Własny ojciec lepszy niż Kiyosaki.
Powiem wam, że lubię Kiyosakiego, lubię go za lekkie i przyjemne książki do poduchy, a właściwie najbardziej za książkę "Bogaty Ojciec...", bo niestety w kolejnych siłą rzeczy autor zaczyna się trochę powtarzać (ale nie szkodzi i tak dobrze się czyta).
Czego się jednak nauczyłem z książek Roberta Kiyosakiego? Generalnie nie nauczyłem się z jego książek niczego...
...choć może powinienem się wyrazić inaczej - nie nauczyłem się z nich absolutnie niczego nowego.
Ogólnie mówiąc rzeczy takie jak ogólnie pojęta inteligencja finansowa, wydawanie zawsze o pewien % mniej niż się zarabia, inwestowanie w rzeczy, które przynoszą zysk oraz minimalizacja rzeczy, które przynoszą straty są elementami, w których wyedukował mnie mój własny Ojciec.
Pochodzę z górniczego miasta, gdzie wiele osób w dzień wypłaty zawsze zachowywało się jak "królowie życia", nie zawsze zachowując elementarny rozsądek. Przepijanie sutych wypłat nie należało nigdy do rzadkości - nawet lata temu, w najgorszych chwilach siermiężnej komuny w moim domu było co jeść i mój Ojciec zawsze mógł być zadowolony z rodzinnego budżetu i z naszego standardu życia. Inni nie raz chodzili po znajomych i rodzinie z prośbą "pożycz do 15-go". W latach post-komuny także rodzinie powodziło się dobrze...
A czy wy macie też takich Bogatych Ojców? A może sami jesteście Bogatymi Ojcami?
Czego się jednak nauczyłem z książek Roberta Kiyosakiego? Generalnie nie nauczyłem się z jego książek niczego...
...choć może powinienem się wyrazić inaczej - nie nauczyłem się z nich absolutnie niczego nowego.
Ogólnie mówiąc rzeczy takie jak ogólnie pojęta inteligencja finansowa, wydawanie zawsze o pewien % mniej niż się zarabia, inwestowanie w rzeczy, które przynoszą zysk oraz minimalizacja rzeczy, które przynoszą straty są elementami, w których wyedukował mnie mój własny Ojciec.
Pochodzę z górniczego miasta, gdzie wiele osób w dzień wypłaty zawsze zachowywało się jak "królowie życia", nie zawsze zachowując elementarny rozsądek. Przepijanie sutych wypłat nie należało nigdy do rzadkości - nawet lata temu, w najgorszych chwilach siermiężnej komuny w moim domu było co jeść i mój Ojciec zawsze mógł być zadowolony z rodzinnego budżetu i z naszego standardu życia. Inni nie raz chodzili po znajomych i rodzinie z prośbą "pożycz do 15-go". W latach post-komuny także rodzinie powodziło się dobrze...
A czy wy macie też takich Bogatych Ojców? A może sami jesteście Bogatymi Ojcami?