Psycholog - zawód przyszłości?

Ten krótki wpis jest bezpośrednio związany z dwoma poprzednimi dotyczącymi pracy. Tak się składa, że choćby przez to, że mam w rodzinie osoby młodsze dość dobrze wiem jakie preferencje zawodowe mają młodzi absolwenci liceów. Bardzo często jest to psycholog, pedagog, socjolog albo dowolny inny *gog czy *log. Czy to jest zawód na przyszłość?


Kto tu winien?
W komentarzach do wpisu o dziewczynie szukającej pracy pojawiła się kwestia - pracodawca szuka "łosia" o nie wiadomo jakich kwalifikacjach za minimalną stawkę na start. Młody człowiek myśli: Jak to JA, absolwent Uniwersytetu X i Y mam wykonywać pracę poniżej moich kwalifikacji? Inni to rozumiem, ale JA! Kwalifikacje, 2 języki, prestiż...? Coś tu jest nie tak, miało być inaczej, na pewno winny jest PIS i Kaczory, mohery... i prywaciarze, cwaniaki i wyzyskiwacze... Ale ja poczekam, jeszcze 20 lat i Donald zrobi tu drugą Irlandię... I czekają dalej. Czekają...

Pracodawca - cwaniak i wyzyskiwacz. Prywaciarz - szuja
Postawmy się na chwilę w roli pracodawcy. Myśli taki: Mamy rynek pracy zawalony absolwentami wszelkiej maści *logii, do koloru - do wyboru. Skoro mogę zatrudnić na stanowisko sprzedawczyni w salonie absolwentkę szkoły wyższej, albo bezmózgą panienkę na świeżo po liceum/zawodówce, której na razie jedynie dyskoteka i chłopaki w głowie - dlaczego nie brać absolwentki, a najlepiej ładnej absolwentki. I bardziej obyta w wielkim świecie, i bardziej kumata, skoro dala radę w czasie studiów, i nie spanikuje jak do sklepu przyjdzie obcokrajowiec bo zna języki.

Młodzi gniewni
I teraz robimy wizję lokalną w dowolnej klasie humanistycznej albo ogólnej w LO. Liceów jest kilka. Połowa jak nie więcej chce iść na psychologię. I większość z nich rzeczywiście trafi na jakąś *logię. Po kilku latach mamy dajmy na to w moim powiecie minimum stu kilkudziesięciu nowych psychologów, pedagogów i innych *gogów rocznie. Stanowisk dla *gogów w całym powiecie, gminach, placówkach rządowych jest max. kilkadziesiąt - stanowisk JUŻ ZAJĘTYCH. Naturalna rotacja typu ciąże, emerytury to może w porywach z 10 wakatów dla *gogów rocznie. Z reguły około 5 wakatów.

Myślenie jednak boli
To są informacje ogólnodostępne, o których po krótkim wywiadzie, choćby 1 telefonie do Urzędu Pracy, wiedzą wszyscy! Max. jeden na kilkunastu *gogów ma jakąkolwiek szansę na pracę w swoim zawodzie! Czy to TAKIE TRUDNE do przewidzenia dla młodych studentów/licealistów jak będzie wyglądała ich sytuacja zawodowa i finansowa przy takim wyborze?

Update:


A ta Pani może pracę (i to dobrą!!!) ma, ale... kurde... niezła kompromitacja.

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Co zrobić jeśli Kobieta w domu nieustannie narzeka, że mało zarabiasz?