Mentalność pracownika na etacie kontra myślenie przedsiębiorcy.

W poprzednim artykule i w komentarzach czytelników zostały już zauważone pewne różnice w mentalności tych dwóch grup zawodowych. Dzisiaj chciałbym dodać kolejne spostrzeżenia. Oczywiście nie twierdzę, że każdy etatowiec wykazuje się poniższymi cechami, a każdy prywaciarz to rozważny analityk biznesu. To tylko ogólne uśrednione cechy.

Jeśli jesteście etatowcami - nie obrażajcie się na ten artykuł (ja także byłem etatowcem, są nimi członkowie mojej rodziny) - tylko wyciągnijcie wnioski dla własnej korzyści finansowej.

Mój zakład pracy będzie funkcjonował, a moja praca jest pewna - to nic, że hala to tylko żelazna kratownica, blacha i maszyny - które w razie czego korporacja może łatwo rozmontować i wywieźć na Ukrainę. Nie ma powodu do zmartwień.

- Nieumiejętność wnikliwej kalkulacji,
Etatowcy częściej dają się nabierać na niekorzystne umowy typu: pakiet za złotówkę, 6 miesięcy za darmo, itp. Niezbyt często wybiegają myślami do przodu dalej niż na miesiąc lub dwa - jeśli chodzi o globalny wpływ takich umów na finanse. (Nie mówię, że wszystkie umowy za 1 zł są niekorzystne - trzeba je tylko dobrze przeanalizować.)

- Większa skłonność etatowców do zapożyczania się i brania kredytów
Etatowcy w moim otoczeniu są niesamowicie nakręceni na branie kredytów, czasem kilku kredytów na raz. Nie patrzą na sytuację mikro i makroekonomiczną. Nie patrzą na fluktuacje cen. Czują się bezpiecznie z kredytem hipotecznym na wiele lat. Fakt, że w kilku sytuacjach ja nie wziąłem kredytu i wybrałem np. wynajem biura a nie kupno, bądź budowę - stanowił długo przedmiot krytyki wszystkich w rodzinie. Analiza rzeczywistych kosztów, przepływów finansowych i strategii rozwoju to dla nich zupełna abstrakcja. W moim przypadku wynajem (dokładnie 100% tego co chciałem) był po prostu hiper korzystną opcją.
Co się okazało po czasie? Ja nadal mam korzystną sytuację - kilka osób w rodzinie trzęsie portkami z powodu zadłużenia i przeliczenia się z możliwościami.

- Większa konsumpcja
To także charakterystyczne, mam wrażenie, że etatowcy czasem szastają kasą. Łatwiej przychodzi im kupno czegoś zupełnie niepotrzebnego i niepraktycznego, tylko z powodu impulsu.

- Większa beztroska finansowa,
Różne nieprzemyślane decyzje są łatwe ponieważ etatowiec jest pewien, że za miesiąc znów na konto wpłynie wypłata. To pewne jak w banku, jak to że słońce wstaje i zachodzi (moje pytanie: CZYŻBY?)

- Głowa do góry, lekka pogarda dla oszczędzania, zapobiegliwości:
Chociażby jeden przykład - Raczej nie spotkają mnie złe słowa od przedsiębiorców, prywaciarzy, rolników, itp. z tytułu prowadzenia tego bloga - za to często nie jedna złośliwa lub chamska uwaga poszła od etatowca, często etatowca wielkomiejskiego. Młodego, wykształconego i podążającego za modą.
Ale to tylko takie odpychanie psychiczne i reakcja na podświadomy lęk - kogo jak kogo - ale mnie bieda nie spotka - mam pewny etat - niech oszczędzają biedacy.

- Większe ryzyko dramatu rodzinnego po utracie pracy:
1. Częsta nieumiejętność psychicznego pogodzenia się ze stratą pracy: co zrobiłem nie tak, jestem gorszy, zawalił się mój świat.

2. Nieumiejętność finansowego poradzenia sobie ze stratą pracy. Brak odpowiedniego przygotowania, brak rezerw, brak nawyków oszczędzania. Bankructwo, bez pomocy rodzinie z zewnątrz.

To oczywiście nie wszystko... C.D.N.

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?