Peak Oil oraz możliwy SHTF.
Skorzystam sobie dzisiaj z luksusu posiadania własnego bloga i skopiuję swoje komentarze z jednej z peakoilowych dyskusji (aby na wszelki wypadek mieć je wygodnie w komplecie w jednym miejscu).
W towarzystwie okołoagepowym jakoś średnio ostatnio się znajduję, niektórym czasem moje komentarze średnio pasują, co w sumie mnie nie dziwi, bo ani nie jestem jakimś nobliwym profesjonalistą, który by tam jakoś pasował, ani dobrym kolegą który rzuca och... ach... przy byle pierdółce gorliwie przytakując, a w ogóle to ja jestem z prowincji i gdzie mi tam kulturą i obyciem do kolegów (i koleżanek)... młodych (pięknych) wykształconych z wielkich miast :)
No... ale starczy tych nudnych analiz i przejdźmy do rzeczy:
Otóż niektórzy wierzą, a przynajmniej biorą jako ewentualność, że jeśli nie zaradzi się czegoś konkretnego na Peak Oil to będzie SHTF (czyli po naszemu wielkie społeczno-ekonomiczne bam-bam z dozą Mad Maxa i Teksańskiej Masakry...). Jeden z wielce szanownych Autorów dawnego agepo.pl osiedlił się nawet w Argentynie w Buenos Aires.
Moje pytanie jest następujące: gdzie wybuch społeczny będzie bardziej bolesny... w wielomilionowej (20 mln luda?) aglomeracji Buenos Aires (gdzie już "cuda na kiju" się dzieją, jeśli, popularnemu bloggerowi, FerFalowi wierzyć) czy w jakimś lekko wiochowatym regionie Polski, wciąż z dużą i potencjalnie zdecenteralizowaną bazą produkcyjną (żywność)...
Czy potencjalne bam-bam będzie łatwiej przetrwać w mega-metropolii jak B.A., czy na prowincji, gdzie baza produkcyjna żywności jest tuż tuż? Ja niby jestem w obszarze centralnym mojej mieściny, ale już 500m ode mnie już są pola uprawne, pierwsze wsie, ogródki działkowe i całe badylarstwo, które za komuny skromnie, bo skromnie, ale skutecznie żywiło całą okolicę.
Jakoś nie wierzę w ekstra doomerski scenariusz na polskiej prowincji. Jak na razie cena paliwa rośnie stopniowo, a nie lawinowo - wzrosty są przewidywalne. Na tyle przewidywalne, że dostosowanie się jest łatwe.
Co do możliwego braku paliwa dla rolnictwa: Za siermiężnej komuny ludzie sobie radzili nie tyle ciągnikiem, nie tyle koniem, co sami własnymi rękami obrabiali dziesiątki hektarów badylarskich plantacji i ogródków działkowych w okolicy i na rowerkach zwozili plony do miasta.
Zatem jestem spokojny o żywność. Gdzieniegdzie nawet jedna czy droga babcia kury i kaczki chowa - ludność jako taka pamięta gorsze czasy i jak się przystosować.
Co jak co za komuny może jadło się mniej, ale jedzenie zdecydowanie lepszej jakości
Co do Argentyny jestem nieco bardziej sceptyczny - owszem kraj duży i zasobny, z małą ilością ludności - ale co z tego jak zasadnicza jej część jest w beznadziejny sposób skoncentrowana w jednym rejonie? W razie SHTF będzie się działo, czym się ludzie z B.A. będą ewakuować i gdzie właściwie? Struktura urbanistyczna Polski jest jednak bardziej rozproszona. Bardziej odporna.
Przetrwaliśmy, my Polacy z prowincji, niejedną wojnę, niejeden kryzys, przetrwaliśmy Ruska, dajemy sobie rady za Tuska.
Mówię wam, że damy radę - nawet w nieco mniej optymistycznej przyszłości.
P.S. A tak w ogóle chciałbym zaprosić was do odwiedzin bloga http://mariusz01.blogspot.com/, który od paru dni prowadzi znany już nam wszystkim kolega balast.
W towarzystwie okołoagepowym jakoś średnio ostatnio się znajduję, niektórym czasem moje komentarze średnio pasują, co w sumie mnie nie dziwi, bo ani nie jestem jakimś nobliwym profesjonalistą, który by tam jakoś pasował, ani dobrym kolegą który rzuca och... ach... przy byle pierdółce gorliwie przytakując, a w ogóle to ja jestem z prowincji i gdzie mi tam kulturą i obyciem do kolegów (i koleżanek)... młodych (pięknych) wykształconych z wielkich miast :)
No... ale starczy tych nudnych analiz i przejdźmy do rzeczy:
Otóż niektórzy wierzą, a przynajmniej biorą jako ewentualność, że jeśli nie zaradzi się czegoś konkretnego na Peak Oil to będzie SHTF (czyli po naszemu wielkie społeczno-ekonomiczne bam-bam z dozą Mad Maxa i Teksańskiej Masakry...). Jeden z wielce szanownych Autorów dawnego agepo.pl osiedlił się nawet w Argentynie w Buenos Aires.
Moje pytanie jest następujące: gdzie wybuch społeczny będzie bardziej bolesny... w wielomilionowej (20 mln luda?) aglomeracji Buenos Aires (gdzie już "cuda na kiju" się dzieją, jeśli, popularnemu bloggerowi, FerFalowi wierzyć) czy w jakimś lekko wiochowatym regionie Polski, wciąż z dużą i potencjalnie zdecenteralizowaną bazą produkcyjną (żywność)...
Czy potencjalne bam-bam będzie łatwiej przetrwać w mega-metropolii jak B.A., czy na prowincji, gdzie baza produkcyjna żywności jest tuż tuż? Ja niby jestem w obszarze centralnym mojej mieściny, ale już 500m ode mnie już są pola uprawne, pierwsze wsie, ogródki działkowe i całe badylarstwo, które za komuny skromnie, bo skromnie, ale skutecznie żywiło całą okolicę.
Jakoś nie wierzę w ekstra doomerski scenariusz na polskiej prowincji. Jak na razie cena paliwa rośnie stopniowo, a nie lawinowo - wzrosty są przewidywalne. Na tyle przewidywalne, że dostosowanie się jest łatwe.
Co do możliwego braku paliwa dla rolnictwa: Za siermiężnej komuny ludzie sobie radzili nie tyle ciągnikiem, nie tyle koniem, co sami własnymi rękami obrabiali dziesiątki hektarów badylarskich plantacji i ogródków działkowych w okolicy i na rowerkach zwozili plony do miasta.
Zatem jestem spokojny o żywność. Gdzieniegdzie nawet jedna czy droga babcia kury i kaczki chowa - ludność jako taka pamięta gorsze czasy i jak się przystosować.
Co jak co za komuny może jadło się mniej, ale jedzenie zdecydowanie lepszej jakości
Co do Argentyny jestem nieco bardziej sceptyczny - owszem kraj duży i zasobny, z małą ilością ludności - ale co z tego jak zasadnicza jej część jest w beznadziejny sposób skoncentrowana w jednym rejonie? W razie SHTF będzie się działo, czym się ludzie z B.A. będą ewakuować i gdzie właściwie? Struktura urbanistyczna Polski jest jednak bardziej rozproszona. Bardziej odporna.
Przetrwaliśmy, my Polacy z prowincji, niejedną wojnę, niejeden kryzys, przetrwaliśmy Ruska, dajemy sobie rady za Tuska.
Mówię wam, że damy radę - nawet w nieco mniej optymistycznej przyszłości.
P.S. A tak w ogóle chciałbym zaprosić was do odwiedzin bloga http://mariusz01.blogspot.com/, który od paru dni prowadzi znany już nam wszystkim kolega balast.
Jeśli chcesz być super trendy i na czasie, naoglądaj się "Mad Maxa" i "Jestem legendą" następnie załóż bloga i zacznij roztaczać czarną wizję końca świata. Zbierz wokół siebie podobnych sobie smutasów i desperatów i zacznij szerzyć swoją nową ewangelię.
OdpowiedzUsuńLudziska kopta bunkry, zbierajta konserwy i palety z butlami wody. Kupujta karabiny, najlepiej od razu wyrzutnię pocisków rakietowych i czekajta na Armaggedon. Koniec świata się zbliża. Spod ziemi wyjdzie smok czy jaka inna bestia i was zje. Miał wyjść w 1000 roku, ale chyba zaspał biedaczysko :)
O czymś zapomniałem ? No może jeszcze wykopmy okopy dookoła bloku osiedlowego :)) A jak wam już się znudzi straszenie ludzi to zawsze można wypiąć się na swój kraj i wyjechać do Ameryki Południowej, by uciec od kataklizmów wszelkiego rodzaju. A jak będzie się wam tam nudzić to zawsze możecie pisać komentarze na polskich blogach krytykując swój własny, znaczy już były, kraj.
Na mdłości mi się zbiera jak o tym myślę ... Co jakiś czas pojawia się nowa moda, przepraszam chciałem powiedzieć choroba, wirus, który rozprzestrzenia się z szybkością błyskawicy. Ostatnio ludziska liczyli wszystkie skarpetki i majtki, coby nie wyszło im że nie mają 100 rzeczy i nie dostaną medalu za bycie super hiper minimalistą, teraz rozprzestrzenił się wirus zagłady świata.
Ale żeby pod wpływem tej obsesji uciekać za koniec świata, istne wariactwo. Chyba rzeczywiście koniec świata się zbliża.
Powiem otwarcie: nigdy nie wyjechałbym na stałe ze swojego kraju, nawet gdyby wszystko się waliło. Tym bardziej bym został, by pomagać innym. W życiu nie liczy się tylko czysty egoizm i własna dupa ale coś więcej. Gdyby wszyscy ludzie uciekali z kraju w którym źle się dzieje niczym szczury z tonącego okrętu, w historii zapisalibyśmy się nie jako naród który przetrwał nie jeden upadek, ale jako banda tchórzy i zdrajców. Zastanawiam się co by było, gdyby w przypadku ACTA ludzie zamiast protestować, uciekli by za granicę. Jednak nie uciekli, tylko sprzeciwili się władzy i (na razie) wygrali.
W dzisiejszych czasach modne jest głosić, że nie jest się patriotą. Problem polega na tym, że większość ludzi popełnia ogromny błąd i widzi patriotyzm w pojęciach XIX-wieczno narodowych. Do mnie bardziej przemawia pojęcie patriotyzmu, które pada bodajże w filmie "JFK", patriota to ktoś kto broni swój kraj, przede wszystkim przed własnym rządem, który łamie prawo.
Każdy krzyczy, że rząd Tuska łamie prawo, a najbardziej krzyczą ci, którzy nic nie robią. Najłatwiej podkulić ogon i uciec za granicę. To kiedy w tym kraju będzie dobrze ? Jeśli wszyscy wyjadą i nikt już tu nie zostanie ?
1. co do protestów ACTA mam nieco odmienne zdanie (było na blogu w styczniu czy na początku lutego) jednak wynika ono raczej z troski o nasz kraj, niż z postawienia się w innym szeregu niż obrońcy wolności w necie (reprezentuję nieco low-tech'owy anarchoinformatyczny front geeków)
Usuń2. jestem patriotą, zdecydowanie tak
3. Nie wszystkie blogi survivalowe to przesada - moim number one wśród blogów, w ogólności) jest od dawna domowy-survival.pl, reprezentuje dość racjonalne i rzeczowe podejście (doskonali autorzy, prawdziwa elita blogosfery, prawdziwa pomoc i życzliwość dla userów bez pieniactwa i zarozumialstwa)
4. NIE potępiam naszych argentyńskich emigrantów, życzę im wszystkiego naj, ale zawsze apeluję o odrobinę trzeźwości w osądach
5. Mniej rozbuchanego EGO - to choroba niektórych z agepowców! Więcej trzeźwości.
Mój pierwszy komentarz to zamierzone przejaskrawienie. Uczyniłem to z premedytacją, ponieważ wkładając kij w mrowisko chciałem rozruszać towarzystwo i skłonić do myślenia zdroworozsądkowego a także sprowokować ciekawą dyskusję jaka myślę, może z tego wyniknąć. Jestem też ciekaw ile wilków się na mnie rzuci za skrytykowanie tak modnego dziś czarnowidztwa końcowoświatowego :)) Już nie mogę się doczekać. To może być ciekawe doświadczenie i zjawisko socjologiczne :))
Usuńsorki, rozczaruję Cię
Usuńten blog jest blogiem tworzonym dla przyjemności i odskoczni, ale jednak jest blogiem typowo użytkowym
to znaczy, że z 1000 osób dziennie które tu zawsze wchodzą 933 i pół szuka sposobu jak oszczędzić na paliwie, jak upiec tanio chleb z jajkiem i jakie żarówki kupić do salonu
ja jestem z tym faktem w 100% pogodzony, ale nie ma tu co liczyć na super dyskusje
ciekawej dyskusji nie będzie
chyba, że zależy Ci na tym aby jakaś niespełniona dziewoja wyjechała ci, że mógzu nie masz (bo jesteś patriotą), który to komentarz zaraz wyląduje w koszu
chcę też powiedzieć, że z przyjemnością jakoś przyczynię się do rozwoju Twojego bloga, bo uważam to za sensowną i fajną rzecz
UsuńA niech sobie te dziewoje piszą o mnie co chcą :) Jakoś to przeżyję. Mój dziadek przeżył nazistów, rodzice komunistów, to ja przeżyję jakieś krytyczne komentarze. Co nas nie zabija to nas wzmacnia, czy jakoś tak :))
UsuńCo do drugiego komentarza: miło mi :)
miło mi, że ci miło
Usuńale to po prostu trzeba zrobić, więc się zrobi
i tyle
Kiedyś w jednym filmie z Seagalem padło takie fajne zdanie: Każdy chce iść do nieba,ale nikt nie chcę umrzeć.
OdpowiedzUsuńJa powiem tak:
Każdy chce, by Polska była zajebistym krajem, ale nikt nie chce sobie rączek ubrudzić. Najlepiej wypiąć się na wszystko i uciec.
Zastanawiam się co by to było gdyby każdy chciał być w wojsku generałem ? W wojsku muszą być nie tylko zajebiści generałowie, ale nawet zajebiści kaprale, sierżanci, porucznicy.
Każdego dnia krok po kroczku wszyscy razem powinniśmy walczyć o nasz kraj, zmieniać go, RAZEM, każdy w tym miejscu gdzie akurat jest.
Mam w dupie PIS, mam w dupie PO, mam w dupie Korwina i inne bandy oszołomów. Ale nie mam w dupie swojego kraju, bo uważam, że lepszego kraju jak Polska nie ma na świecie. A obrażać się na swój kraj z powodu głupoty kilku polityków mogą jedynie ludzie niedojrzali emocjonalnie i zdziecinniali.
A dla ludzi kumatych i w miarę wykształconych polecam przypomnienie sobie z lat szkolnych takich pojęć jak "pozytywizm", "praca organiczna" i "praca u podstaw" i jak to można przystosować do współczesności.
Tak kochane robaczki, proponuje mniej amerykańskich głupot w stylu "Resident evil" a więcej rozumu i starej dobrej wiedzy szkolnej. Może jeszcze jest dla was nadzieja.
A na koniec link do fragmentu filmu "Nad Niemnem". Proszę obejrzyjcie ten fragment (nie jest długi) może da wam do myślenia. Oglądajcie od 1:20 do 1:54.
http://www.youtube.com/watch?v=AIqlVty3SS8&feature=related
Ja w kwesti formalnej, RE to pierwotnie japonska glupota :))
Usuńreprezentujesz bardzo podobny pogląd do mojego
OdpowiedzUsuńCo ciekawe ze swoimi poglądami pewnie zostałbym wyzwany od zawziętych katolików rodem z Torunia i oddanych fanów Jarosława i jego ferajny z PIS-u.
UsuńUpssssss. Pudło :) He he :)
Niestety w naszym kraju pewnie nie do pomyślenia jest, że można kochać swój kraj nie będąc zwolennikiem ani Pisu ani ojca dyrektora. A jednak można.
Kurczę, to straszne ... właśnie sobie uświadomiłem, że nie kocham nawet Romka Dmowskiego. Co ze mnie za patriota ?? Jak to w ogóle możliwe :))
Pewnie Polska prawica mi tego nie wybaczy :))
Dla wszystkich zainteresowanych: mimo, że nie uważam się za prawicowca i nawet nie mam zamiaru, z dwiema sprawami się z nimi zgadzam:
1. szacunek do własnego kraju to naprawdę nie jest powód do wstydu
2. komunizm to największe gówno, jakie kiedykolwiek wymyślono
To tak na marginesie.
zaraz, kurcze, to ja to wszystko powyżej napisałem i się blogger kaszani? czy to ty napisałeś?
UsuńJa to napisałem :) Jakoś jeszcze nie śpię he he :)
UsuńUpsss.... kurcze.... już od trzech postów nie ma zdjęcia pięknej dziewczyny... niedobrze
OdpowiedzUsuń};-)>
To teraz trzeba wrzucić jakieś trzy na raz. Najlepiej Polki ha ha ha :) Albo Argentynki :))
UsuńTak a propos Argentyny. Na jakim etapie eksploatacji są ich złoża gazu i ropy? Może im znacznie dalej do peak oil niż reszcie świata. Jeżeli tak jest, to gdy już zapłoną wszystkie miasta, ludzie będą zjadać się nawzajem i obgryzać korę z drzew, BA pozostanie ostoją spokoju i dobrobytu. :)
OdpowiedzUsuńnie wiem, być może tak będzie
Usuńwięcej rzeczowych danych będzie mile widziana
nie neguję idei bazowania czyjejś indywidualnej przyszłości na Argentynie, pozostanę jednak dociekliwym sceptykiem
Fajne zdjęcie z demotów. Jakbym patrzył w lustro.
OdpowiedzUsuńNieźle. Już 16 komentarzy. A noc jeszcze młoda :) Poczekaj jak się ludziska rano zbudzą i zobaczą moje herezje to dopiero Ci komentarzy nabiją. Może będziesz miał rekord na blogu he he. Ok, spadam spać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
parenaście komentarzy, które sami sobie napisaliśmy :>
Usuńale jutro będzie rekord bloggera :>
Panowie słodzicie sobie nawzajem, aż miód z tego płynie, ale faktem pozostaje to, że każdy ma wolną drogę i może robić co chce- jedni są z Polską związani i nie wyobrażają sobie życia poza Nią, inni nie czują tej zażyłości... I dobrze, że tak jest. Jeżeli ktoś woli żyć, pracować poza Polską- jego wola. To co mnie wkurza, a co sami napisaliście powyżej, że bardzo w większości Ci zza granicy, często już długo na obczyźnie, wymądrzają się co z Polską nie tak, co by tu zmienić, jacy beznadziejni tu ludzie i rządy itd... A sami g..* o tym wiedzą. Wygodnie się mówi/pisze...to nic nie kosztuje.
OdpowiedzUsuńtrochę słodyczy się posypało fakt
Usuńale trzeba ją wsypać do kawy
i "do roboty"
bo z samego gadania nic nigdy nie będzie
o emigrantach myślę napisać raz jeszcze
kiedy?
zobaczymy
@AgaT
UsuńCzęsto z daleka ma się lepszą perspektywę. Dlaczego emigranci nie mają prawa mówić co jest nie tak? To często oni mają lepszy pogląd na sytuację z racji życia w obydwu (lub większej ilości) krajach.
Daimyo, chyba Ci to muszę wyjaśnić w osobnym poście.
Usuń"Panowie słodzicie sobie nawzajem, aż miód z tego
Usuńpłynie,"
Hej Agato ! Pisaliśmy te komentarze grubo po północy, ale ale kiedy rano spokojnie je przeczytałem, to nie
dostrzegłem żadnego słodzenia, ale to że świetnie się
bawiliśmy :)) Nie moja wina, że byliśmy jedynymi komentującymi kiedy reszta już grzecznie spała :))
Z drugą częścią Twojego komentarza oczywiście się
zgadza. Ale nie myśl, że Ci słodzę :)) Pozdrawiam.
Daimyo pewnie, że mogą mówić. Tylko widzisz. Jak rozmawiam ze znajomym, który np już od 10 lat jest za granicą, albo z koleżanką, która wyjechała z rodzicami i mieszka już ok 15 lat abroad, to...dla mnie uzewnętrznianie swoich poglądów, ale nie w sposób normalnej rozmowy, a wyłącznego absolutu :D jest śmieszne. To tak, jakby mówić o leczeniu pacjenta chorego na białaczkę, przy czym wiedza pochodzi z wujka Googl. Jestem za, by mówić o swoich poglądach- na tym polega rozmowa. Ale uważać się za eksperta w sprawie, o której wiem np tylko z tv (która bądź co bądź w ogóle nie jest obiektywna...) to niezrozumiałe. Ale tutaj i ja wyrażam tylko swoje skromne zdanie :]
UsuńBalast... spoko ;) Poczucia humory u mnie pełne kieszenie :)
Druga połowa postu bez składni, sorry, jeszcze kawa do obiegu krwi nie doszła ;)
OdpowiedzUsuńZa osobę z największym ego na Agepo uważam siebie (a niech spróbuje któryś z agepowiczów zaprzeczyć...) więc odpowiadam.
OdpowiedzUsuńMy tam od początków promujemy pogląd, że z jedzeniem to problemów nie będzie, bo mamy mnóstwo możliwości. Chodzi nam o to by się w perspektywie kilkudziesięciu lat dobrze ustawić... Przykład z jedzeniem i cenami paliw jest ok. Za komuny dało się żyć - w końcu ludzie żyli, ale jakość życia była pod kątem dostępności żywności gorsza - mięsa nie było codziennie chociażby, tylko raz czy kilka dni w tygodniu.
W Polsce z racji przeregulowania, wysokich podaków i wielu innych czynników jest to trudniejsze (w opinii kilku osób, w tym mojej) niż w innych krajach.
Maczeta z tego co mi wiadomo siedzie w Buenos Aires by zarobić więcej kasy na ziemię. Z jego bloga ( http://maczetaockhama.blogspot.com/2012/03/ogoszenie-mozna-nawet-zarobic.html ) wynika, że chce chce zbudować jakiś toster czy cuś. Gdzie w Polsce teraz takie rzeczy robić? A gdzie BHP, regulacje unijne, wymogi i pozwolenia od św Mikołaja..?
Kolega R-O i balast napiszą mi ile czasu już "walczą" o tą Polskę i jak te działania wpływają na Wasze życie. Jakie pozytywne skutki Waszych działań widzicie.
OdpowiedzUsuńP.S. Agepo jest teraz pod adresem agepo.info
"Kolega R-O i balast napiszą mi ile czasu już "walczą" o tą Polskę i jak te działania wpływają na Wasze życie. Jakie pozytywne skutki Waszych działań widzicie."
UsuńŻartujesz czy pytasz serio ??
Może na początek wyjaśnię Ci , że dla mnie patriotyzm
to nie wymachiwanie biało-czerwoną flagą od wielkiego
dzwonu. To praca każdego dnia na rzecz swojego narodu
w miejscu w którym jesteś, choćby i w 30-tysięcznej
dziurze:
1. chodzenie na wybory
2. próba stworzenia własnego biznesu i dania pracy
ludziom
3. pomaganie własnej rodzinie
4. pomaganie sąsiadom
5. zasponsorowanie od czasu do czasu jakiejś fundacji n
6. pomaganie biednym dzieciakom z podwórka
7. ucziwość wobec innych ludzi
8. szacunek wobec własnej rodziny czy podwładnych
9. propagowanie postaw prorynkowych i
prodemorkatycznych w swoim otoczeniu
10. założenie bloga pomaganie w ten sposób innym,
nawet jeśli Twój 1 post na 100 pomoże kommuś to już
jest to jakiś sukces i robisz cos dobrego
Mogę tak wymieniać do wieczora ...
Patriotyzm to dbanie o swój kraj, ale kraj to NIE
JEST ANI FLAGA, ANI GODŁO, ANI URZĘDY, ALE LUDZIE
KTÓRZY CIĘ NA CODZIEŃ OTACZAJĄ !!! łAPIESZ ???
W tych czasach bardzo modne jest kochanie "matki
ziemi" i "ludzkości", tylko jakoś cholerka nikt ludzi nie
chce kochać.
Można zostać i walczyć o swój kraj pomagając
wszystkim którzy tu zostali (w miarę możliwości),
albo można wyjechac za granicę i mieć wszystko gdzieś
(mam na myśli wyjazd na stałe). Wybór należy do
każdego z nas.
Ja zostaję :)
Pozdrawiam
Przepraszam, ale punkty 1 i 9 (chodzi mi o czesc "prodemokratyczna") uznalbym pare lat temu za sluszne, teraz niestety musze je uznac za naiwne, niemniej reszte popieram :)
UsuńA proszę bardzo, choćby jakimś przyczynkiem do mojej 'walki o Polskę' jest ten blog.
OdpowiedzUsuńWyznaję pogląd, że Polska jest silna siłą i bogactwem obywateli.
Stąd skupienie się na racjonalnym oszczędzaniu/gospodarowaniu oraz promocji postawy pewności siebie oraz przedsiębiorczości.
P.S. Maczecie w budowie tostera życzę powodzenia i szczerze trzymam kciuki. Rozumiem te pomysły. Ja dajmy na to nowy komputer domowy 'buduję' po godzinach.
Hej, czy jest nadzieja na jakieś nowe wpisy na Agepo? Bo coś długo nic :( I z ciekawości, bo gdzieś wyczytałem plotkę, że w perspektywie czasu prędzej czy później dołączasz do ekipy w Argentynie - prawda li to? :)
OdpowiedzUsuń@Anonimowy
UsuńWpisy będą, sam jeden tworzę... Do ekipy w Argentynie możliwe, że dołączę, ale jak już to w dalszej przyszłości. Jak się okazało, zanim się ustatkuje, to chcę po świecie pojeździć, przygody różne mieć... Nie spieszy mi się zatem do stabilizacji z jaką rolnictwo niewątpliwie się wiąże...
@Anonimowy
UsuńWpisy będą, sam jeden tworzę... Do ekipy w Argentynie możliwe, że dołączę, ale jak już to w dalszej przyszłości. Jak się okazało, zanim się ustatkuje, to chcę po świecie pojeździć, przygody różne mieć... Nie spieszy mi się zatem do stabilizacji z jaką rolnictwo niewątpliwie się wiąże...
@Daimyo
OdpowiedzUsuń"Kolega R-O i balast napiszą mi ile czasu już "walczą" o tą Polskę i jak te działania wpływają na Wasze życie. Jakie pozytywne skutki Waszych działań widzicie."
Kolega balast Ci odpisał :) Jednak z niezrozumiałych mi powodów Admin wykasował mój komentarz. Nie wnikam o co chodzi, bo widziałem w regulaminie tego bloga, że administrator ma prawo kasować komentarze bez podania przyczyny. Mówi się trudno :)
W swoim komentarzu wymieniałem w sposób "grzeczny" mam nadzieję :) sposoby na "walkę" o Polskę. Szkoda, że go nie przeczytasz, bo chciałem Ci w nim pokazać jak ja to widzę.
Czuję, że i ten komentarz poleci do kosza. Byłoby szkoda, bo w takiej sytuacji nie dowiedziałbyś się czy w ogóle Ci odpisałem. Nie chciałbym byś pomyślał, że boję się bronić własnych poglądów.
Serdecznie Cię pozdrawiam i Admina oczywiście też :)
jak ci Admin bezczelnie i chamsko komentarz wykasuje (oj, co za wieśniak z tego R-O!) to na przyszłość napisz maila na rwks(małpiszon)tlen(kropka)pl i wyraź swoje głębokie oburzenie
Usuń:->
Admin zerknie do folderu SPAM na panelu bloga, przeklnie sobie pod nosem na wiecznie kaszaniącego się bloggera i komentarz uratuje od zapomnienia.
Sorry Adminie, zwracam honor :))
UsuńJuż zaczynałem się powoli zastanawiać, czy może nie przeginam z tymi komentarzami i nie za odważnie sobie poczynam na Twoim blogu :)
Sorki za zbyt emocjonalny komentarz na wieść o zniknięciu mojego komentarza. Zmęczenie z pracy daje mi się we znaki.
Pozdrawiam Cię i chyba wrzucę jakiś wpis na swego bloga, ale dzisiaj chyba raczej będzie bardzo krótki.
wiem co to znaczy nerwy w pracy
Usuń@R-O i balast
OdpowiedzUsuń(Z biznesami itp.) to można na to patrzeć inaczej - karmicie trolla (państwowego) i Waszą krwawicą przedłużacie jego żywot...
podatki trzeba płacić wszędzie - co się nie zrobi - zawsze ktoś się zjawi po twoje min. 10% - jak nie państwo, jak nie lokalny książę, to po prostu regularna mafia
Usuńtak było, jest i będzie
w UK też zapłacisz, prędzej czy później
to nie argument
Upistchotabi Mike Arroyo https://marketplace.visualstudio.com/items?itemName=tempcalraga.Descargar-Blackwell-Epiphany-gratuita-2021
OdpowiedzUsuńnamecolse