Praca i biznes: Kontakty i jeszcze raz kontakty!

Mój dawny znajomy narzekał kiedyś, że nie może poznać żadnej dziewczyny. Pytam go - no a gdzie szukasz? W sumie nigdzie - mówi - pracuję w domu (grafik komputerowy, psychicznie w jakimś matriksie), trenuję sam w lasku (jogging) - nie ma okazji spotkać.

Kolega chciał poznać dziewczynę, bardzo mu to doskwierało, ale nie szukał. Poradziłem mu zapisanie się na jakieś sekcje sportowe - zamiast samotnego biegania w lesie, poradziłem mu wyrwanie się do klubów studenckich, na domówki do znajomych itp. Oczywiście posłuchał i wkrótce poznał interesującą go dziewczynę. I to jest autentyczna historia. (Z tą dziewczyną nic nie wyszło finalnie, ale bariera została przełamana.)


Poprzedni post o pracy generalnie sprowadza się do jednego - nie sieć na d*** u mamusi - chwytaj jakąkolwiek pracę - nawet na kasie jako sprzedawca - jeśli jesteś u prywaciarza łap kontakty (jak mąż Tofalarii) - jeśli jesteś na naprawdę marnej posadzie w sieciówce/korporacji (jak kiedyś ja w ubezpieczeniach) - pchaj się na imprezy firmowe, szkolenia, wyjazdy integracyjne... i łap kontakty. Proszę po prostu przeczytać komentarze do posta: http://racjonalne-oszczedzanie.blogspot.com/2011/10/nie-po-to-konczya-studia-by-w.html

W Polsce kontakty i znajomości to klucz do wszystkiego.

Nawet teraz, kiedy jestem na swoim dalej mam nawyk rozmawiania z ludźmi i łapania kontaktów! Biznes to ryzykowne poletko a ja jestem akurat przed decyzją ostrego zwrotu o 90 stopni, co może się różnie skończyć - wiem, świadomie podejmuję pewne ryzyko - ale wkrótce mogę także zostać na lodzie, w znacznie gorszej sytuacji niż większość czytających tego bloga. Zdobyte kontakty mogą okazać się "miękką poduchą" w razie upadku na 4 litery, albo katapultą w nowej branży.

Właśnie teraz zdałem sobie sprawę, że choćby teraz w klubie sportowym gdzie trenuję rozmawiam z ludźmi i powoli łapię kontakty. Mam dosyć dobry kontakt z trenerami, jeden z nich to znajomy dawnego znajomego sprzed lat, zatem powoli odświeża się siatka daaaawnych relacji (co, kto i gdzie?). Poznałem też gościa - zawodowca, który obraca się w środowisku sportowym w mieście, w całym kraju i nawet za granicą i powoli mi się rysuje obraz jak wygląda sytuacja w interesie. Na treningi przychodzi dawny kolega z zaprzyjaźnionej firmy, który chce rozkręcać nowy interes i sam, jak się okazuje, szuka potencjalnych kooperantów. Właściciel klubu okazuje się także znajomym znajomych i już teraz w klubie reklamowana jest firma osoby z mojej rodziny (akurat pasuje tematycznie).

To wszystko oczywiście odbyło się podczas kilkunastu treningów, spontanicznie, rozmowy po kilka minut raptem - na treningi nie przychodzę gadać, a ćwiczyć - jestem tak mokry, że można wykręcać koszulę. Ale są przerwy między seriami, czasem to mój rozmówca ma takie gadane, że hej :) Wystarczy więc słuchać ludzi, nie cwaniakować i nie pozować na zarozumiałego, nadętego dupka... czy wielkiego macho... i będzie dobrze.

Łapcie kontakty :)

One są cenniejsze niż wasze akcje na giełdzie.

Komentarze

  1. marcin wiesmak

    Mowilem Ci R-O ze silownia to zaje... miejsce na robienie interesow :) Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  2. ano mówiłeś, fakt, i miałeś rację :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?

Jeep Grand Cherokee - spalanie i oszczędność.