Odnawianie starych skórzanych butów.

"Wyrzuć to dziadostwo! To już nie ten fason! Chyba mógłbyś sobie kupić nowe, modnie wyglądające buty!" - taki tekst usłyszałem od członków rodziny odnośnie moich butów - wyciągniętych z szafy na jesień.


Po co jednak mam je wyrzucać? Mam nietypowy rozmiar, coś koło 45,5, więc trudno mi znaleźć wygodne skórzane buty, stracę dużo czasu, a zanim nowe buty się rozchodzą, będę musiał się nieźle pomęczyć.

Dla jakiej idei? Po co? Dla mody? No a skąd moda? Bo w tym sezonie jakiś homo-projektant wymyślił buty z bardziej spiłowanym czubkiem niż rok temu? (Czubek spiłowany - bo jego kochaś kopnął go z buta i go mocno tyłek dwa dni bolał.)

Nie ma głupich. Takie wygodne buty odnawiam.

1. Dokładne czyszczenie zewnątrz i wewnątrz. Dosuszenie ich jeśli podczas czyszczenia użyłem wody.

2. Zapastowanie klasyczną pastą do butów (nie za drogą, bo tu zdarzają się cuda - jak. np. za duża zawartość połyskującego wosku, mikro-dodatki, itp. - nie, nie, ja chcę zwykłą pastę jak za komuny). Nie używam tu pasty w płynie.

3. Wypolerowanie butów szmatką lub szczotką.


4. Wymiana sznurówek na lepsze, nowsze i ładniejsze.


5. Psiknięcie do środka jakimś środkiem zapachowym i zaaplikowanie wkładek z węglem aktywnym. Taki wkład się szybko zbija, a rozchodzony but staje się bardziej "jak nowy" - lepiej obejmuję stopę. Wkład sprawia, że zapach w bucie jest neutralny i nie wstyd ich zdjąć przy ludziach, także dlatego, że środek buta wygląda estetycznie.

No i mamy czysto, estetycznie, przyjemnie. But jak nowy :)

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?