Łatwy sposób na więcej pieniędzy w portfelu - postępuj jak ludzie bogaci! - część 2
Często zastanawiam się, dlaczego bogaci są bogaci, a biedni pozostają biedni. Ostatnim razem spotkałem Gienka, starego znajomego, który wrócił z Norwegii. Gienek był dumny z siebie niesamowicie i obwieścił mi, staremu kumplowi, jaką sumę przywiózł. Pozwolicie, że nie powiem jaka to była suma, bo nie jestem plotkarzem i plotkarstwem się brzydzę (rozumiecie sami, że prawdziwe imię kolegi z osiedla to zatem nie Gienek, ale to w żaden sposób nie zmienia przekazu, pozostawmy chociaż Norwegię jako jedyny istotny fakt).
Problem jest taki, że mój druh serdeczny Gienek to znany imprezowicz - i mogę tylko robić zakłady, w jakim czasie Gienek przeimprezuje ową ciekawą sumę, którą mi podał (a podał prawdziwą!). Mogę się założyć z kimś o skrzynkę "Lwówka Śląskiego" czy "Namysłowa", że ukochana siostra Gienka pokaże się w towarzystwie z najnowszym modelem iPhone a jego smarkaty synuś pochwali się najnowszym PSP albo PS3. (Nazwy towarowe najnowszych gadżetów wymieńcie na to co akurat modne).
Tyle że w zasadzie Gienek nie ma nic, lub niewiele, a na pewno trochę długów. Na pewno ma też bilet do Norwegii na następny kontrakt na polsko-norweskim bimbrze warzonym z byle czego i zupkach chińskich. Ale cóż - to wybór Gienka!
Jakiś czas temu w popularnym poście o zbieraniu puszek wspomniałem mojego Ojca, a szło to tak: Jakiś czas temu mój Ojciec robił zakupy na wsi w lokalnym sklepie wielobranżowym i jednocześnie skupie surowców wtórnych - pod sklep podjechał całkiem dobrym i drogim samochodem gość i wyciągnął z bagażnika dwa wielkie worki puszek, sprzedał za całkiem zadowalającą sumę i potem zrobił za to jakieś zakupy. Tak się składa, że gość z artykułu nie jest dla mnie gościem anonimowym. Koleś ma nie tylko dobre auto, ale też całkiem ładny dom i własną działalność gospodarczą, a mimo to pofatygował się przywieść puszki, które mu rodzina i znajomi pozostawili po letnich grillach.
I gościu od puszek ma pieniądze, dom, auto i wygodne życie w Polsce, a Gienek zapiernicza ostro w Norwegii, przywozi kupę kasy, ale jak co do czego przyjdzie to nie ma nic prócz długów... warto o tym pomyśleć.
P.S. Na blogu roboczym odświeżam popularny artykuł: Jak powinien pachnieć właściciel firmy. Drogie markowe perfumy w środowisku biznesowym...
Problem jest taki, że mój druh serdeczny Gienek to znany imprezowicz - i mogę tylko robić zakłady, w jakim czasie Gienek przeimprezuje ową ciekawą sumę, którą mi podał (a podał prawdziwą!). Mogę się założyć z kimś o skrzynkę "Lwówka Śląskiego" czy "Namysłowa", że ukochana siostra Gienka pokaże się w towarzystwie z najnowszym modelem iPhone a jego smarkaty synuś pochwali się najnowszym PSP albo PS3. (Nazwy towarowe najnowszych gadżetów wymieńcie na to co akurat modne).
Tyle że w zasadzie Gienek nie ma nic, lub niewiele, a na pewno trochę długów. Na pewno ma też bilet do Norwegii na następny kontrakt na polsko-norweskim bimbrze warzonym z byle czego i zupkach chińskich. Ale cóż - to wybór Gienka!
Jakiś czas temu w popularnym poście o zbieraniu puszek wspomniałem mojego Ojca, a szło to tak: Jakiś czas temu mój Ojciec robił zakupy na wsi w lokalnym sklepie wielobranżowym i jednocześnie skupie surowców wtórnych - pod sklep podjechał całkiem dobrym i drogim samochodem gość i wyciągnął z bagażnika dwa wielkie worki puszek, sprzedał za całkiem zadowalającą sumę i potem zrobił za to jakieś zakupy. Tak się składa, że gość z artykułu nie jest dla mnie gościem anonimowym. Koleś ma nie tylko dobre auto, ale też całkiem ładny dom i własną działalność gospodarczą, a mimo to pofatygował się przywieść puszki, które mu rodzina i znajomi pozostawili po letnich grillach.
I gościu od puszek ma pieniądze, dom, auto i wygodne życie w Polsce, a Gienek zapiernicza ostro w Norwegii, przywozi kupę kasy, ale jak co do czego przyjdzie to nie ma nic prócz długów... warto o tym pomyśleć.
P.S. Na blogu roboczym odświeżam popularny artykuł: Jak powinien pachnieć właściciel firmy. Drogie markowe perfumy w środowisku biznesowym...
aha, dziś przy okazji zakupów zawiozłem do skupu (sklep obok docelowego) stary kardridż od laserówki który chciałem wyrzucić kilka dni temu do śmieci - 8 zł
OdpowiedzUsuńmały krok do miliona? :) hehehe
Wczoraj właśnie zawiozłem do skupu puszki i makulaturę. Wyszło 30 zł.
OdpowiedzUsuńtak z ciekawości - po ile jest makulatura w skupie?
OdpowiedzUsuńkiedys myslalem ze ebde w domu zbieral butelki na wymiane i potem szedl je wymieniac..kurcze zawsze je w koncu wyrzucalem
OdpowiedzUsuńz butelkami jest taki problem, że większość sklepów ich nie chce z powrotem i każą na każdą jedną butelkę przedstawiać paragon
Usuńja też dość często wyrzucam (czy raczej wystawiam pod śmietnikiem) butelki zmienne, bo zawsze ich jest za dużo - jest z nimi problem - zawalają dużo miejsca w kuchni koło smietnika
natomiast kiedyś kolekcjonowałem puszki, i gdybym się nie przerzucił na marki piwa tylko w but. zmiennych - Namysłów/Lwówek/Ceichan - to bym znów zaczął kolekcjonować i odnosić do skupu
Ciechan miało być :)
UsuńJeśli ktoś jest zainteresowany, jest nowy post z mojego życia pozablogowego:
OdpowiedzUsuńhttp://zalozenie-firmy.blogspot.com/2012/05/oferty-pracy-dolny-slask.html
Polecam młodym, ambitnym i wykształconym, dla których ponoć to pracy nie ma :>
Tak trochę z innej beczki.
OdpowiedzUsuńWidzę, że Szanowny Kolega lubi piwo z Namysłowa :)
Pisząc te słowa popijam sobie butelkę Zamkowego.
Pozdrawiam, Tomek.
Dobre piwo, lubię zamkowe, zwłaszcza w wersji niepasteryzowanej, ale i marketowa edycja Namysłowa pasteryzowanego wchodzi i smakuje dobrze - mimo wszystko namysłów 28 jest najlepszy :)
Usuńtakże pozdrawiam
Święte słowa w poście, ja znam takie przysłowie "bogaci ludzie za nic nie płacą" Może to głupie ale dla przykładu kiedy jem w MC Donaldzie... (tak wiem!) to zawsze zabieram "garść" chusteczek. Tak samo robię jak jadę na zjazd w "jedzeniu na wagę". Niby śmieszne i koleżanki z grupy mają polew ale teraz nawet same zawsze biorą więcej i mi dają i nie mają mnie za "odmieńca" bo jak potrzebują to zawsze do mnie się zgłaszają po chusteczkę. I co się porobiło? Zapomniałem już o kupowaniu tego typu ścieradeł do auta. Mam pełne schowki i nigdy mi nie brakuje bo mam zapas(np.w plecaku na laptopa). Tu się coś wyleje, tu olej trzeba sprawdzić - sięgam ręką i mam wycieradełko.
OdpowiedzUsuńDodam że ilość zużywanych rzadko przekracza ilość nowo pozyskanych. Więc na bieżąco mam pełne schowki i plecak.
UsuńAlbo np KFC dolewka. Jak idziemy w 5 osób i nie ma obrzydzenia co do picia po kimś to zrzuca i pijemy na full za zeta. A jak duży ruch na weekend to i można sobie kubeczek zostawić na następny dzień... :P