Praca na etacie... czyżby?
Zaciekawiła mnie dyskusja pod przedostatnim postem o zarobieniu konkretnych pieniędzy, między innymi bogaty komentarz Tombuli. Nie pisałbym tego posta dziś, gdyby nie ta wypowiedź oraz sprzątanie po remoncie. W pocie czoła przywracając mieszkanie do stanu używalności przerzuciłem nieco popaćkany farbą kawałek starej Gazety Wyborczej, którą wziąłem z kawiarni obok w celach ochronnych (Wziąłem plik gazet za zgodą właściciela oczywiście... nie do wszystkiego nadaje się folia budowlana, a swoją drogą sympatycy GazWyb niech się na mnie przypadkiem nie bulwersują do czego głównie używam tego pisma.)
Artykuł przerzuciłem pobieżnie, hasłowo i mniej więcej leciały w nim hasła dla młodych ludzi - pewny etat to przeszłość, pogódź się z tym, ryzykuj, zakładaj mały interes, próbuj swoich sił jako wolny strzelec, niezależny specjalista, itp.
Nic nowego, ja to powtarzam wam na blogu od ponad roku, wiele lat temu mi to uświadomił pewien przedsiębiorca na szkoleniu managerskim na którym byliśmy akurat razem, ale jakoś miło mi widzieć, że jakby nie patrzeć opiniotwórcza i systemowa gazeta także powtarza takie słowa.
Kolega Tombula pisze, że to jest fikcja, że nie da się żyć "na fuchach", od zlecenia do zlecenia, że etat za mniej niż 2000 zł to przesada, itp. Nie wiem, nie mi oceniać jego sytuację, natomiast jego pogląd to pogląd pracownika etatowego, a nie przedsiębiorcy/managera/freelancera, itp.
Piszę to o Szanownym Koledze neutralnie - z całą pewnością gospodarce potrzebni są i etatowcy.... i wolni strzelcy... i przedsiębiorcy. W każdym razie i mimo wszystko duch przedsiębiorczości w Polsce to za przeproszeniem jest mały duszek.... jakiś chochlik... a nie duch.
P.S. #1 Na komentarze w poprzednich postach w miarę możliwości poodpowiadałem.
P.S. #2 Dla oszczędnych pasjonatów zainteresowanych używaniem/ożywieniem starego komputera do domowego użytku dalszy ciąg przemyśleń na blogu komputerowym *tutaj*
Artykuł przerzuciłem pobieżnie, hasłowo i mniej więcej leciały w nim hasła dla młodych ludzi - pewny etat to przeszłość, pogódź się z tym, ryzykuj, zakładaj mały interes, próbuj swoich sił jako wolny strzelec, niezależny specjalista, itp.
Nic nowego, ja to powtarzam wam na blogu od ponad roku, wiele lat temu mi to uświadomił pewien przedsiębiorca na szkoleniu managerskim na którym byliśmy akurat razem, ale jakoś miło mi widzieć, że jakby nie patrzeć opiniotwórcza i systemowa gazeta także powtarza takie słowa.
Kolega Tombula pisze, że to jest fikcja, że nie da się żyć "na fuchach", od zlecenia do zlecenia, że etat za mniej niż 2000 zł to przesada, itp. Nie wiem, nie mi oceniać jego sytuację, natomiast jego pogląd to pogląd pracownika etatowego, a nie przedsiębiorcy/managera/freelancera, itp.
Piszę to o Szanownym Koledze neutralnie - z całą pewnością gospodarce potrzebni są i etatowcy.... i wolni strzelcy... i przedsiębiorcy. W każdym razie i mimo wszystko duch przedsiębiorczości w Polsce to za przeproszeniem jest mały duszek.... jakiś chochlik... a nie duch.
P.S. #1 Na komentarze w poprzednich postach w miarę możliwości poodpowiadałem.
P.S. #2 Dla oszczędnych pasjonatów zainteresowanych używaniem/ożywieniem starego komputera do domowego użytku dalszy ciąg przemyśleń na blogu komputerowym *tutaj*