Smalec, tłuszcz, olej lniany - moje przekonania, czyli samo zdrowie!!!
Kiedyś, dawno temu, jako licealista/student uległem anty-tłuszczowej histerii. Eliminowałem ze swojej diety tłuszcze, przede wszystkim zwierzęce. Przestałem jeść masło. Do tego w owym czasie aktywnie ćwiczyłem (basen, siłownia, rower).
Na efekty tej podstępnej anty-tłuszczowej manipulacji, którą zaserwowały koncerny produkujące/importujące tłuszcze palmowe (margaryny) oraz zapewne koncerny farmaceutyczne-medyczne (pogorszenie stanu zdrowia ludzi - leży w ich interesie) nie trzeba było zbyt długo czekać: miałem osłabienie odporności, osłabienie stawów, ogólny spadek wydajności, itp. dały mi się we znaki. Na tyle, że finalnie przesiałem ćwiczyć na długi czas.
W owym czasie przez mur kłamstw medialnych zaczęły przebijać się gdzieniegdzie fakty, najpierw wyśmiewane, potem coraz szerzej akceptowane: TŁUSZCZ JEST DOBRY DLA CIEBIE!!! To jego brak, lub stosowanie najgorszej jakości tłuszczów roślinnych (margaryna z kolosalną ilością chemii) niszczy twoje zdrowie.
Za tycie, problemy krążeniowe, itp. odpowiedzialne są przede wszystkim węglowodany, a przede wszystkim najgorsze ich formy - cukry zawarte w syropach glukozowych (to jest syntetyczna żywność GMO), białe pieczywo z masowej produkcji, cukier buraczany w nadmiarze...
Jakie tłuszcze polecam?
- Smalce różnego rodzaju - przede wszystkim WŁASNEJ ROBOTY! Spożywać bez skrępowania! Z pełnoziarnistym pieczywem, kiszonym ogórkiem i cebulą - to zastrzyk zdrowia i odporności - szczególnie zimą!
- Masło - tylko naturalne, z najmniejszą ilością chemii, lub jeśli się da - własnej roboty ze wsi! Masło klarowane może dłużej poleżeć niż zwykłe.
- Olej lniany - ja spożywam wyciskany na zimno lub/oraz Budwigowy. Po otwarciu te oleje ZAWSZE proszę trzymać w lodówce - tak samo jak tran po otwarciu buteleczki (tran też spożywam).
- Tłuszcz rybi i tłuste ryby wszelkiego rodzaju, ale tu z umiarem - morza i oceany są dość zanieczyszczone - ewentualnie zaufana hodowla: np. nigdy nie jedzmy pangi lub tilapii - to jest przemysłowy syf z najgorszych hodowli z Wietnamu lub Chin, śledź i makrela będą znacznie bardziej wartościowymi tłustymi rybami niż łososie z hodowli norweskich.
- Oliwa z oliwek ma się rozumieć - dobrej jakości, z 1 tłoczenia na zimno. Spożywana na zimno (choć czasem na niej podsmażam - lubię ten smak, choć to marnotrawstwo dobrej oliwy).
- Olej z rzepaku ekologiczny - tłoczony na zimno - spożywany na zimno.
Oczywiście te kalorie też trzeba spalić. Ogólnie jak na stronach o odchudzaniu mówią nieco wulgarnie: MŻWR! Czyli - Mniej Żreć, Więcej Ruchu!
Ale nie wolno żałować sobie dobrego tłuszczu, nie wolno przejmować się nadmiarem tłuszczu! Ładować w siebie ile da radę (czyli aż tak dużo się realnie nie da - zmysł smaku i powonienia powie po prostu dość, jak będzie za dużo)! Dobrze jest wypić codziennie łyżeczkę lub dwie dobrej jakości oleju lnianego, oliwkowego lub tranu przechowywanych w lodówce.
Ale węglowodany liczymy, uważamy szczególnie na najgorszej jakości "węgle" - ale spokojnie zjadamy pełnoziarniste pieczywo na zakwasie, ziemniaki, warzywa...
Na efekty tej podstępnej anty-tłuszczowej manipulacji, którą zaserwowały koncerny produkujące/importujące tłuszcze palmowe (margaryny) oraz zapewne koncerny farmaceutyczne-medyczne (pogorszenie stanu zdrowia ludzi - leży w ich interesie) nie trzeba było zbyt długo czekać: miałem osłabienie odporności, osłabienie stawów, ogólny spadek wydajności, itp. dały mi się we znaki. Na tyle, że finalnie przesiałem ćwiczyć na długi czas.
W owym czasie przez mur kłamstw medialnych zaczęły przebijać się gdzieniegdzie fakty, najpierw wyśmiewane, potem coraz szerzej akceptowane: TŁUSZCZ JEST DOBRY DLA CIEBIE!!! To jego brak, lub stosowanie najgorszej jakości tłuszczów roślinnych (margaryna z kolosalną ilością chemii) niszczy twoje zdrowie.
Za tycie, problemy krążeniowe, itp. odpowiedzialne są przede wszystkim węglowodany, a przede wszystkim najgorsze ich formy - cukry zawarte w syropach glukozowych (to jest syntetyczna żywność GMO), białe pieczywo z masowej produkcji, cukier buraczany w nadmiarze...
Jakie tłuszcze polecam?
- Smalce różnego rodzaju - przede wszystkim WŁASNEJ ROBOTY! Spożywać bez skrępowania! Z pełnoziarnistym pieczywem, kiszonym ogórkiem i cebulą - to zastrzyk zdrowia i odporności - szczególnie zimą!
- Masło - tylko naturalne, z najmniejszą ilością chemii, lub jeśli się da - własnej roboty ze wsi! Masło klarowane może dłużej poleżeć niż zwykłe.
- Olej lniany - ja spożywam wyciskany na zimno lub/oraz Budwigowy. Po otwarciu te oleje ZAWSZE proszę trzymać w lodówce - tak samo jak tran po otwarciu buteleczki (tran też spożywam).
- Tłuszcz rybi i tłuste ryby wszelkiego rodzaju, ale tu z umiarem - morza i oceany są dość zanieczyszczone - ewentualnie zaufana hodowla: np. nigdy nie jedzmy pangi lub tilapii - to jest przemysłowy syf z najgorszych hodowli z Wietnamu lub Chin, śledź i makrela będą znacznie bardziej wartościowymi tłustymi rybami niż łososie z hodowli norweskich.
- Oliwa z oliwek ma się rozumieć - dobrej jakości, z 1 tłoczenia na zimno. Spożywana na zimno (choć czasem na niej podsmażam - lubię ten smak, choć to marnotrawstwo dobrej oliwy).
- Olej z rzepaku ekologiczny - tłoczony na zimno - spożywany na zimno.
Oczywiście te kalorie też trzeba spalić. Ogólnie jak na stronach o odchudzaniu mówią nieco wulgarnie: MŻWR! Czyli - Mniej Żreć, Więcej Ruchu!
Ale nie wolno żałować sobie dobrego tłuszczu, nie wolno przejmować się nadmiarem tłuszczu! Ładować w siebie ile da radę (czyli aż tak dużo się realnie nie da - zmysł smaku i powonienia powie po prostu dość, jak będzie za dużo)! Dobrze jest wypić codziennie łyżeczkę lub dwie dobrej jakości oleju lnianego, oliwkowego lub tranu przechowywanych w lodówce.
Ale węglowodany liczymy, uważamy szczególnie na najgorszej jakości "węgle" - ale spokojnie zjadamy pełnoziarniste pieczywo na zakwasie, ziemniaki, warzywa...