Manhattan, Nowy York, "oszczędzanie" przestrzeni.
Manhattan-serce Nowego Yorku- kojarzy się nam
przede wszystkim z ekskluzywną dzielnicą, naszpikowaną wysokimi
wieżowcami. Tymczasem w jej zachodniej części znajduje się High
Line-relikt rewolucji przemysłowej, zbudowana w 1847 roku linia kolejowa,
która miała umożliwić swobodny dopływ towarów do rozwijającego się
dynamicznie miasta. Szybko okazało się, że biegnąca przez ruchliwe
miejsca kolej powoduje masowe wypadki. Z tego względu, w latach 30-tych
XX wieku, zbudowano dla kolei estakadę, która prowadziła bezpośrednio do
magazynów i fabryk.
Po II wojnie światowej, kiedy stopniowo dostawy towarów opanował transport kołowy, linia podupadła, teren zaczął zarastać i niszczeć. Stał się też siedliskiem patologii społecznych.
High Line została częściowo rozebrana, ale znalazła się grupa pasjonatów, która chciała zachować dziedzictwo tego miejsca, sięgające XIX wieku. Konkurs na rewitalizację okazał się sukcesem. Władze miasta wykupiły teren i zrealizowały jedną z architektonicznych wizji.
Estakada, po której jeździły pociągi z towarami, stała się teraz zieloną promenadą oddaną do użytku w czerwcu 2003 roku. Można z niej podziwiać krajobraz Manhattanu. Podczas prac remontowych rozmontowano tory, oczyszczono je i położono na swoje miejsce. Wszędzie wkomponowano rozmaitą roślinność. Inwestorzy masowo zaczęli wykupywać magazyny czyniąc z nich ekskluzywne apartamentowce.
Dziś High Line jest wspólną publiczną przestrzenią, długości prawie 2,5 km, która przyciąga nie tylko mieszkańców miasta, ale stanowi turystyczną atrakcję Nowego Yorku.
P.S. Zapraszam do lektury:
Autorką artykułu o High Line jest Aneta Tyl.
Po II wojnie światowej, kiedy stopniowo dostawy towarów opanował transport kołowy, linia podupadła, teren zaczął zarastać i niszczeć. Stał się też siedliskiem patologii społecznych.
High Line została częściowo rozebrana, ale znalazła się grupa pasjonatów, która chciała zachować dziedzictwo tego miejsca, sięgające XIX wieku. Konkurs na rewitalizację okazał się sukcesem. Władze miasta wykupiły teren i zrealizowały jedną z architektonicznych wizji.
Estakada, po której jeździły pociągi z towarami, stała się teraz zieloną promenadą oddaną do użytku w czerwcu 2003 roku. Można z niej podziwiać krajobraz Manhattanu. Podczas prac remontowych rozmontowano tory, oczyszczono je i położono na swoje miejsce. Wszędzie wkomponowano rozmaitą roślinność. Inwestorzy masowo zaczęli wykupywać magazyny czyniąc z nich ekskluzywne apartamentowce.
Dziś High Line jest wspólną publiczną przestrzenią, długości prawie 2,5 km, która przyciąga nie tylko mieszkańców miasta, ale stanowi turystyczną atrakcję Nowego Yorku.
P.S. Zapraszam do lektury:
Walkie talkie PMR - kilka faktów o tych popularnych krótkofalówkach.
Autorką artykułu o High Line jest Aneta Tyl.
To jest fajny pomysł na odzyskanie przestrzeni!
OdpowiedzUsuńW centrach polskich miast, które obserwuję jest naprawdę nieciekawie. Jestem praktycznie w centrum jednego z pomorskich miast, gdzie zaraz, w samym centrum straszą ruiny! Masakra!
UsuńJeszcze bardziej masakryczne są całe kilometry kwadratowe terenów kolejowych wokół centrum i w centrum Warszawy. Marnotrawstwo, dziwactwo, absurd!
OdpowiedzUsuńTyle, że "w razie W" - jest gdzie jeżyny zbierać w samym środku miasta...
Warszawy aż tak dobrze nie znam, ale widziałem gdzieś klip YT z Korwinem. To się w pale nie mieści. Fakt.
UsuńWarszawa ma jeszcze inne dziwne tereny, choćby ogródki działkowe w centrum miasta. Jest ich naprawdę sporo i zajmują w sumie ogromną powierzchnię.
UsuńCiekaw jestem gdzie miał głowę urbanista, który wymyślił działki w mieście.
za komuny były zupełnie inne koncepcje urbanistyczne, z tendencją do decentralizacji
Usuńot i mamy relikt przeszłości
Relikt, nie relikt, ale ludzie mają "własny" kawałek ziemii. Zamiast siedziec w blokach, mogą sobie pojechać na "na własne łono natury";-).
Usuńno i taka była ta koncepcja - ale zamiast tłoczyć ludzi w mrówkowcach i wydzielać im łono natury w centrum miast trzeba by pobudować szeregowce z małym ogródkiem każdy - jak w uk
Usuńale komuna musiała wszystko przedefiniować na nowo