Praca w domu. Życzliwa rodzina - zmora freelancera..

W poprzednim poście o pracy jako wolny strzelec z bazą w domowych pieleszach napisałem o zgryźliwych tekstach najbliższych pod adresem naszej nowej pracy i naszego trybu życia. Cóż, może te teksty to taki trening wytrzymałości psychicznej - ona się naprawdę przyda w pracy na własny rozrachunek. Problemem są raczej naprawdę długotrwałe pełzające konflikty, niechęć i zrażanie sobie kolejnych bliskich (etatowców) wywoływane poprzez ich zetknięcie się z naszym nowym trybem życia.


Nasi bliscy i przyjaciele w poważnych rozmowach w końcu przyznają nam racje, akceptują fakt, że pracujemy i żyjemy inaczej, że nie wolno nam przeszkadzać w pracy, przychodzić z zaskoczenia, itp. Tyle że oczywiście ta akceptacja i zrozumienie albo trwa max. kilka dni, albo nie dotyczy ich samych, albo jedno i drugie.

Oto kolejne reakcje rozumiejącej matki, ojca, wujka, cioci, kuzynki, siostry, przyjaciół:

- Ja wiem, że pracujesz ale to przecież ja - nikt obcy.

- Daj spokój, przecież jesteś w domu, zajmę ci tylko 5 minut.

- Ale ja jestem już teraz prawie pod twoimi drzwiami, no chyba poczęstujesz mnie kawą.

- No bez przesady! Co ty chłopie masz w dowodzie osobistym!? Koń! No bo tylko klapki na oczy i do roboty! Choć na piwo w końcu, kiedy normalni ludzie po pracy odpoczywają.


Długotrwałe BAM! BAM! BAM! do drzwi! a potem siarczysta " - K**A MAĆ" i ten stłumiony, ale słyszalny komentarz na korytarzu " - Co ten ch*j sobie wyobraża - przeciez wiem, że siedzi w domu!" A kiedy odłączyłeś się w końcu od matrix'a i wyszedłeś: "No cześć, jak miło cię widzieć, to tylko ja, wpadłem dosłownie na minutkę, bo wiesz, byłem w sąsiedztwie."

Bo przecież ty jesteś W DOMU!
Dla wszystkich bliskich ty jesteś w domu! Nie w pracy! Nie w biurze! W DOMU! Co więcej jesteś tam i pracujesz w porach, kiedy cała reszta jest po pracy i zajmuje się załatwianiem drobnych codziennych spraw, zakupami, życiem społeczno, rodzinno, towarzyskim. A więc obowiązuje cie rodzinna lojalność, tradycyjna polska gościnność, obowiązek pomocy rodzinie. Łamiesz ten schemat - robisz sobie wrogów wśród bliskich. Pokazujesz, że jesteś on nich ważniejszy, że nie masz zamiaru ich gościć, gdy oni chcą, nie masz czasu na ich drobne - ale arcyważne sprawy... Robienie sobie wrogów wśród rodziny nie wychodzi na dobre. I to jest fakt.

Jak się ten cały temat ma do wyprowadzki na wieś / do mniejszego miasta / na prowincje?
Od tego w końcu wyszedł temat. Otóż rzucamy metropolię i zanurzamy się w prowincjonalnej sielance - tyle że na prowincji trzeba zarobić, choćby pracą w domu! A jakże często przeprowadzamy się na prowincję/wieś gdzie w pobliżu jest dalsza lub bliższa rodzina. I raźniej, i łatwiej, i bezpieczniej. Hmm, może nie zawsze łatwiej...

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Co zrobić jeśli Kobieta w domu nieustannie narzeka, że mało zarabiasz?