Można żyć bez kredytów konsumpcyjnych! Brak długów to wolność
Można żyć bez kredytów, a przynajmniej prawie bez nich i o tym chciałbym się rozpisać dzisiaj.
Oczywiście mało realne dla młodej, startującej zawodowo osoby, której nie pomogli w tym rodzice, jest kupno jakiegokolwiek mieszkania lub domu za własne pieniądze np. w mieście wojewódzkim. Pozostaje tu nam wynajem albo kredyt hipoteczny i tu pozostaje kalkulacja - opłata za mieszkanie dla właściciela czy ewentualna rata kredytu. Oczywiście uparta i nietuzinkowo myśląca osoba znajdzie zawsze jakieś alternatywy typu "domek na wodzie". O tym jednak kiedy indziej, a dziś skupię się raczej na życiu bez kredytów konsumpcyjnych (co od lat sam robię).
Dlaczego warto żyć bez kredytów konsumpcyjnych?
Biorąc pożyczkę, kredyt debet po pierwsze zaczynasz w jakimś procencie pracować na osoby czy instytucje, które tych kredytów udzielają. Opłaty za udzielenie pożyczki, odsetki, opłaty za debet na koncie, prowizje. Jeśli nabierzesz za dużo pożyczek, może się okazać, że każdego miesiąca pracujesz od kilku, po kilkanaście do nawet kilkudziesięciu godzin właśnie na rzecz kogoś innego, Mając długi pracujesz dla banku, zamiast pracować dla siebie! Nie wiem jak Ty, ale ja nie mam na to chęci... nie mam ochoty "charytatywnie" przepracować nawet jednej godziny miesięczne, aby prezes banku X miał np. jakiś % opłaty na paliwo do swojego jachtu. Wolę sam powoli zbierać na mój własny jacht. (Sorry prezesie banku X, niech się pan jakoś trzyma psychicznie po tej lekturze, głowa do góry!)
Drugą sprawą jest to, że pomijając same odsetki i opłaty, ktoś te Twoje pożyczki musi spłacić. Kto? Właśnie Ty! A to niespodzianka! Nie przyjdzie Św. Mikołaj i nie zapłaci rat, tylko przyjdziesz "Ty z przyszłości" i będziesz musiał np. robić jakieś męczące nadgodziny, aby zapłacić za zbędne kaprysy konsumpcyjne "Ciebie z przeszłości". Czy możesz przewidzieć ten stres, kiedy stracisz pracę, albo spadniesz na mniej płatną posadę a długi pozostaną?
Czy aż tak się nie lubisz, by coś takiego sobie robić? No... odpowiedz!
Jest kryzys! Bezpieczeństwo pracy na etacie jest już mitem!Ja lubię siebie, jestem takim "finansowym egoistą" i chcę dla siebie jak największego komfortu finansowego i psychicznego na przyszłość. Chcę w weekend wyłożyć się nad jeziorem, przy ognisku, nogi do góry, pełen relaks, zapach pieczonych ziemniaków i skwierczenie kiełbasek. Niech ktoś inny zarywa weekend pracując na ratę za smartfon (który i tak jest już wart tylko połowę swojej ceny z momentu kupna), albo za wypasiony SUV, którym przecież w teren i tak nie pojedzie, bo nie ma kiedy (bo zamiast biwakować, to trzeba pracować i spłacić raty za auto).
Nie masz długów - jesteś wolny/a!
Czy wiesz, że utrata wartości nowego auta w okresie do 3 lat po zakupie wynosi nawet 45%? Tyle samo wartości już po dwóch latach straci Twój telefon z odgryzionym owocem na obudowie. Kto ma za to zapłacić? Ja się nie poczuwam do obowiązku, a Ty?
OK. Rozumiem. Może Twoim marzeniem jest mieć wymarzony SUVa. Myślisz, że pisze te przykłady, bo Ci zazdroszczę telefonu na niekorzystne raty? Skądże, a nawet mogę to poprzeć, tylko najpierw zarób, oszczędź, a potem sobie kup te rzeczy, jeśli dalej ich będziesz pragnąć. Ja, swoją drogą, kiedyś miałem nieuleczalną chęć na fajne auto typu SUV. Oszczędziłem i kupiłem. Trudno - lekkie wariactwo - ale nie miałem ani grosza długów związanych z tym autem.
Jak widać NIE nakłaniam Cię do konsumenckiego ascetyzmu, tylko do właściwej kolejności "operacji finansowych". Zarób i wtedy kup. Dobry zwyczaj - nie pożyczaj!
Zlikwiduj raty i kredyty. Unikaj jakiegokolwiek zadłużania się!Wszystko jest w Twojej głowie!
...i zostało do niej wtłoczone, poprzez proces "programowania" marketingowego i społecznego. Swoją drogą, czy wiesz co znaczy słowo Program TV? To jest coś co ma Cię programować według określonego wzorca, aby kupować więcej, konsumować więcej, pożyczać więcej, być jak celebryci. Młodzi albo przynajmniej piękni z TV. Najpewniej w głowie masz fałszywy obraz jak powinno się konsumować dobra i usługi - jest to tzw. chęć natychmiastowej gratyfikacji. To jest właśnie mechanizm, który podcina Twoje finansowe skrzydła.
Możesz się przeciw temu zbuntować. Wolność! Nie pozwalam! Moja głowa - moje poglądy! Wcale nie potrzebujesz być "jak znany piłkarz" i posiadać najnowszego zegarka z premiery, może zamiast tego zrozumiesz, że możesz być "dobrym ojcem"/"wspaniałą matką", znanym pasjonatem ziół z Pogórza Sudeckiego czy zdolnym rysownikiem, czy rzeźbiarzem w drewnie. Możesz iść swoją drogą.
Nie musisz się zapożyczać, by przez konsumpcję być jak inni. Wystarczy, że będziesz sobą!
Kilka pomysłów
Wpis jest już dość długi i chcę go zakończyć kilkoma przykładami i pomysłami jak w danym przypadku wycofać się z zapożyczania się. Jak postąpić, aby nie musieć zaciągać długów.
Meble - kiedyś urządzając nowe mieszkanie nie wziąłem ani grosza rat za meble. Przez lata miałem używane meble i za oszczędzone pieniądze sukcesywnie wymieniałem je na nowe. Jedyne co naprawdę warto mieć nowego z przyczyn higienicznych - to wygodny materac do spania. Czy w ogóle wiesz, że stare meble można odnawiać? Nawet takie z płyty!
Laptop - poszukaj specjalisty, który tanio przyśpieszy używany laptop, doda pamięci, dysk SSD, być może zainstaluje Ci nowy, szybszy system. (np. ChromeOS). Wyjdzie taniej, zamiast pożyczki na nowy sprzęt, który po spłacie rat już i tak zacznie "zamulać".
Samochód - nowy samochód traci do 45% wartości w ciągu 3 lat od kupna. Są sposoby na kupno używanego auta dobrej jakości, bez kredytu. Choć to materiał na obszerny, nowy wpis. Czy naprawdę jest Ci potrzebne prestiżowe auto? Tak szczerze!
Wykończenie mieszkania - już trójka znajomych powiedziała mi o ekstra patencie, który tak mi się podoba w swojej prostocie, że hej. Remont pomieszczenia/mieszkania został wykonany własnymi siłami. Zamiast się silić na gładzie szpachlowe i krawędzie na kancik, zostały odsłonięte oryginalne nieregularne, elementy konstrukcyjne mieszkania w bloku z epoki PRL, albo cegły ze ściany kamienicy. Trochę uzupełnień, jasna farba. Oświetlenie i okablowanie a'la amerykański loft. Koszta symboliczne, bez pożyczki - dwa wnętrza już widziałem, rewelacja.
Wakacje - wynajęcie domku w mniej obleganych lokalizacjach górskich, jakieś peryferyjne okolice sudeckie czy bieszczadzkie zamiast urlopu na maksa w Dubaju. Jeśli nie masz potrzeby zapychania konta na Insta wycyzelowanymi fotkami, to może być to bardzo relaksujący i regenerujący "urlop nie na raty".
Telefon z premiery - miałem kiedyś w rodzinie ostrą zajawkę na telefon z nietypową funkcją fotograficzną. Telefon przepłacony dwukrotnie (całe szczęście, że bez rat). Wspomniany tryb foto został użyty w ciągu kilku lat 2 razy, słownie dwa. Nie popełniam już tego typu błędów zakupowych. Jeśli potrzebowałbym np. filmu w trybie XYZ mogę dogadać się z jakimś znajomym grafikiem, odwdzięczyć się jakąś przysługą, lub nawet zapłacić za pojedynczy film/chwilowe użyczenie kamery i zobaczyć czy to mi w ogóle potrzebne (najczęściej tak naprawdę nie).
Zakupy stacjonarne w sklepach typu Media-Coś-Tam... szybki sposób na oszczędność!...i tak by można dużo wymieniać.
Podsumowanie? Najlepszym podsumowaniem byłyby Twoje własne pomysły jak uniknąć wpadnięcia w pułapkę zadłużania się na rzeczy zbędne, uprzedniej oszczędności i późniejszego kupna! Pozdrawiam!
Komentarze
Prześlij komentarz