Kilka słów o podwyżkach cen paliwa.
Chyba jako ostatni na blogosferze podejmuję temat cen paliwa, a w szczególności podwyżki akcyzy na olej napędowy. Dlaczego nie pochyliłem się nad tematem wcześniej? Bo nie uważam go za istotny, to jest bzdura, pikuś.
Powiedzmy sobie szczerze - co to jest podwyżka cen o 20gr przy tej cenie, którą mamy obecne - weźcie do reki kalkulatory i policzcie jaki to %. Jak bardzo wzrasta koszt przejechania przeze mnie 100 km? Około 1 zł. Dajmy spokój. Jestem w stanie odbić to sobie z nawiązką robiąc kawę do termosu, zamiast kupować ją na stacji, itp.
Dla gospodarki? To także nie jest istotny wzrost - większy koszt to różne winiety, opłaty, e-myto dla transportu, itp.
Kiedyś jeden z autorów pisał, że w niektórych krajach, gdzie koszt ropy jest relatywnie wysoki w stosunku do dochodów ludzi bardzo rygorystycznie przestrzega się ekonomiki transportu. Praktycznie nie ma pustego, a nawet niepełnego przejazdu z miasta do miasta.
Cóż - tak samo to wygląda już teraz w Polsce. Mam zawodowy kontakt z kilkoma ludźmi z branży logistycznej i jest dokładnie to samo. Z reguły żadna ciężarówka nie jedzie prosto, dajmy na to z Wrocławia do Poznania, ale zbacza po miasteczkach (lekki zygzak) aby zoptymalizować koszty transportu.
W tej całej zabawie paliwo nie jest już absolutnie najważniejszym kosztem.
Z tej czy innej przyczyny - ekonomicznej czy peakoilowej ceny paliwa będą rosły - spodziewam się nawet 7zł/l w przeciągu kilkunastu miesięcy. Nie ma co biadolić na blogach - trzeba raczej przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości i zoptymalizować własne przejazdy i używanie samochodu.
Powiedzmy sobie szczerze - co to jest podwyżka cen o 20gr przy tej cenie, którą mamy obecne - weźcie do reki kalkulatory i policzcie jaki to %. Jak bardzo wzrasta koszt przejechania przeze mnie 100 km? Około 1 zł. Dajmy spokój. Jestem w stanie odbić to sobie z nawiązką robiąc kawę do termosu, zamiast kupować ją na stacji, itp.
Dla gospodarki? To także nie jest istotny wzrost - większy koszt to różne winiety, opłaty, e-myto dla transportu, itp.
Kiedyś jeden z autorów pisał, że w niektórych krajach, gdzie koszt ropy jest relatywnie wysoki w stosunku do dochodów ludzi bardzo rygorystycznie przestrzega się ekonomiki transportu. Praktycznie nie ma pustego, a nawet niepełnego przejazdu z miasta do miasta.
Cóż - tak samo to wygląda już teraz w Polsce. Mam zawodowy kontakt z kilkoma ludźmi z branży logistycznej i jest dokładnie to samo. Z reguły żadna ciężarówka nie jedzie prosto, dajmy na to z Wrocławia do Poznania, ale zbacza po miasteczkach (lekki zygzak) aby zoptymalizować koszty transportu.
W tej całej zabawie paliwo nie jest już absolutnie najważniejszym kosztem.
Z tej czy innej przyczyny - ekonomicznej czy peakoilowej ceny paliwa będą rosły - spodziewam się nawet 7zł/l w przeciągu kilkunastu miesięcy. Nie ma co biadolić na blogach - trzeba raczej przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości i zoptymalizować własne przejazdy i używanie samochodu.