Rozmawiając o reklamie... co dalej z komentowaniem na blogu?
Rozmawiamy sobie ostatnio o reklamie, jednak w międzyczasie w aspekcie administracji blog R-O przeżywa kryzys. Nie wiem czy to efekt rosnącej popularności, ale z dnia na dzień zalew spamu wszelkiej maści, wielu komentarzy, których jedynym celem jest wstawienie aktywnego linku do czyjejś firmy. Nie mówiąc już o napisaniu czegoś obraźliwego czy złośliwego pod adresem moim i czytelników.
Niektóre posty wydają się zbyt staranne i zbyt dopasowane do treści, by było to dziełem bota, jednakże....
...wielu czytelników przy tego typu postach sugeruje, że to dzieło botów (automatów) reklamowych i położenie temu kresu jest możliwe przy zastosowaniu weryfikacji obrazkowej.
Jednak weryfikacji obrazkowej osobiście nie cierpię... jeszcze niedawno sam namawiałem autorów innych blogów do jej wyłączenia. Według mnie to zabija blog i wszelką aktywność oraz dyskusje, z kolei ręczna moderacja zabiera czas, którego nie mam zbyt wiele.
To by było poniekąd sprzeniewierzenie się słowom, które sam wypowiadałem - z drugiej strony na ręczną moderację nie mam czasu. Na pozwolenie, aby blog zamienił się w kloakę pełną syfu najniższego sortu nie zamierzam...
Trudno, jestem świadomy, że stracę przez to niektórych wiernych czytelników, ale wyłączam moderację i wprowadzam tu weryfikację na bliżej nieokreślony czas. Pilnowanie jakości i działania tego bloga zaczyna wychodzić poza prowadzenie zwykłego fanowskiego boga, a zamienia się w pracę na kolejny etat.
Niestety chętnych na wynagrodzenie mojego wkładu pracy jakoś wielu nie jest (liczba osób, które wsparły blog dotacjami przez ponad 500 tysięcy odslon wynosi dokładnie.... zero), natomiast chętnych by rzucić człowiekowi kłody pod nogi nie brakuje.
Niektóre posty wydają się zbyt staranne i zbyt dopasowane do treści, by było to dziełem bota, jednakże....
...wielu czytelników przy tego typu postach sugeruje, że to dzieło botów (automatów) reklamowych i położenie temu kresu jest możliwe przy zastosowaniu weryfikacji obrazkowej.
Jednak weryfikacji obrazkowej osobiście nie cierpię... jeszcze niedawno sam namawiałem autorów innych blogów do jej wyłączenia. Według mnie to zabija blog i wszelką aktywność oraz dyskusje, z kolei ręczna moderacja zabiera czas, którego nie mam zbyt wiele.
To by było poniekąd sprzeniewierzenie się słowom, które sam wypowiadałem - z drugiej strony na ręczną moderację nie mam czasu. Na pozwolenie, aby blog zamienił się w kloakę pełną syfu najniższego sortu nie zamierzam...
Ten kawałek wyjaśni moje niektóre dylematy.
Trudno, jestem świadomy, że stracę przez to niektórych wiernych czytelników, ale wyłączam moderację i wprowadzam tu weryfikację na bliżej nieokreślony czas. Pilnowanie jakości i działania tego bloga zaczyna wychodzić poza prowadzenie zwykłego fanowskiego boga, a zamienia się w pracę na kolejny etat.
Niestety chętnych na wynagrodzenie mojego wkładu pracy jakoś wielu nie jest (liczba osób, które wsparły blog dotacjami przez ponad 500 tysięcy odslon wynosi dokładnie.... zero), natomiast chętnych by rzucić człowiekowi kłody pod nogi nie brakuje.