Sekrety piłki nożnej.
Jak napisałem w komentarzach nie jestem fanem footballu. Preferuję zupełnie inne sporty, zarówno w ćwiczeniu, jak i oglądaniu. Mało oglądam TV, ale ze sportów oglądanych lubię ewentualnie przeróżne walki, w tym boks oraz zawody strongmen.
Popatrzmy pod kątem finansów i polityki - bo w tym klimacie pojawiają się czasem wpisy na blogach - moje sporty nie wymagają dofinansowania z budżetu, kosztownego zabezpieczania imprez przez służby, mega-obiektów sportowych budowanych za pieniądze podatnika i sieci autostrad. Fani i sponsorzy z dużą nawiązką finansują współczesne "zmagania gladiatorów". Wpierniczanie się rządu w te dyscypliny jest całkowicie zbędne.
Patrząc natomiast na styk polityki i footballu - jestem trochę zniechęcony do tej dyscypliny.
Pomijając to, że np. we Wrocławiu na mieście można dostać w ryj za rejestracje z literami DLU oraz inne dolnośląskie blachy, gdzie nie panuje już Śląsk Wrocław. To chore - z kolei ja nie widziałem w mojej okolicy nigdy bójek między fanami Pudziana a Kurasia.
Według mnie ludzie po prostu zapomnieli o korzeniach piłki nożnej - a cały sekret tkwi gdzie indziej. Nie w przepłaconych stadionach, które już się rozpadają i w nowych autobahnach, gdzie już trzeba łatać dziury.
Za szczeniaka, kiedy się nie przelewało, braliśmy z kumplami stare gazety, zwijaliśmy z nich ciasną kulę, oklejaliśmy taśmą pakową i już była piłka. Do tego cztery cegłówki, albo plecaki - i już łąka zamieniała się w boisko.
I mówię wam - to był prawdziwy i profesjonalny football. Śmiech, pot i łzy!
Nie potrzebne były nam Orliki i Stadiony Narodowe.
Każde boisko na osiedlu było non stop zajęte, łącznie z tymi "dzikimi" - improwizowanymi. Dziś te boiska pozarastały, a boiska miejsko-szkolne, z ładnymi plastikowymi trybunami, elektrycznym doświetleniem i gumowaną nawierzchnią - stoją non stop PUSTE.
Dzieciaki i młodzież zainteresowana piłką nożną po powrocie ze szkoły siedzi w fotelu i banga w symulacje footballu na PS3 albo inne gierki na PC. Wymarłe osiedle - świat zaginionych dzieci.
Popatrzmy pod kątem finansów i polityki - bo w tym klimacie pojawiają się czasem wpisy na blogach - moje sporty nie wymagają dofinansowania z budżetu, kosztownego zabezpieczania imprez przez służby, mega-obiektów sportowych budowanych za pieniądze podatnika i sieci autostrad. Fani i sponsorzy z dużą nawiązką finansują współczesne "zmagania gladiatorów". Wpierniczanie się rządu w te dyscypliny jest całkowicie zbędne.
Patrząc natomiast na styk polityki i footballu - jestem trochę zniechęcony do tej dyscypliny.
Pomijając to, że np. we Wrocławiu na mieście można dostać w ryj za rejestracje z literami DLU oraz inne dolnośląskie blachy, gdzie nie panuje już Śląsk Wrocław. To chore - z kolei ja nie widziałem w mojej okolicy nigdy bójek między fanami Pudziana a Kurasia.
Według mnie ludzie po prostu zapomnieli o korzeniach piłki nożnej - a cały sekret tkwi gdzie indziej. Nie w przepłaconych stadionach, które już się rozpadają i w nowych autobahnach, gdzie już trzeba łatać dziury.
Za szczeniaka, kiedy się nie przelewało, braliśmy z kumplami stare gazety, zwijaliśmy z nich ciasną kulę, oklejaliśmy taśmą pakową i już była piłka. Do tego cztery cegłówki, albo plecaki - i już łąka zamieniała się w boisko.
I mówię wam - to był prawdziwy i profesjonalny football. Śmiech, pot i łzy!
Nie potrzebne były nam Orliki i Stadiony Narodowe.
Każde boisko na osiedlu było non stop zajęte, łącznie z tymi "dzikimi" - improwizowanymi. Dziś te boiska pozarastały, a boiska miejsko-szkolne, z ładnymi plastikowymi trybunami, elektrycznym doświetleniem i gumowaną nawierzchnią - stoją non stop PUSTE.
Dzieciaki i młodzież zainteresowana piłką nożną po powrocie ze szkoły siedzi w fotelu i banga w symulacje footballu na PS3 albo inne gierki na PC. Wymarłe osiedle - świat zaginionych dzieci.
Nie wiem, czy jest aż tak źle. U nas, zwłaszcza latem, boisko szkolne jest popołudniami, aż do zamknięcia - pełne! Dzieciaki grają w piłkę, w kosza, nawet w badmintona jak nie ma wiatru.
OdpowiedzUsuńA wiem, co mówię, bo jak chcę pójść na bieżnię porobić interwały, to mam problem ;) wiecznie zajęta!
Ale z tą piłką to prawda - czasami ciśnie się na usta: "ale o co chodzi? o co tyle szumu?". Te nowe stadiony, kibole, kasa - ????
Co ciekawe, mamy mistrzów świata w dyscyplinach, o których mało kto słyszał. A fascynujemy się piłką, w której, o ile kojarzę, spektakularnych sukcesów międzynarodowych - brak.
nie tylko brak sukcesów, ale po prostu żenada
OdpowiedzUsuńmarcin wiesmak
OdpowiedzUsuńMy w zimie strugalismy kije hokejowe i heja na pobliski staw nawet owczesni dorosli sie dolaczali lub/i kibicowali. Wrazenia, emocje, braterstwo niezapomiane ;)
Caly tydzien w szkole opowiadalismy o meczach i strategii/taktyce jak dowalic TAMTYM ;D
A ze cali bylismy w siniakach od stop do bioder to nieistotne wazny byl FUN ;) A mowie to bo jakos przez te pierwsze przymrozki wrocily wspomnienia mlodziencze ;)
Pozdro
Tofalaria
OdpowiedzUsuńco do tych boisk:
w mojej najbliższej okolicy widziałem za dzieciaka 2 dzikie boiska, 1 spółdzielniane pełnowymiarowe z bramkami, 2 spółdzielniane do kosza - dziś WSZYSTKIE wymienione albo zarosły zielskiem, albo zlikwidowano,
na zarośniętym chwastami placu straszą dwie pordzewiałe bramki
i są w nieco dalszej okolicy te boiska szkolno-miejskie i rzeczywiście w lecie często na nich ktoś gra - bo innych nie ma
ale w porównaniu z moim dzieciństwem to spadek dostępnych boisk do piłki i kosza o 80%
aha, kiedyś i takie lekkie przymrozki jak teraz nie przeszkadzały w rozgrywkach
marcin - wiem co czujesz :)
My w zimie po lekcjach na szkolnym boisku graliśmy w nogę gumową piłką, która z racji zimna była wklęśnięta. Kończyliśmy mecze upodobnieni do bałwanków.
OdpowiedzUsuńA na podwórku, gdy administracja postawiła jakieś karuzele akurat na środku zaimprowizowanego boiska to się je po prostu omijało.
Ale dziś nie jest chyba tak źle - często-gęsto pod kauflandem widzę tabun nastolatków zawzięcie trenujących na deskorolkach.
i na koniec mały dowcip:
co zrobi polski kibic, gdy Polska wygra EURO2012?
Wyłaczy xboxa i pójdzie spać.
U mnie na osiedlu też widać dzieciaki: na rolkach, na deskach i rowerach, boisko niestety daleko.
OdpowiedzUsuńA to, że niektóre siedzą w domu przed komputerami to wina tylko i wyłącznie rodziców, którzy zamiast wyjść z dzieciakiem na spacer to kupują mu nową grę i w spokoju mogą sobie obejrzeć mecz w tv (tak w luźnym nawiązaniu do tematu).
pamiętajcie, że ja porównuję to przez pryzmat mojego dzieciństwa
OdpowiedzUsuńjasne, że gdzieś na skateparku u mnie w mieści jest trochę dzieciaków