Podsumowanie 4 miesięcy "inwestycji" w zdrowie i sport.
Około 4-5 miesięcy temu wszyscy mieli szała na punkcie włożenia oszczędności trzymanych w skarpecie z metale - jak czas pokazał - decyzja była to słuszna, ale mi to nie pasowało. Czułem, że to nie jest właściwa lokata dla mnie i wyrażałem to otwarcie na blogu.
Postanowiłem włożyć pieniądz w ogólnie pojęty interes i okazało się to w moim przypadku słuszne. Czułem że wolę, aby mój pieniądz w widoczny sposób pracował a nie kisił się na lokatach - nawet jeśli zyskownych. Trochę zaskórniaków jednak zostało i wtedy jeden z czytelników (a konkretnie marcin wiesmak) rzucił hasło, że najlepiej inwestować w siebie i w zdrowie. Spodobało mi się.
Do ruchu fizycznego nakłaniali między innymi Richmond, Tofalaria...najpewniej kogoś pominąłem... hmm... Riannon informowała o zbawiennym wpływie pracy fizycznej na stan zbędnego sadła... mniejsza o to.
No i jestem teraz po ok. 4 miesiącach tego "inwestowania". Niestety absolutnie nie porobiłem sobie żadnych pomiarów czegokolwiek, traktując to na początku jedynie w kategoriach zabawy (i dalej jest to świetną zabawą) - natomiast napisze co jestem w stanie stwierdzić na pierwszy rzut oka.
Co osiągnąłem:
- zwiększenie ogólnego poziomu energii i mocy, także do pracy umysłowej
- odczuwalne wzmocnienie fizyczne, przyrost siły, mam już dobrą 'pompę' do ćwiczeń, nie muszę się zmuszać do treningu - idzie już samo z siebie
- radykalne zmniejszenie ilości wypijanego alkoholu (nie mam już z reguły nawet ciśnienia na kolejne piwo lub kieliszek wódki), mniej wydaję na alkohol
- poprawa kwestii pokarmowych - czuję, że układ pokarmowy działa mi dobrze, nie ma niestrawności, itp.
- czuję, że wzmocnił mi się "gorset mięśni" podtrzymujących kręgosłup i postawę - brzuch, plecy, boki - to znaczna wygoda dla osoby pracującej na 4 literach, choć na razie jeszcze specjalnie nie widzę radykalnego efektu (tj. widocznego kaloryfera, itp).
- co do efektów widocznych - to biceps mi poszedł +4 cm, ale też go starannie i regularnie pompowałem w ramach polepszania "zestawu plażowego", co nastraja pozytywnie
- najlepszym i najważniejszym efektem podjęcia tej inwestycji jest jednak samopoczucie psychiczne i zastrzyk pozytywnej energii - rzecz bezcenna i nie do przeliczenia na pieniądze
I to na razie byłoby na tyle.
Postanowiłem włożyć pieniądz w ogólnie pojęty interes i okazało się to w moim przypadku słuszne. Czułem że wolę, aby mój pieniądz w widoczny sposób pracował a nie kisił się na lokatach - nawet jeśli zyskownych. Trochę zaskórniaków jednak zostało i wtedy jeden z czytelników (a konkretnie marcin wiesmak) rzucił hasło, że najlepiej inwestować w siebie i w zdrowie. Spodobało mi się.
Do ruchu fizycznego nakłaniali między innymi Richmond, Tofalaria...najpewniej kogoś pominąłem... hmm... Riannon informowała o zbawiennym wpływie pracy fizycznej na stan zbędnego sadła... mniejsza o to.
No i jestem teraz po ok. 4 miesiącach tego "inwestowania". Niestety absolutnie nie porobiłem sobie żadnych pomiarów czegokolwiek, traktując to na początku jedynie w kategoriach zabawy (i dalej jest to świetną zabawą) - natomiast napisze co jestem w stanie stwierdzić na pierwszy rzut oka.
Co osiągnąłem:
- zwiększenie ogólnego poziomu energii i mocy, także do pracy umysłowej
- odczuwalne wzmocnienie fizyczne, przyrost siły, mam już dobrą 'pompę' do ćwiczeń, nie muszę się zmuszać do treningu - idzie już samo z siebie
- radykalne zmniejszenie ilości wypijanego alkoholu (nie mam już z reguły nawet ciśnienia na kolejne piwo lub kieliszek wódki), mniej wydaję na alkohol
- poprawa kwestii pokarmowych - czuję, że układ pokarmowy działa mi dobrze, nie ma niestrawności, itp.
- czuję, że wzmocnił mi się "gorset mięśni" podtrzymujących kręgosłup i postawę - brzuch, plecy, boki - to znaczna wygoda dla osoby pracującej na 4 literach, choć na razie jeszcze specjalnie nie widzę radykalnego efektu (tj. widocznego kaloryfera, itp).
- co do efektów widocznych - to biceps mi poszedł +4 cm, ale też go starannie i regularnie pompowałem w ramach polepszania "zestawu plażowego", co nastraja pozytywnie
- najlepszym i najważniejszym efektem podjęcia tej inwestycji jest jednak samopoczucie psychiczne i zastrzyk pozytywnej energii - rzecz bezcenna i nie do przeliczenia na pieniądze
I to na razie byłoby na tyle.
i jeszcze jedno
OdpowiedzUsuńproszę o głosy, czy chcecie czytać takie posty na blogu głównym, czy też wyrzucić to do osobnej sekcji tak jak zrobiłem jakiś czas temu z tematyka komputerową
http://lekki-linux.blogspot.com/
wiem, że nie każdego to musi interesować - a niektórych właśnie to interesuje najbardziej i chcieliby mieć w 1 miejscu
dla mnie to wszystko jedno - kilka klików na panelu administracyjnym
Mysle, ze mozesz to zostawic na glownym blogu. W koncu to inwestycja w zdrowie i pozniejsza oszczednosc na lekarzach i lekach :-)
OdpowiedzUsuńpodjąłem jednak decyzję o wydzieleniu kolejnego bloga pomocniczego o temacie "dieta i zdrowie"- najwyżej będę podawał linki do nowych, lub odświeżonych postów na głównym
OdpowiedzUsuńdzięki temu będę miał jakiś porządek w postach, bo w sumie na upartego na blogu głównym można pisać o wszystkim
blogowanie jest fajną rozrywką, ale jak już się w to bawię - niech ma to jakiś sensowny kształt
Marcin wiesmak
OdpowiedzUsuńJesli umiesz wypunktowac co zyskales, to twoja inwestycja napewno juz zwrocila sie z nawiazka.
Jednak MY musimy wiedziec ze weszlismy w wieczna "droge wojownika" :DD Jest ona wykuwana nie dniami, nie miesiacami lecz latami.
Jest toczona powoli, mizernie zawsze pod gore, zawsze do przodu jak syzyfowy glaz.
Jednakze dnia na dzien stajemy sie przyslowiwym niszczycielem -pancernikiem ktorego nikt nie jest w stanie zlamac ;)
Teraz kolejny etap bo procz sfery fizyczynej bedziemy poprawiac ja tez od strony psychicznej.
Postaram sie podpowidziec i dac pare rad aby pogodzic sprawy zawodowe, rodzinne i "nasza droge" wszakze ja swoja prowadze praktycznie z przechodem od 11 lat ;)
Pamietaj ze Tobie kibicuje i trzymam goraco kciuki ale rowniez poprzez "internetowe oko" oceniam ;))
no dzięki wielkie
OdpowiedzUsuńja już wszedłem w rytm tj, w dzień bez treningu chodzę z konta w kont i mi czegoś brakuje
coś tak się kiedyś robiło, ale sumie jest to 8 lat przerwy w działaniu, więc będzie to autentyczna droga od zera do bohatera
ja jestem cierpliwy i uparty, wiem że to nawet lata, a nie tygodnie
alternatywa, czyli skapcanienie i spapusiowanie na kanapie z browarem w ręku, mi się nie podoba
Fajnie takie podsumowanie przeczytać. Moje odczucia podobne (może bez tego bicepsa). W górach z plecakiem mogę zasuwać szybciej niż 15 lat temu ;)A wystarczyło parę latek aerobów.
OdpowiedzUsuń