Oszczędzanie nerwów w życiu. Wzmacnanie charakteru i naszej "podstawy psychicznej".
Wczoraj zrobiłem coś, czego nie robiłem dawno. Byłem dość zmęczony i przesiedziałem późny wieczór przed TV. Siadłem na kanapie i zacząłem się relaksować... czyżby? hmm... pod koniec wieczoru czułem się raczej negatywnie pobudzony. Fakt, trochę odzwyczaiłem się od tracenia czasu przed TV, ale czy to był powód?
Zdałem sobie sprawę po fakcie, że to co oglądałem wpłynęło na mój odzwyczajony od "największego złodzieja czasu" umysł. W pierwszym filmie na TVP dosłownie co kilka minut była scena zabijania człowieka, bójki, krew, gwałt, szybko zmieniające się sceny - drugi firm na TVN, w który się biernie wlepiałem to jeszcze większa sieczka, krew, posoka, rozrywanie flaków, pieprzenie się w brudnym kiblu z obesranymi ścianami zakończone morderstwem. Podczas wieczoru byłem świadkiem zainscenizowanego, bądź co bądź, zarżnięcia ze setki ludzi. Umysł wie, że to inscenizacja - ale czy podświadomość i zwierzęca część naszego instynktu jest w stanie to odróżnić?
Dwa posty temu pisałem o wzmacnianiu pewnej silnej bazy inwestycyjnej w naszym życiu - czy nie możemy przypadkiem odnieść to do budowania sobie silnej bazy psychicznej?
Powiedzcie mi jaką inwestycją dla tej "bazy psychicznej" był wieczór przed TV, jak opisałem???
Takie łajno nasz dorosły umysł jest w stanie trawić - ale ja zapytam CZYŻBY??? Kiedyś może przyjść słabszy moment, chwila kryzysu, załamanie - i właśnie takie skumulowane psychiczne toksyny mogą być tym odważnikiem, który przechyli szalę wagi. I może się stać coś złego.
Nawiązując lekko do wczorajszego postu o obcej kulturowo makabrze serwowanej dzieciom - jak takie rzeczy, jak opisałem, wpływają na psychikę dziecka? Jaki to stanowi bodziec dla rozwoju dziecka. Pomyślcie trzeźwo i sami oceńcie, wedle własnego rozsądku.
Wzmacnianie podstawy psychologicznej.
Ja sam nie jestem zbyt religijny, ani ideowy, itp., jednak napiszę wam co robi znajomy protestant (popularne i społecznie uznane wyznanie chrześcijańskie). Koleś robi to na styl amerykański - ale to nie jest powierzchowne - jak to bywa w USA. On naprawdę ma biblię z pozaznaczanymi miejscami, przypowieściami, psalmami, itp. - co jest cechą wspólną tych fragmentów?
To są rzeczy które pocieszają, dają nadzieję, dają psychiczną energię, dają power - u niego w kościele mówi się, że to "pokarm duchowy" serwowany na wzmocnienie.
Ja sam nie jestem takim aniołkiem, jak znajomy, ale staram się ograniczać TV, unikam brutalnych gier i głupich filmów. Serwuje sobie pozytywnie nastrajające do życia książki, staram się rozmawiać z pozytywnymi i pogodnymi ludźmi, którzy motywują do działania, oglądam wartościowe filmy które mogą dać mi jakiś pozytyw psychiczny - dokumentalne, historyczne, komedie - te ostatnie czasem są bezdennie głupie, ale co się uśmieję to moje...
Horror i gry gdzie latam po ciemnych labiryntach i wypruwam flaki wrogom poszły w definitywną odstawkę - śpię przez to lepiej, mam więcej energii do działania, mam lepszy humor...
Wczorajszy wieczór to był przypadkowy błąd, który do końca utwierdził mnie w moim postępowaniu. Po prostu dbam o to co trafia do mojej psychiki, tak samo jak dbam o to co jem. Tak samo jak dbam o inwestycje w moim portfelu. I to działa.
PS. A tym osóbkom, które mi zarzucają pisanie bzdur wyssanych z palca, farmazonów, histerię, itp. mam do powiedzenia dziś jedno:
Życzę wam miłej niedzieli - spokojnej, pozytywnej, w kręgu rodziny - po której wypoczniecie i naładujecie się pozytywną energią!!! :D
Zdałem sobie sprawę po fakcie, że to co oglądałem wpłynęło na mój odzwyczajony od "największego złodzieja czasu" umysł. W pierwszym filmie na TVP dosłownie co kilka minut była scena zabijania człowieka, bójki, krew, gwałt, szybko zmieniające się sceny - drugi firm na TVN, w który się biernie wlepiałem to jeszcze większa sieczka, krew, posoka, rozrywanie flaków, pieprzenie się w brudnym kiblu z obesranymi ścianami zakończone morderstwem. Podczas wieczoru byłem świadkiem zainscenizowanego, bądź co bądź, zarżnięcia ze setki ludzi. Umysł wie, że to inscenizacja - ale czy podświadomość i zwierzęca część naszego instynktu jest w stanie to odróżnić?
Dwa posty temu pisałem o wzmacnianiu pewnej silnej bazy inwestycyjnej w naszym życiu - czy nie możemy przypadkiem odnieść to do budowania sobie silnej bazy psychicznej?
Powiedzcie mi jaką inwestycją dla tej "bazy psychicznej" był wieczór przed TV, jak opisałem???
Takie łajno nasz dorosły umysł jest w stanie trawić - ale ja zapytam CZYŻBY??? Kiedyś może przyjść słabszy moment, chwila kryzysu, załamanie - i właśnie takie skumulowane psychiczne toksyny mogą być tym odważnikiem, który przechyli szalę wagi. I może się stać coś złego.
Nawiązując lekko do wczorajszego postu o obcej kulturowo makabrze serwowanej dzieciom - jak takie rzeczy, jak opisałem, wpływają na psychikę dziecka? Jaki to stanowi bodziec dla rozwoju dziecka. Pomyślcie trzeźwo i sami oceńcie, wedle własnego rozsądku.
Wzmacnianie podstawy psychologicznej.
Ja sam nie jestem zbyt religijny, ani ideowy, itp., jednak napiszę wam co robi znajomy protestant (popularne i społecznie uznane wyznanie chrześcijańskie). Koleś robi to na styl amerykański - ale to nie jest powierzchowne - jak to bywa w USA. On naprawdę ma biblię z pozaznaczanymi miejscami, przypowieściami, psalmami, itp. - co jest cechą wspólną tych fragmentów?
To są rzeczy które pocieszają, dają nadzieję, dają psychiczną energię, dają power - u niego w kościele mówi się, że to "pokarm duchowy" serwowany na wzmocnienie.
Ja sam nie jestem takim aniołkiem, jak znajomy, ale staram się ograniczać TV, unikam brutalnych gier i głupich filmów. Serwuje sobie pozytywnie nastrajające do życia książki, staram się rozmawiać z pozytywnymi i pogodnymi ludźmi, którzy motywują do działania, oglądam wartościowe filmy które mogą dać mi jakiś pozytyw psychiczny - dokumentalne, historyczne, komedie - te ostatnie czasem są bezdennie głupie, ale co się uśmieję to moje...
Horror i gry gdzie latam po ciemnych labiryntach i wypruwam flaki wrogom poszły w definitywną odstawkę - śpię przez to lepiej, mam więcej energii do działania, mam lepszy humor...
Wczorajszy wieczór to był przypadkowy błąd, który do końca utwierdził mnie w moim postępowaniu. Po prostu dbam o to co trafia do mojej psychiki, tak samo jak dbam o to co jem. Tak samo jak dbam o inwestycje w moim portfelu. I to działa.
PS. A tym osóbkom, które mi zarzucają pisanie bzdur wyssanych z palca, farmazonów, histerię, itp. mam do powiedzenia dziś jedno:
Życzę wam miłej niedzieli - spokojnej, pozytywnej, w kręgu rodziny - po której wypoczniecie i naładujecie się pozytywną energią!!! :D
ja akurat pracuję :-)
OdpowiedzUsuńale również życzę udanej niedzieli.
Nie wiem czy uważa Pan, że Pana znajomy to aniołek, facet czytający Biblię to aniołek czy może każdy głęboko wierzący to aniołek. Ale wszystkim 'aniołkom' współczuję. W Piśmie sylwetki mężczyzn to nie sylwetki 'aniołków' i 'miłych facetów', ale gwałtowników, buntowników, facetów z jajami. Gdzie się podziali ci boży mężowie? W tym temacie polecam książkę Johna Eldredge'a "Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy".
OdpowiedzUsuńCo do dbania o higienę psychiczną - w 100% popieram! Masa programów opiera się wyłącznie na bodźcowaniu - nie wnoszą NIC wartościowego. Bodźce (głównie przemoc, seks i humor) podawane wystarczająco często przykuwają uwagę, a przykuta uwaga przykuwa widza do fotela. Oczywiście do poziomu i częstotliwości podawanych bodźców łatwo się przyzwyczaić, więc w przyszłości będą serwowane jeszcze częściej i będą jeszcze mocniejsze.
Czysta selekcja. Nie ma powodu ogladac rzeczy, ktore uznajemy za strate czasu. Tak samo jak nie czytam ksiazek, ktore uwazam za nie warte tego.
OdpowiedzUsuń@Admin
OdpowiedzUsuńDo TV mam podobny stosunek. Włączam tylko na serwisy info, ale filmów nie potrafię oglądać, zasypiam albo znajduję sobie jakieś inne zajęcie góra po 20 min.
Odnośnie gier, to jednak lubię bezmyślne mordowanie, dużo krwi, efektownych eksplozji i mało używania szarych komórek.
Po prostu mnie to relaksuje. Nigdy nie gram jednak przeciwko innym żywym graczom, bo nie potrzebuję dodatkowego stresu wynikającego z rywalizacji.
Niedawno dostałem od córki nietrafiony prezent od ciotki - Xbox. :)
"Serwuje sobie pozytywnie nastrajające do życia książki"
Może napisz czasami co czytasz i dlaczego.
Bezmyślne mordowanie, krew, itp. może i relaksuje świadomą część mózgu - ale dopiero co niedawno wyszliśmy z lasu - sama rewolucja rolnicza to na przestrzeni ludzkości mrugnięcie okiem, rewolucja przemysłowa to jakaś nanosekunda... a rzeczywistość wirtualna, itp.?
OdpowiedzUsuńAle to co się dzieje i jak to działa na inne sfery naszej świadomości, elementy o których istnieniu nie zdajemy sobie sprawy, to jedna wielka niewiadoma?
Sorka, na sobie eksperymentować nie będę - obserwuję jednak ludzi naokoło, co się tak bodźcują i nie za bardzo mi to wygląda na zdrowe.
Co do natury znajomego nie odpowiem, słabo go jeszcze znam - ale wiem jedno - to człowiek czynu, co na jednym miejscu nie usiedzi... chłop ma max-power.
Richmond - dokładnie - u mnie to się robi, czysta i brutalna selekcja treści - bez kompromisu.
OdpowiedzUsuńMój czas jest cenny. Jeśli ktoś chce go zająć jakimś chłamem - niech mi dobrze zapłaci.
aha, artur - pomyślę o książkach, na razie na biurku leży choćby dość znana książka "Osobisty Program Efektywnej Pracy", którą powoli odświeżam
OdpowiedzUsuńMoże czasami dobrze, w sposób kontrolowany, obudzić w sobie krwiożerczą małpę. Lepiej chyba w grach, niż relacjach rodzinnych, biznesowych, czy na drodze...
OdpowiedzUsuńMoże i masz rację, nie jestem wszechwiedzący - jednak w moim mieście dwukrotnie był przypadek, przynajmniej tyle słyszałem, że ktoś wstał od takiej gry, wziął nóż i poczuł nieodpartą potrzebę by zabić naprawdę.
OdpowiedzUsuńPierwsza napotkana kobieta nie przeżyła.
Sprawca nie wie dlaczego to zrobił, po prostu nagle musiał. automatycznie. Normalny, przeciętny chłopak.
Krwiożerczą małpą to ja jestem na siłowni w konfrontacji z żelazem - a szykuje mi się też trening MA i na pewno, mimo kwękania żony, wezmę udział w sparingach.
Jak juz sie zabieramy za analizy... to ja sie zastanawiam dlaczego nie wylaczyles telewizora po pierwszych pieciu minutach tego krwawego i durnego filmu, tylko przesiedziales caly wieczor?
OdpowiedzUsuńPiszesz, ze to takie szkodliwe, zle wplywa na psychike, ze marnuje Twoj cenny czas - a jednak siedziales jak przykuty caly wieczor....
Coz za ironia.
Disklajmer:
telewizora nie posiadam od lat 9, a jesli ogladam filmy, to starannie wybrane na laptopie.
Hahaha... A gdzie ja tu piszę, że jestem jakimś idealnym rycerzem w lśniącej zbroi i w ogóle... że nie popełniam błędów???
OdpowiedzUsuńMasz zbyt pozytywny obraz mojej osoby.
Klapnąłem na kanapie, nie na cały wieczór, ale dużą jego część, z 3h zeszło, byłem tak zrypany, że zanim klapnąłem podszedłem do lodówki, klikam pilotem od samochodu... i się zastanawiam... kurczę, czemu się nie otwiera :D
Post piszę po fakcie, następnym razem raczej pogrzebię w bebechach Slackware Linux, niż stracę czas na bzdety.
Ja też w grach lubię bić potwory, postrzelać sobie do nich np. z karabinu, i najczęściej one padają a arszu się cieszy :D
OdpowiedzUsuńja lubię ewentualnie zaliczyć jakąś klasyczną pikselowatą strzelankę z gatunku "stare gry", coś commodoro-amigowego ewentualnie wczesny pecet
OdpowiedzUsuńniski poziom realizmu sprawi, że podświadomość nie zacznie pracować jak nakręcona (jak to jest przy nowych bardzo realistycznych produkcjach) a duża grywalność zrekompensuje braki w efektach
Mój czas pan w sobie ma wartość. Kiedyś umrę i choćbym nie wiem jak się wysilał tego czasu na wiele mi braknie. Dużo oglądam, dużo czytam, dużo innych rzeczy. Zabijanie na ekranie? Musi być. :)
OdpowiedzUsuńNie tylko praca i konkrety. To kim jestem nie zależy od tego bo posiadam. Życie ma mieć smak.
Dzieciak zabija i mówi że to przez grę? Lipa. I to na maxa. Oczywiście wszystkie te psychologi z bożej łaski to łykają jak pelikany.