Jabłko z supermarketu
Pamiętacie post o Francuzie i dzikich jabłkach - kiedy go napisałem zerwałem trzy sztuki tych dziczek z podwórka, wielkości mniej więcej połowy normalnego jabłka z supermarketu i położyłem w kuchni. Tego samego dnia Kobieta kupiła sobie dwa duże, ładne i wypasione jabłka z supermarketu - jedno zjadła - jedno zostało w koszyku razem z dziczkami na dłużej.
Po niecałym tygodniu patrzę - jabłko marketowe od spodu nadgnite i już zaczęła wdawać się pleśń - dzikie jabłka - stan idealny. Tak sobie myślę filozoficznie - mimo tej całej chemii, oprysków, itp. - wycackanie jabłko jest mniej odporne, niż podobne mu dzikie jabłka.
PS. W przedostatnim poście o ociepleniu wewnętrznym zrobił się fajny 'offtop' o budowie małego domku na zgłoszenie 5x5 m - warto zaglądnąć :)
Po niecałym tygodniu patrzę - jabłko marketowe od spodu nadgnite i już zaczęła wdawać się pleśń - dzikie jabłka - stan idealny. Tak sobie myślę filozoficznie - mimo tej całej chemii, oprysków, itp. - wycackanie jabłko jest mniej odporne, niż podobne mu dzikie jabłka.
PS. W przedostatnim poście o ociepleniu wewnętrznym zrobił się fajny 'offtop' o budowie małego domku na zgłoszenie 5x5 m - warto zaglądnąć :)