Oszczędzanie na dzieciach – zabawki
Trwałość i prostota.
Oto co powinno być motywem przewodnim przy wyborze zabawek dla dzieci. Wchodząc do sklepu z zabawkami, można dostać wręcz oczopląsu. Chciałoby się mieć wszystko. I na dokładkę pałac z wielkim ogrodem, by to wszystko pomieścić.
W przypadku zabawek, niestety zwykle cena przekłada się na jakość. To co tanie, rzadko bywa trwałe. Produkty za kilka złotych, określane potocznie nazwą „chińszczyzny”, rozsypują się zwykle po kilku dniach, a bywa, że i minutach, w rękach dziecka. Lecz czy należy iść w drugą stronę i inwestować duże pieniądze w zabawki ze znanym logo, które grają, świecą, mówią, jeźdżą, chodzą, latają, odgadują wręcz życzenia dziecka?
Owszem, podobne zabawki są imponujące i na pewno przykują uwagę malucha. Pytanie brzmi tylko – na jak długo?
Żadna zabawka nie zajmie młodego człowieka na kilka godzin, byśmy mogli zapomnieć o jego istnieniu i zająć się własnymi sprawami. Zależnie od poziomu rozwoju dziecka – nowa zabawa zaprzątnie jego uwagę na kilka – kilkanaście minut, u starszego może pół godziny, może nawet godzina minie, potem zacznie szukać nowych bodźców, a brzęcząca zabawka ląduje w kącie z całą resztą innych.
I cichutko znów sięgnie po miski do sałatek z kuchennej szafki, do których można coś wrzucać, wysypywać, pobębnić łyżką lub założyć na głowę i udawać, że to hełm!
Wraca popularność zabawek naturalnych, zwykłych drewnianych klocków, z których dziecko może zbudować cały świat i ogranicza go tylko jego własna (i rodzica) wyobraźnia. Te najprostsze, a jednocześnie najbardziej trwałe zabawki najlepiej pobudzają rozwój dziecka – zarówno motoryczny, jak umysłowy, tak kreatywność, jak koordynację oko-ucho-ręka.
Utrzymanie porządku w pokoju dziecięcym nie jest proste – łatwiej więc, gdy zainwestuje się w jeden, może dwa określone typy zabawek. W swoim domu posiadam dwa główne nurty – klocki lego duplo (oryginalne i idealnie pasujące do nich tańsze podróbki) i systemy ulic i torów polskiej firmy Wader. Do tego masa tak zwanych resoraków – małych metalowych autek, które mogą zjeżdżać po waderowych ulicach i garażować w budynkach z lego. Znajomi i rodzina zostali uprzedzeni, że jeśli chcą robić prezenty – niech rozglądają się właśnie w tych kierunkach.
Zalety tego systemu:
- Porządek wizualny – wystarczają nam dwa - trzy pojemniki, w których dwójka dzieci z łatwością posegreguje zabawki. Nawet jeśli zabawki są rozsypane – są dość jednolite, co zdecydowanie łagodzi wrażenie bałaganu.
- Kompatybilność – jeden i drugi zestaw zapewniają dowolne możliwości kreacji świata przez dziecko, a kolejne dokupowane z różnych okazji elementy, pozwalają rozwijać ten świat jeszcze bardziej, wymyślać nowe elementy, rozwiązywać problemy na wiele sposobów. Największą frajdę sprawia możliwość wykorzystania różnych zabawek, z rozmaitych zestawów, w jednej zabawie.
- Cel - gdy tworzy się kolekcje, czy to lalek, czy aut, czy zwierzątek - łatwiej uczyć dziecko dążenia w określonym kierunku - samo sobie może odkładać pieniążki na poszczególne elementy, planować rozbudowę swego dziecięcego imperium.
- Bezpieczeństwo - są to zabawki bardzo wytrzymałe, sprawdzone.
- Perspektywistycznie niska cena – choć nowe zestawy bywają drogie, wytrzymują całe lata i można dokupować zestawy używane, niczym się nie różniące w praktyce od nowych, za to dużo tańsze i powszechnie dostępne.
- Zwrot inwestycji - gdy dziecko wyrośnie z zabawek, można je schować dla wnuków lub sprzedać nawet z zyskiem, właśnie dzięki tej kompatybilności i uniwersalności, w całości, jako ogromny zestaw, lub jako pojedyncze elementy.
Oprócz tego oczywiście maluchy mają dostęp do wszelakich kartonów, pudełek, kartek, kredek – największą satysfakcję daje przecież nie kupny domek dla lalek, a ten własnoręcznie zrobiony, umeblowany po swojemu pudełkami po zapałkach i herbacie. Najgroźniejszy jest kartonowy, owinięty folią aluminiową miecz, a nie te świecące plastikowe „laserowce”.
Najlepiej lata samolot z papieru, a nie taki plastikowy, co to zaraz ktoś krzyczy: uważaj - połamiesz, uważaj – coś zbijesz, uważaj – dziurę w ścianie zrobisz...
Najbardziej zajmujące dla dwulatka jest przekładanie zwykłych guziczków (pod kontrolą rodzica), ze słoiczka do kubeczka i odwrotnie.
Najbardziej absorbuje siedmiolatka budowanie zjeżdżalni dla autek z tapczanu, krzesła i paru książek.
Najlepszy ruch dla nastolatka zapewnia zwykły rower, czy gra w piłkę koło domu lub na placu zabaw.
Warto przemyśleć, czego oczekujemy od zabawki jaką chcemy kupić, na ile sposobów może ją wykorzystać dziecko, czy łatwo ją zniszczyć i czy da się ją ponownie sprzedać, gdy dziecku się znudzi - w ten sposób odzyskując środki, które można zainwestować ponownie w nasze dziecko.
Dzieci, choć ich oczy również są atakowane bodźcami i CHCĄ mieć różne rzeczy, wbrew pozorom łatwo akceptują określone zasady, potrafią od najmłodszych lat zrozumieć, że coś jest za drogie lub zbyt słabej jakości i długo się tym nie nacieszą. Łatwiej też o większe przywiązanie i szacunek do tego co posiadają, gdy zasób tego posiadania jest ograniczony.
Jednego misia pokochają, dziesięć misiów tylko zakurzy się na półce...
Oto co powinno być motywem przewodnim przy wyborze zabawek dla dzieci. Wchodząc do sklepu z zabawkami, można dostać wręcz oczopląsu. Chciałoby się mieć wszystko. I na dokładkę pałac z wielkim ogrodem, by to wszystko pomieścić.
W przypadku zabawek, niestety zwykle cena przekłada się na jakość. To co tanie, rzadko bywa trwałe. Produkty za kilka złotych, określane potocznie nazwą „chińszczyzny”, rozsypują się zwykle po kilku dniach, a bywa, że i minutach, w rękach dziecka. Lecz czy należy iść w drugą stronę i inwestować duże pieniądze w zabawki ze znanym logo, które grają, świecą, mówią, jeźdżą, chodzą, latają, odgadują wręcz życzenia dziecka?
Owszem, podobne zabawki są imponujące i na pewno przykują uwagę malucha. Pytanie brzmi tylko – na jak długo?
Żadna zabawka nie zajmie młodego człowieka na kilka godzin, byśmy mogli zapomnieć o jego istnieniu i zająć się własnymi sprawami. Zależnie od poziomu rozwoju dziecka – nowa zabawa zaprzątnie jego uwagę na kilka – kilkanaście minut, u starszego może pół godziny, może nawet godzina minie, potem zacznie szukać nowych bodźców, a brzęcząca zabawka ląduje w kącie z całą resztą innych.
I cichutko znów sięgnie po miski do sałatek z kuchennej szafki, do których można coś wrzucać, wysypywać, pobębnić łyżką lub założyć na głowę i udawać, że to hełm!
Wraca popularność zabawek naturalnych, zwykłych drewnianych klocków, z których dziecko może zbudować cały świat i ogranicza go tylko jego własna (i rodzica) wyobraźnia. Te najprostsze, a jednocześnie najbardziej trwałe zabawki najlepiej pobudzają rozwój dziecka – zarówno motoryczny, jak umysłowy, tak kreatywność, jak koordynację oko-ucho-ręka.
Utrzymanie porządku w pokoju dziecięcym nie jest proste – łatwiej więc, gdy zainwestuje się w jeden, może dwa określone typy zabawek. W swoim domu posiadam dwa główne nurty – klocki lego duplo (oryginalne i idealnie pasujące do nich tańsze podróbki) i systemy ulic i torów polskiej firmy Wader. Do tego masa tak zwanych resoraków – małych metalowych autek, które mogą zjeżdżać po waderowych ulicach i garażować w budynkach z lego. Znajomi i rodzina zostali uprzedzeni, że jeśli chcą robić prezenty – niech rozglądają się właśnie w tych kierunkach.

Zalety tego systemu:
- Porządek wizualny – wystarczają nam dwa - trzy pojemniki, w których dwójka dzieci z łatwością posegreguje zabawki. Nawet jeśli zabawki są rozsypane – są dość jednolite, co zdecydowanie łagodzi wrażenie bałaganu.
- Kompatybilność – jeden i drugi zestaw zapewniają dowolne możliwości kreacji świata przez dziecko, a kolejne dokupowane z różnych okazji elementy, pozwalają rozwijać ten świat jeszcze bardziej, wymyślać nowe elementy, rozwiązywać problemy na wiele sposobów. Największą frajdę sprawia możliwość wykorzystania różnych zabawek, z rozmaitych zestawów, w jednej zabawie.
- Cel - gdy tworzy się kolekcje, czy to lalek, czy aut, czy zwierzątek - łatwiej uczyć dziecko dążenia w określonym kierunku - samo sobie może odkładać pieniążki na poszczególne elementy, planować rozbudowę swego dziecięcego imperium.
- Bezpieczeństwo - są to zabawki bardzo wytrzymałe, sprawdzone.
- Perspektywistycznie niska cena – choć nowe zestawy bywają drogie, wytrzymują całe lata i można dokupować zestawy używane, niczym się nie różniące w praktyce od nowych, za to dużo tańsze i powszechnie dostępne.
- Zwrot inwestycji - gdy dziecko wyrośnie z zabawek, można je schować dla wnuków lub sprzedać nawet z zyskiem, właśnie dzięki tej kompatybilności i uniwersalności, w całości, jako ogromny zestaw, lub jako pojedyncze elementy.
Oprócz tego oczywiście maluchy mają dostęp do wszelakich kartonów, pudełek, kartek, kredek – największą satysfakcję daje przecież nie kupny domek dla lalek, a ten własnoręcznie zrobiony, umeblowany po swojemu pudełkami po zapałkach i herbacie. Najgroźniejszy jest kartonowy, owinięty folią aluminiową miecz, a nie te świecące plastikowe „laserowce”.
Najlepiej lata samolot z papieru, a nie taki plastikowy, co to zaraz ktoś krzyczy: uważaj - połamiesz, uważaj – coś zbijesz, uważaj – dziurę w ścianie zrobisz...
Najbardziej zajmujące dla dwulatka jest przekładanie zwykłych guziczków (pod kontrolą rodzica), ze słoiczka do kubeczka i odwrotnie.
Najbardziej absorbuje siedmiolatka budowanie zjeżdżalni dla autek z tapczanu, krzesła i paru książek.
Najlepszy ruch dla nastolatka zapewnia zwykły rower, czy gra w piłkę koło domu lub na placu zabaw.
Warto przemyśleć, czego oczekujemy od zabawki jaką chcemy kupić, na ile sposobów może ją wykorzystać dziecko, czy łatwo ją zniszczyć i czy da się ją ponownie sprzedać, gdy dziecku się znudzi - w ten sposób odzyskując środki, które można zainwestować ponownie w nasze dziecko.
Dzieci, choć ich oczy również są atakowane bodźcami i CHCĄ mieć różne rzeczy, wbrew pozorom łatwo akceptują określone zasady, potrafią od najmłodszych lat zrozumieć, że coś jest za drogie lub zbyt słabej jakości i długo się tym nie nacieszą. Łatwiej też o większe przywiązanie i szacunek do tego co posiadają, gdy zasób tego posiadania jest ograniczony.
Jednego misia pokochają, dziesięć misiów tylko zakurzy się na półce...