Minimalizm licencjonowany. Do przyjaciół minimalistów.

Szczególnie na blogach anglojęzycznych spotykam się z dogmatem, że minimalista powinien posiadać mniej niż 100 rzeczy - ci, którzy spełnią te kryterium są w blogosferze uznawani za prawdziwych-100%-wspaniałych minimalistów. Reszta to tzw. aspirujący.

O większej sekciarskiej bzdurze nie słyszałem! Nie ma to NIC wspólnego z minimalizmem - chyba, że chodzi o napędzanie pewnemu cwaniakowi sprzedaży pewnej książki.


W przypadku tak ogólnej filozofii idiotyzmem jest ograniczanie się jakimikolwiek liczbami i narzucanie sobie czegokolwiek. Samo to podejście jest absolutnie nieminimalistyczne i jak dla mnie pozerskie. To jest dodatkowe ograniczenie - albo i kolejne materialistyczne pragnienie - których chyba u minimalisty powinno być jak najmniej? No nie?

Minimaliści którzy mnie czytacie, spuśćcie magiczną liczbę 100 tam gdzie jej miejsce, niech popłynie rurami kanalizacyjnymi i Wisłą tam gdzie powinna - do malowniczej krainy Bullshit Mountains.

O minimalizmie według mnie decyduje ogólne podejście człowieka do życia, do konsumpcji, do wyposażania domu, do obkupywania się w sklepach, do mobilności, do prostego, pełnego pozytywnych wrażeń życia - a jeśli chodzi o przedmioty to do funkcji przedmiotów, sposobu ich wykorzystania przez nas.

I tyle. To naprawdę proste.

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?