Oszczędzanie i perfekcjonizm.
Dosyć często spotykam się z oszczędzaniem radykalnym, takim oszczędzaniem, że persona oszczędzająca nie popuści nigdzie i wszędzie. Musi być ideał, musi być perfekcja, 100% normy wyrobione. Tymczasem życie jest nieco inne, nie jest idealne, ani w pracy (przynajmniej w polskiej pracy) ani w domu. Co więcej im bardziej się staramy, aby wszystko było na perfect - tym wydawać by się mogło, że więcej rzeczy idzie nieoptymalnie.
Ja staram się aby moje oszczędzanie - i w domu, i w pracy i w finansach CELOWO nie było optymalne. Dążenie do perfekcji jest bowiem w polskich warunkach nierealne, stresujące i budzi frustracje. Dlatego NIE MUSZĘ mieć wykorzystane 100% zasobów domowych (czyli NIE tak by się nic nie marnowało), NIE muszę mieć wykorzystane optymalnie 100% czasu pracy (czego dowodem jest istnienie tego i TEGO TUTAJ bloga), NIE muszę mieć 100% moich finansów idealnie alokowane na zespole kont i przynoszące optymalny dochód.
Koleżanka futrzak napisała mi wczoraj, że ja nie jestem profesjonalistą. To pewnie miał być z jej strony taki figielek dyskusyjny aby się nieco podroczyć, ale lepiej by nie utrafiła. Przypadkiem wyszło coś mądrego. Ona ma tu rację ja NIE JESTEM profesjonalistą, co więcej NIE CHCĘ być profesjonalistą, nie chce być profesjonalistą-stachanowcem odwalającym 100% normy, ani w oszczędzaniu, ani w pracy. Nie w Polsce. :-)
Do czego zatem dążę? Myślę, że w działaniu optymalnym jest poziom 8/10, czy jak ktoś woli 80%. Czyli 80% moich zasobów, pieniędzy, godzin zawodowych niech sobie będzie wykorzystane, reszta 20% nieistotna. Jak się da coś z tymi zasobami zrobić - super. Jak się nie da - też dobrze. Ale w gruncie rzeczy staram się podchodzić do rezultatów pow. 80% obojętnie.
Zasada jest taka, że zazwyczaj aby celowo, perfekcjonistycznie i uparcie wykorzystać te pozostałe 20% zasobów i dobić do 100% normy tracimy 80% naszego czasu, energii i nerwów. Nie warto na siłę. Trzeba żyć, a nie robić za perfekcjonistę, profesjonalistę, stachanowca!
Ja staram się aby moje oszczędzanie - i w domu, i w pracy i w finansach CELOWO nie było optymalne. Dążenie do perfekcji jest bowiem w polskich warunkach nierealne, stresujące i budzi frustracje. Dlatego NIE MUSZĘ mieć wykorzystane 100% zasobów domowych (czyli NIE tak by się nic nie marnowało), NIE muszę mieć wykorzystane optymalnie 100% czasu pracy (czego dowodem jest istnienie tego i TEGO TUTAJ bloga), NIE muszę mieć 100% moich finansów idealnie alokowane na zespole kont i przynoszące optymalny dochód.
Koleżanka futrzak napisała mi wczoraj, że ja nie jestem profesjonalistą. To pewnie miał być z jej strony taki figielek dyskusyjny aby się nieco podroczyć, ale lepiej by nie utrafiła. Przypadkiem wyszło coś mądrego. Ona ma tu rację ja NIE JESTEM profesjonalistą, co więcej NIE CHCĘ być profesjonalistą, nie chce być profesjonalistą-stachanowcem odwalającym 100% normy, ani w oszczędzaniu, ani w pracy. Nie w Polsce. :-)
Do czego zatem dążę? Myślę, że w działaniu optymalnym jest poziom 8/10, czy jak ktoś woli 80%. Czyli 80% moich zasobów, pieniędzy, godzin zawodowych niech sobie będzie wykorzystane, reszta 20% nieistotna. Jak się da coś z tymi zasobami zrobić - super. Jak się nie da - też dobrze. Ale w gruncie rzeczy staram się podchodzić do rezultatów pow. 80% obojętnie.
Zasada jest taka, że zazwyczaj aby celowo, perfekcjonistycznie i uparcie wykorzystać te pozostałe 20% zasobów i dobić do 100% normy tracimy 80% naszego czasu, energii i nerwów. Nie warto na siłę. Trzeba żyć, a nie robić za perfekcjonistę, profesjonalistę, stachanowca!
To ja się spytam, kto to jest "oszczędny profesjonalista"? Chociaż nie; raczej "profesjonalny oszczędny". Bez przesady. Zawodowstwo to nie w tej działce życia.
OdpowiedzUsuńja jestem po prostu osobą taką jak wielu moich czytelników, która po prostu lubi tematykę oszczędzania i gospodarności
Usuńale właśnie bez przesady
Żeby nie wyszło jak z tymi śmiesznymi 100 rzeczami w minimalizmie, tylko czekać aż ktoś podłapie temat i napisze „dekalog” złotych zasad w oszczędzaniu jak ich nie spełnisz to nie będziesz namaszczony ;)
OdpowiedzUsuńa kysz, apage, weg, fuj, bueeee nawet nie podpowiadaj tych pomysłów :>
Usuńjeszcze się nam nowa sekta stworzy - jedynie prawdziwie oszczędnych :>
nie lubię skrajności
może rozwinę ten temat zasady 80-20 aby właśnie ludzie przypadkiem nie popadali w "chorobliwe oszczędzanie" przypadkiem :)
TO APROPOS PLAŻY I MORZA :- Jeszcze zdążysz posiedzieć na plaży :-)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to nie ma jeszcze pełni sezonu.
Jakby co, to mamy fajną "r-o oszczędną fajną metę k.Kołobrzegu.
Zawsze mogę dać namiary.
grzegorczyn.agnieszka@gmail.com
Pozdro
proszę podaj rwks(małpiszon)tlen(kropencja)pl
Usuńobleśne babsko :/ pewnie trans
OdpowiedzUsuńpodlinkuj swój profil i swoje zdjęcie
Usuńteż ocenimy
RO:
OdpowiedzUsuńjak zwykle nie zrozumiales nic z tego co napisalam.
Przypominam, w dyskusji dalam przyklad mojego bylego szefa, ktory powiedzial "a co jakbym wam powiedzial zebyscie czyscili ubikacje" na co Ty odpaliles "pewnie poslalbym go z k*wami albo co najmniej powiedzial "spadaj gosciu".
Ja NA TO odpowiedzialam, ze jest to zachowanie bardzo nieprofesjonalne - bo takie jest. Puszczenie wiazki slow nieparlamentarnych czy srednio parlamentarnych w stosunku do szefa/podwladnych/wspolpracownikow JEST NIEPROFESJONALNE.
Nie chodzilo tutaj ani o oszczedzanie, ani o finanse ani o cokolwiek innego. Chodzilo o SPOSOB ODNOSZENIA SIE DO LUDZI W PRACY.
Aha, i jeszcze jedno: profesjonalista to NIE JEST stachanowiec oraz NIE JEST perfekcjonista.
OdpowiedzUsuńCo to znaczy:
http://en.wikipedia.org/wiki/Professional
ja odnioslam sie do tego kawalka:
"The main criteria for professional include the following [....]
4. A high standard of professional ethics, behaviour and work activities while carrying out one's profession [...] "
Polecam przeczytac ze zrozumieniem....
Podajesz kolejny dowód tego, że nie jestem perfekcjonistą, skoro i tu nawet ze zrozumieniem nie przeczytałem.
UsuńNatomiast co do pracy - kultura, kulturą, ale czasem trzeba jakiemuś gburowi wypowiedzieć głośne i soczyste SPIER****J bo ci ludzie nadają na takich rejestrach, że inaczej nie zrozumeją.
W Polsce na rynku pracy są nadużycia, bo za mało ludzi potrafi głośno, niekulturalnie i nieperfekcjonistycznie powiedzieć kierownikowi w typie "nadzorca niewolników" głośne SPIER****J
Słuchaj Droga Koleżanko - skarżyłaś się na molestowanie seksualne, ocieractwo, napastowanie, łapanie za tyłek - jak mniemam w Warszawie o okolicach.
OdpowiedzUsuńDzieje się to dlatego, że za dużo było tam "profesjonalistek" za mało kobiet z ikrą.
Jakby jeden z drugim amant usłyszeli od KAŻDEJ obmacywanej ostrą wiązankę przeplataną najgorszymi wulgaryzmami, jakby raz ojciec i bracia molestowanej kobiety takiemu w ciemnej uliczce jaja przerobili na omlet....
...toby ci nikt przykrości nie robił.
Tyle w kwestii profesjonalizmu.
przypomniał mi się Richard Koch i jego książka "Zasada 80/20" (pareto w biznesie i życiu prywatnym) lepsze efekty przy mniejszym nakładzie sił i środków - polecam
OdpowiedzUsuń6m2 kampera to te 20% kluczowe z 30m2 kawalerki ;-) a jaka mobilność
o podwójnym pareto już nie wspominam by nie zadrażniać perfekcjonistów ;-)