Oszczędzanie czasu - oszczędzanie pieniędzy, czyli grupowanie zadań.
Czas to pieniądz, to utarty, ale prawdziwy slogan. "Pieniądzem" jest chociażby także paliwo i nasze zasoby potrzebne do pracy. Dlaczego to piszę? otóż jedną z pierwszych rzeczy jakich się uczy człowiek mający kontakt z biznesem jest oszczędzanie czasu i grupowanie zadań.
Jeden przykład, dziś musiałem pojechać do hurtowni po parę elementów potrzebnych w pracy. Nic poza tym. Jednak taka wycieczka to konieczność oderwania się od zajęć, konieczność poświęcenia czasu na "zebranie się", dojazd - to koszt paliwa. Nie uśmiecha mi się jazda, a sprawę muszę akurat załatwić osobiście.
Zaczynam więc myśleć o innych sprawach które można by wykonać w tamtej okolicy. Nie są to sprawy pilne, czy zaległe, ale są to sprawy, które w przyszłości mogą się takie stać.
Okazuje się, po przemyśleniu, że można teoretycznie złatwić wizyty w firmie znajomego, w kolejnym sklepie dla potrzeb pracy, załatwić jedną sprawę prywatną, podejść w kolejne miejsce i zlecić podwykonawcy część pracy oraz załatwić sprawy reklamy.
W czasie relatywnie krótkiego wypadu rzeczywiście udaje mi się załatwić kilka spraw "w pakiecie". Gwarantuję wam, że reakcja większości ludzi, w tym moja, jest taka - "ueeee, co za masakryczna pogoda, nic mi się nie chce, jak najszybciej pojadę do hurtowni i jak najszybciej wrócę" - warto sie jednak przelamać i przeanalizować.
Jeśli przeliczyć całą sytuację, zyski czasowe okazały się ogromne, nie licząc potencjalnie spalonego paliwa na kilka "podjazdów".
Niby oczywiste, ale nie każdy robi coś takiego.
Jeden przykład, dziś musiałem pojechać do hurtowni po parę elementów potrzebnych w pracy. Nic poza tym. Jednak taka wycieczka to konieczność oderwania się od zajęć, konieczność poświęcenia czasu na "zebranie się", dojazd - to koszt paliwa. Nie uśmiecha mi się jazda, a sprawę muszę akurat załatwić osobiście.
Zaczynam więc myśleć o innych sprawach które można by wykonać w tamtej okolicy. Nie są to sprawy pilne, czy zaległe, ale są to sprawy, które w przyszłości mogą się takie stać.
Okazuje się, po przemyśleniu, że można teoretycznie złatwić wizyty w firmie znajomego, w kolejnym sklepie dla potrzeb pracy, załatwić jedną sprawę prywatną, podejść w kolejne miejsce i zlecić podwykonawcy część pracy oraz załatwić sprawy reklamy.
W czasie relatywnie krótkiego wypadu rzeczywiście udaje mi się załatwić kilka spraw "w pakiecie". Gwarantuję wam, że reakcja większości ludzi, w tym moja, jest taka - "ueeee, co za masakryczna pogoda, nic mi się nie chce, jak najszybciej pojadę do hurtowni i jak najszybciej wrócę" - warto sie jednak przelamać i przeanalizować.
Jeśli przeliczyć całą sytuację, zyski czasowe okazały się ogromne, nie licząc potencjalnie spalonego paliwa na kilka "podjazdów".
Niby oczywiste, ale nie każdy robi coś takiego.
Komentarze
Prześlij komentarz