Jak skutecznie szukać pracy po utracie poprzedniej?
Postaram się szybko, zwięźle i na temat powiedzieć co o tym myślę, jako osoba z doświadczeniem:
1. Jak najszybciej skończyć etap użalania się nad sobą, złości i zadawania pytań w stylu "co ze mną nie tak?". Otóż na ogół to z tobą nie tak, że żyjesz w XXI wieku, a nie za PRL gdzie stanowisko było niemal czymś dożywotnim. Nie dopisuj sobie żadnych prawd do brutalnej gry rynkowej.
2. Jak najszybciej wyklaruj sytuację z byłym pracodawcą - umów się porozmawiaj z nim, jeśli to możliwe twórz atmosferę zgody, poproś o dobre referencje w razie czego i/lub polecenie twojej osoby. Jeśli zwolnienie nastąpiło głównie z powodów koniunkturalnych a relacje były przynajmniej średnio dobre - możesz na to liczyć. Ważne jest by nie palić za sobą mostów.
3. Natychmiast rusz wszelkie znajomości, rodzinę, kontakty - przy czym pamiętaj, by w żadnym razie przy tym nie użalać się nad sobą, nie kwękać, nie płakać - informację o swojej sytuacji i poszukiwaniu pracy przedstawić chłodno, a w najlepszym razie z uśmiechem i na luzie. ABSOLUTNIE ŻADNEGO UŻALANIA się nad sobą! Patrz punkt 4.
4. Z szukaniem pracy jest tak jak ze "zdobyciem" wymarzonej dziewczyny, jeśli użalasz się nad sobą, prosisz, latasz jak piesek z wywieszonym jęzorem, pokazujesz, że ci bardzo zależy - najpewniej nie dostaniesz tego czego pragniesz. Ani pracodawcy, ani dziewczyny tego nie lubią. Ja najlepsze efekty w obu dziedzinach osiągnąłem będąc po prostu na luzie, z lekkim dystansem, pokazując że mi aż tak nie zależy (i nawet wyrabiając sobie wewnętrznie takie przekonanie).
5. O pisaniu CV, aplikacji i szukaniu ogłoszeń napisano w necie wiele - odśwież sobie te informacje i zastosuj je. O pomoc w przeglądnięciu i ocenie dokumentów nie proś przyjaciela ani nikogo z rodziny. Oni ci zawsze będą ci kadzić komplementy. Poproś dalekiego znajomego, najlepiej pracującego gdzieś w okolicach kadr, poproś o bolesną ocenę bez ściemy i koniecznie odwdzięcz się za usługę (cztero- sześciopak piwa? zaproszenie znajomego do pubu?).
6. Nie pozostawaj bezrobotny, czy raczej "nierobotny" dłużej niż 2-3 dni, jeśli już jesteś bezrobotny dłużej - natychmiast skończ ten okres - tu i teraz, po skończeniu czytania tego posta. Co mam na myśli? Zajmij się czymkolwiek, pracy (niekoniecznie wysokopłatnej/zarobkowej) jest na około dużo. Poczynając od ogłoszenia znajomym i rodzinie, że masz teraz dużo czasu i pomożesz w czymkolwiek przy remoncie domu/mieszkania/w ogrodzie/w warsztacie/w firmie szwagra, itp. To nic że masz licencjat i jesteś magistrem - zamiast się użalać jak baba możesz zgarnąć kilkadziesiąt zł za pomoc w przeniesieniu mebli, rozniesienie ulotek czy umycie okien w znajomej firmie, pomoc na budowie u "zięcia ciotki Marysi", od biedy skoś ciotce Marysi trawę na działce za nic więcej niż dobry obiad i wałówkę... wymęcz się jak koń wyścigowy.
...Głównym elementem ostatniego punktu nie jest przekwalifikowanie cię na fizycznego - jest nim czysta psychologia - człowiek pracujący (gdziekolwiek) ma większą pewność siebie niż "nierobotny", po zmęczeniu (fizycznym) dostaniesz zastrzyk endorfin i od razu samopoczucie ci się radykalnie polepszy - wyczuje to otoczenie, wyczują to potencjalni pracodawcy. Pamiętaj - pracodawcy są jak dziewczyny na wydaniu - oni chcą człowieka sukcesu, pałającego energią i pewnością siebie, człowieka zajętego pracą. Ty taki/taka możesz być już dziś.
1. Jak najszybciej skończyć etap użalania się nad sobą, złości i zadawania pytań w stylu "co ze mną nie tak?". Otóż na ogół to z tobą nie tak, że żyjesz w XXI wieku, a nie za PRL gdzie stanowisko było niemal czymś dożywotnim. Nie dopisuj sobie żadnych prawd do brutalnej gry rynkowej.
2. Jak najszybciej wyklaruj sytuację z byłym pracodawcą - umów się porozmawiaj z nim, jeśli to możliwe twórz atmosferę zgody, poproś o dobre referencje w razie czego i/lub polecenie twojej osoby. Jeśli zwolnienie nastąpiło głównie z powodów koniunkturalnych a relacje były przynajmniej średnio dobre - możesz na to liczyć. Ważne jest by nie palić za sobą mostów.
3. Natychmiast rusz wszelkie znajomości, rodzinę, kontakty - przy czym pamiętaj, by w żadnym razie przy tym nie użalać się nad sobą, nie kwękać, nie płakać - informację o swojej sytuacji i poszukiwaniu pracy przedstawić chłodno, a w najlepszym razie z uśmiechem i na luzie. ABSOLUTNIE ŻADNEGO UŻALANIA się nad sobą! Patrz punkt 4.
4. Z szukaniem pracy jest tak jak ze "zdobyciem" wymarzonej dziewczyny, jeśli użalasz się nad sobą, prosisz, latasz jak piesek z wywieszonym jęzorem, pokazujesz, że ci bardzo zależy - najpewniej nie dostaniesz tego czego pragniesz. Ani pracodawcy, ani dziewczyny tego nie lubią. Ja najlepsze efekty w obu dziedzinach osiągnąłem będąc po prostu na luzie, z lekkim dystansem, pokazując że mi aż tak nie zależy (i nawet wyrabiając sobie wewnętrznie takie przekonanie).
5. O pisaniu CV, aplikacji i szukaniu ogłoszeń napisano w necie wiele - odśwież sobie te informacje i zastosuj je. O pomoc w przeglądnięciu i ocenie dokumentów nie proś przyjaciela ani nikogo z rodziny. Oni ci zawsze będą ci kadzić komplementy. Poproś dalekiego znajomego, najlepiej pracującego gdzieś w okolicach kadr, poproś o bolesną ocenę bez ściemy i koniecznie odwdzięcz się za usługę (cztero- sześciopak piwa? zaproszenie znajomego do pubu?).
6. Nie pozostawaj bezrobotny, czy raczej "nierobotny" dłużej niż 2-3 dni, jeśli już jesteś bezrobotny dłużej - natychmiast skończ ten okres - tu i teraz, po skończeniu czytania tego posta. Co mam na myśli? Zajmij się czymkolwiek, pracy (niekoniecznie wysokopłatnej/zarobkowej) jest na około dużo. Poczynając od ogłoszenia znajomym i rodzinie, że masz teraz dużo czasu i pomożesz w czymkolwiek przy remoncie domu/mieszkania/w ogrodzie/w warsztacie/w firmie szwagra, itp. To nic że masz licencjat i jesteś magistrem - zamiast się użalać jak baba możesz zgarnąć kilkadziesiąt zł za pomoc w przeniesieniu mebli, rozniesienie ulotek czy umycie okien w znajomej firmie, pomoc na budowie u "zięcia ciotki Marysi", od biedy skoś ciotce Marysi trawę na działce za nic więcej niż dobry obiad i wałówkę... wymęcz się jak koń wyścigowy.
...Głównym elementem ostatniego punktu nie jest przekwalifikowanie cię na fizycznego - jest nim czysta psychologia - człowiek pracujący (gdziekolwiek) ma większą pewność siebie niż "nierobotny", po zmęczeniu (fizycznym) dostaniesz zastrzyk endorfin i od razu samopoczucie ci się radykalnie polepszy - wyczuje to otoczenie, wyczują to potencjalni pracodawcy. Pamiętaj - pracodawcy są jak dziewczyny na wydaniu - oni chcą człowieka sukcesu, pałającego energią i pewnością siebie, człowieka zajętego pracą. Ty taki/taka możesz być już dziś.
Z tym paleniem mostów zdecydowanie się zgadzam. Świat jest mały i nigdy nie wiadomo, czy nie trafi się kiedyś na tych samych ludzi.
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy post.
wypraszam sobie ta babe! mozna tez uzalac sie jak chlop i to dosc skutecznie!;)
OdpowiedzUsuńnie czepiaj się ludowych, potocznych powiedzonek aż tak - w sensie: nie bierz do siebie przypadkiem
Usuńbo oczywiście masz rację: "chłopy" to dopiero potrafią się nad sobą użalać :)
Pewnie, że chłopy się użalają nad sobą. Wystarczy, że zachorujemy i świat się nam wali. A kobiety jak są chore, to muszą zrobić wiele rzeczy, bo są w większości bardzo odpowiedzialne :).
Usuńja po referencje nie pójdę, bo spaliłam mosty za sobą (pozwałam pracodawcę do sądu pracy i wygrałam). Trochę szkoda, bo na rozmowach kwalifikacyjnych mam pytania dlaczego już nie pracuję w tamtym miejscu. Nic to, w końcu coś sympatycznego znajdę.Chyba:)
OdpowiedzUsuń