120 tysięcy i rozmowa o wolności

Obiecałem jakoś celebrować 120 tysięcy odwiedzin bloga (blog istnieje od ok. 10 miesięcy), ale jakoś na tą okazję narobiło się trochę dyskusji polityczno-obyczajowych. Mam odczucie, że dyskutanci zarzucają mi swoisty zamordyzm i chęć nakazywania innym.

Tyle, że mamy tu jeden, zasadniczy błąd rozumowania. Ja NIE krzyczę na blogu: "Stop! niech SEJM zabroni jazdy bez kamizelki i kasku! Dosyć! Niech W RZĄDZIE zabronią halołin, brutalnych gier..."

Ja mówię i PROSZĘ - ubierz kamizelkę i oświetl rower - w naszym wspólnym interesie. (Domyślnie: Jeśli chcesz!)

Ja proszę - nie puszczaj dziecku horroru i morderczych gier, ale NIE krzyczę o urzędowej prohibicji na ostre produkcje!

Wszystko na zasadzie dobrowolności, samoorganizacji społeczeństwa - aby ludzie nie stali jak owce - biernie.

A jeśli się ze mną jeden z drugim nie zgodzi, ekhmmm - chcącemu nie dzieje się krzywda. Grabarze, lekarze, rehabilianci oraz psychologowie i psychiatrzy też z czegoś żyć muszą i ucieszą się, że mnie nie posłuchacie.

Gdzie tu gadanie przeciwko wolności?

Chyba, że moi dyskutanci utożsamiają wolność z jakimś skrajnym anarchizmem i destrukcją wszelkich struktur - także samoorganizacji społeczeństwa. I powrotem do kolektywu.

Chyba że wolność dla nich to procesja gejów lub rozpieprzanie miasta przez protestujących lewaków i anarchistów - natomiast procesja katolicka lub Marsz Niepodległości na 11 listopada - to już wolność nie jest.


Chcącemu nie dzieje się krzywda.

Swoje podejście do pijanych kierowców wyjaśniłem w poście już kilkukrotnie. Po co się powtarzać w nieskończoność. Nie zgadzam się z korwinowskimi dogmatami i pseudo-logiką.

Chcesz - pij i wsiadaj za kółko. W wolnościowym państwie minimum, które sobie wyobrażam - bekniesz za to ostro i tak. Będą konsekwencje. Dalej uważam, że tutaj "chcącemu nie dzieje się krzywda".

Tak samo jak intruz z nożem, co o 2.00 w nocy w naszym domu chciał sobie tylko ukroić chleba. Dyskutanci na blogu twierdzą, że do chwili kiedy nie ma ofiary - nie ma przestępstwa. Rozumiem, że według naszych domorosłych wolnościowców w tej sytuacji mam czekać aż nasz "poszukiwacz chleba" zaszlachtuje mi kogoś z domowników i dopiero wtedy mam działać?

Nudna się robi wasza akademicka logika osadzona w teoretycznych realiach - jak pijany kierowca, albo włamywacz zabije kogoś z waszej rodziny, przestaniecie chrzanić jak nawiedzeni, że przestępstwo jest jedynie kiedy już jest ofiara.

Chcesz pić - nie jedź - i tyle, bo jak cię dorwę w mojej okolicy to ci nie podaruję.

Chcesz wejść z nożem do mojego domu o 2.00 w nocy i "ukroić chleb" - kup sobie najpierw trumnę. Chcącemu nie dzieje się krzywda, więc nie miej do nikogo żalu, kiedy będziesz wąchał kwiatki od strony korzonków.



No... polityka polityką... ale celebracja tych 120 tysięcy także musi być. Seksowna polska dziewczyna wykona na filmiku taniec irlandzki, aby poprawić wszystkim dyskutantom nastrój i uczcić powodzenie bloga.

Popularne posty z tego bloga

Jak sprzedać niepotrzebne przedmioty?

Oszczędny przepis: serca drobiowe dla smakoszy

Polsat cyfrowy - multiroom - problemy i pozorna oszczędność?