już nie za bardzo
Moje główne narzędzie do kontroli wydatków to kontomierz. Kto będzie chciał to sobie znajdzie. Lubię go bo robi wszystko za mnie i nadaje się dla leniwych ;)
OdpowiedzUsuńPonadto używam arkusza kalkulacyjnego do sprawdzania rzeczywistej stopy zwrotu moich inwestycji w fundusze inwestycyjne (bo te kontomierzowe wyliczenia o kant d). Odbiegając trochę od tematu - choć cenie sobie bardzo i wciąż używam LibreOffice'a zacząłem sprawdzać możliwości arkusza kalkulacyjnego od google'a. Zawsze mogę rzucić okiem na telefonie w arkusz i tak dalej.
No i oczywiście:
- ciułanie długoterminowe - fundusze inwestycyjne z moim aktywnym zainteresowaniem. Ładowanie w fundusz bez zainteresowania licząc, że wyjdę na tym na plus jest nierozsądne. Na funduszach, jak na giełdzie, trzeba grać i się interesować. Zyski mniejsze, ale bezpieczeństwo większe. I nie trzeba poświęcać tyle czasu.
- ciułanie krótkoterminowe - konta oszczędnościowe z jasno określonym celem - nowy laptop, wakacje, to, tamto, siamto.
I po mojej ostatniej przygodzie doszedłem do wniosku, że NIEtrzymanie pieniędzy na koncie do którego wydana jest karta (szczególnie zbliżeniowa) jest jedną z lepszych form oszczędności ;). Choć ostatecznie, dzięki instytucjom finansowym (sic!) nic nie straciłem to nauczkę mam niezłą.
u mnie wciąż responsywność aplikacji lokalnie zainstalowanych jest nieco wyższa, zwłaszcza przy użytkowaniu czasem netu mobilnego
Usuńco jak co, mieszkam na prowincji (prawie)
Nawet nie mieszkając na prowincji responsywność aplikacji webowych jest często kłopotliwa, ale to chyba kłopoty raczkującego dziecka. Narzędzia, które sobie tworzę do pracy pewnie w pełni będę wykorzystywał za rok, dwa najwcześniej. W tym czasie, mam nadzieję, znikną pewne ograniczenia. A ja - zyskam atuty mobilności i dostępności - albo dla pracodawcy, albo dla siebie. Obok rzecz jasna zalet samych narzędzi, które tak samo da się się osiągnąć aplikacjami lokalnymi.
UsuńNo ale dyskusja na temat tego czy być online czy offline nie bardzo jest w temacie :)
Dodam tylko, że dużo jest narzędzi online, które w odróżnieniu od tego, co zrobimy sami, posiadają możliwości, których zwykły użytkownik nie byłby w stanie sobie zapewnić. Takich jak prowadzeniu budżetu przez serwis, który może importować historię naszego konta, co załatwia za nas dużą część operacji i pozwala prowadzić budżet mniejszym wysiłkiem.
Jest sporo takich narzędzi i każdy może znaleźć jakieś dla siebie.
złagodziłem swoje stanowisko do wielu spraw w tym zakresie, stwierdziłem, że lepiej wykorzystać pewne trendy i skorzystać np. zawodowo niż stawać okoniem dla zasady
Usuńpewien tradycjonalizm i przywiązanie do moich rozwiązań jednak pozostaje - wciąż preferuję rozwiązania lokalne, jednak jestem chętny do zapoznania się i nauczenia innych rozwiązań informatycznych
A ja używam LibreOffice do kalkulacji procentów, Gnucash do kontroli wszystich wydatków (wszystkie paragony są rozbite na kategorie i dzięki temu mam pełną i absolutną kontrolę nad wydatkami i wiem ile wydaję na ubrania, słodycze, artykuły pierwszej potrzeby, leki, kosmetyki... a ile oszczędzam), wcześniej korzystałam z cashboxa, ale się wywalał i nie miał tylu raportów.
OdpowiedzUsuńA do konta oszczędnościowego nie mam żadnej karty. Dzięki temu aby sięgnąć po oszczędności muszę się pofatygować osobiście do banku, a na to trochę leniwa jestem ;P
Ja ze swojej strony mogę polecić myfund.pl. Do niedawna narzędzie było darmowe, ale jakiś czas temu właściciel wprowadził opłaty, mimo wszystko moim zdaniem warto - tylu możliwości śledzenia i analizowania swoich inwestycji (zwłaszcza w przypadku inwestowania na giełdzie i w fundusze) nie ma raczej w żadnym innym portalu. Na początku może razić nieco przestarzały wygląd stronki, można się jednak przyzwyczaić.
OdpowiedzUsuńJa używam Gnumerica, bo Open Office jest strasznie wolny (przynajmniej na Win XP). Niestety, dobrej alternatywy dla Worda vel. Writera nie znalazłem.
OdpowiedzUsuńpróbowałeś AbiWord?
UsuńPróbowałem - niestety nie czyta dobrze popularnych, Microsoftowych formatów.
Usuńsą sposoby na odchudzenie LibreOffice - wyłącz takie bajery jak autopodpowiedzi, wyłącz JavaSctipt
UsuńJestem fanem Open Office, więc prywatnie tylko takiego pakietu uzywam. Jak dla mnie sprawnie i szybko
OdpowiedzUsuńnie ma już OpenOffice jak na razie - roszady korporacyjne - jedyną rozwijana aktywnie galęzią tych aplikacji jest LibreOffice rozwijane przez osobną fundację
UsuńExcel rzadzi lub inne darmowe odmiany. Nie trzymam danych na zadnych publicznych serwerach.
OdpowiedzUsuńa mi się właśnie przydal backup zrobiony chyba ze dwa lata temu na docs'ach google
Usuńdzięki temu nie musiałem przepistywać ofert, które już dawno zostały uznane za niekatualne i wyrzucone - a mimo wszystko dziś okaząły się potrzebne :)
ale osobistych danych finansowych nie dam na google drive :P
Mam prywatny serwer, na ktorym trzymam dane. Poza tym mam backupy, wiec moge odzyskac stare dane. Google mowie stanowcze nie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńnaprawdę nie rozumiem co jest niejasnego w informacji odnośnie zgłaszana komentarzy poniżej
OdpowiedzUsuńJak to kobieta, wszedzie po trochu: Exce, Open office (musze sprawdzić co to jest to Libre;), google docks.
OdpowiedzUsuńPozatym widziałam całkiem "ładne" narzędzie - aktualnie rozwijane - w banku millenium, przy koncie Dobre konto - Menadżer finansów czy jakoś tak - ale czy funkcjonalne to nie wiem - jeszcze się w nie nie zagłębiłam na całego.