Dziewczyna ładna - pracy szuka
Znajoma szwagra nie miała pracy, szukała jej już ponad pół roku albo i dłużej, bez efektu. Dziewczyna młoda, ładna, kumata, bez widocznych przeciwwskazań do zatrudnienia np. w roli sprzedawczyni, itp. Rodzina jednak już powoli miała dość jej bezrobocia i związanego z tym deficytu finansowego. Brat dziewczyny załatwił jej w końcu wejście na rozmowę kwalifikacyjną w jednym z salonów komórkowych - miasto małe, posad aż tyle nie ma, więc i ta praca byłaby atrakcyjna - na pewno o niebo atrakcyjniejsza niż siedzenie na garnuszku u mamusi.
Rozmowa kwalifikacyjna odbyła się, wszystko w porządku, stanowisko prawie pewne (znajomi znajomych, itp.) i pada ostatnie pytanie: "Za jakie wynagrodzenie chciałaby Pani tu do nas przyjść?" Dziewczyna odpowiada, że absolutne minimum 1200 zł na rękę, i to w okresie początkowym.
Pracy nie dostała, z tego co wiem dalej siedzi u mamusi na garnuszku. Bardzo narzeka.
Rozmowa kwalifikacyjna odbyła się, wszystko w porządku, stanowisko prawie pewne (znajomi znajomych, itp.) i pada ostatnie pytanie: "Za jakie wynagrodzenie chciałaby Pani tu do nas przyjść?" Dziewczyna odpowiada, że absolutne minimum 1200 zł na rękę, i to w okresie początkowym.
Pracy nie dostała, z tego co wiem dalej siedzi u mamusi na garnuszku. Bardzo narzeka.