Jabłko z supermarketu
Pamiętacie post o Francuzie i dzikich jabłkach - kiedy go napisałem zerwałem trzy sztuki tych dziczek z podwórka, wielkości mniej więcej połowy normalnego jabłka z supermarketu i położyłem w kuchni. Tego samego dnia Kobieta kupiła sobie dwa duże, ładne i wypasione jabłka z supermarketu - jedno zjadła - jedno zostało w koszyku razem z dziczkami na dłużej.
Po niecałym tygodniu patrzę - jabłko marketowe od spodu nadgnite i już zaczęła wdawać się pleśń - dzikie jabłka - stan idealny. Tak sobie myślę filozoficznie - mimo tej całej chemii, oprysków, itp. - wycackanie jabłko jest mniej odporne, niż podobne mu dzikie jabłka.
PS. W przedostatnim poście o ociepleniu wewnętrznym zrobił się fajny 'offtop' o budowie małego domku na zgłoszenie 5x5 m - warto zaglądnąć :)
Po niecałym tygodniu patrzę - jabłko marketowe od spodu nadgnite i już zaczęła wdawać się pleśń - dzikie jabłka - stan idealny. Tak sobie myślę filozoficznie - mimo tej całej chemii, oprysków, itp. - wycackanie jabłko jest mniej odporne, niż podobne mu dzikie jabłka.
PS. W przedostatnim poście o ociepleniu wewnętrznym zrobił się fajny 'offtop' o budowie małego domku na zgłoszenie 5x5 m - warto zaglądnąć :)
istotnie - dopiero co rozmawiałem z pracy z klientem ze wsi
OdpowiedzUsuńpotwierdził - jabłka z marketu gniją w ciągu kilku dni w domu - jego żona też je kupuje - bo ładne, duże i miękkie,
jabłka z nieco już zapuszczonego własnego sadu - wytrzymują dłuuugo
koleś nie zajmuje się rolnictwem/sadownictwem obecnie
jego słowa: "chemia panie, chemia i syf"
Jak maja nie gnic, jesli sa zbierane niedojrzale, trzymane tygodniami w chlodniach a potem przed dostarczeniem do supermarketu traktowane chemia zeby szybko dojrzaly i ladnie wygladaly?
OdpowiedzUsuńPodobnie jest z innymi owocami i szybko psujacymi sie warzywami.
masakra to co mówisz, człowiek o tym wcześniej nie myślał
OdpowiedzUsuńKolega pracował na plantacji we Francji: stosują tam mnóstwo chemicznych oprysków: np: na to, aby owoce były czerwone, aby były szybko rosły i najlepiej aby wszystkie jabłka były równej wielkości(napewno zwróciliście uwagę na niektóre sprowadzane jabłka, że są wszystkie takiej samej wielkości, nienaturalne i błyszczące)
OdpowiedzUsuńFutrzak ma rację, że zrywane są niedojrzałe owoce, trzyma się je potem w chłodni i spryskuje toną chemii.I zgoda, że te "chemiczne" przegrywają z dzikusami jeśli chodzi o psucie się.
A np sprowadzane banany dlaczego w kartonach są zielone a za parę dni dostają "bananowego" kolorku.
Tak samo owoce mango, melony itp.Dlatego ważne jest, aby każdy owoc porządnie wymyć, zwłaszcza tuż przy ogonkach.
Hm.. a mnie zaniepokoilo to, ze jablko z marketu nie chcialo sie popsuc. Doszlam do wniosku, ze to nienaturalne, zeby po kilku tygodniach wygladalo tak samo dobrze jak wczesniej, tyle ze w srodku bylo juz miekkie. Spodziewalabym sie po naturalnym jablku, ze zacznie wysychac i marszczyc sie po jakims czasie, a marketowe nijak tego nie robilo.
OdpowiedzUsuńO tym, ze te jablka sa pryskane bog wie czym, to wiedzialam. Nie wierze, zeby naturalne jablko dotarlo z Chile czy Nowej Zelandii w stanie nienaruszonym, jak zerwane z drzewa przed chwila.
Przechowywanie w kontrolowanej atmosferze i tyle.
OdpowiedzUsuńAle i te zapobiegające psuciu się gazy nie zahamują psucia się jabłka od środka, szkoda tylko że tego nie widać ;/
W przypadku jabłek ogromne znaczenie ma odmiana. Są takie, które można przechować przez całą zimę i takie, które trzeba zjeść/przerobić bardzo szybko.
OdpowiedzUsuń