Telefon komórkowy - pomocny gadżet, czy kaganiec i smycz?

Jakiś czas temu na blogu Droga Minimalisty kolega napisał o używaniu starych telefonów, co oczywiście poparłem, bo skoro działa dobrze to po co coś zmieniać? Czy jest to jakaś ekskluzywna rzecz, którą NAPRAWDĘ można komuś zaimponować? Cegłą przy pupie to imponowałem, jak jeszcze nikt komórek nie nosił - a teraz??? Nuda Panie, nuda...


Natomiast jest jedna rzecz do której doszedłem po latach użytkowania komórki: Telefon jest dla mnie a nie odwrotnie. Tzn. jeśli sobie dzwoni - niech dzwoni. Jeśli odebranie nie jest dla mnie wygodne - nie odbieram - oddzwonię później. Staram się nie lecieć z jęzorem i nie gonić do aparatu, który na ogół gdzieś w domu / w pracy leży, zwłaszcza, że ludzie na ogół odczekują tylko 2-3 sygnały i się rozłączają (bo się boją poczty głosowej).

Komórki na ogół nie odbieram przed jakimś umownym magicznym terminem, który wyznaczam sobie na gdzieś pomiędzy 10.00-11.00 oraz po 21.00-22.00 wieczorem. Jestem wprawnym rozmówcą i umiem załatwić większość spraw przez telefon, ale poza godzinami efektywności po prostu "mi się rozmowa nie klei". Komórki na ogół nie odbieram na spotkaniach z ludźmi, zerkam jedynie czy to nie ktoś z rodziny i odkładam telefon.

Komórki nie odbieram kiedy śpię, jem, odpoczywam, siedzę w toalecie... Owszem, jako osoba prowadząca biznes, przez takie podejście rzeczywiście można np. stracić klienta, który z niecierpliwiony zadzwoni dalej - ale z drugiej strony tych klientów którzy spokojnie poczekają na moje oddzwonienie w dogodnym terminie mogę potraktować lepiej i generalnie osiągnąć lepszą efektywność.

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?